Nie znoszę tzw. sportów walki, wszelkich:
bicia rękami, kijem, kopania, duszenia, wyłamywania stawów czy innych perwesyj.
Gryzienia też bym nie lubił, ale ono oficjalne nie jest w programie żadnej z tych nawalanek, więc nie ma sprawy.
Dlatego w związku z zataczającą coraz węższe (no nie żartujmy sobie – oczywiście, że coraz węższe) kręgi, aferą ze sfałszowaniem wyników zjazdu dolnośląskiego regionu PO, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nieodpowiedzialni dziennikarze Newsweeka próbują uniemożliwić ucywilizowanie metod rządzących polską polityką.
No bo proszę tylko tak na spokojnie się całej tej sprawie przyjrzeć:
Grzegorz z tym swoim prymitywnym „zniszczę cię!” drastycznie się różni od europejskiego Jacka, z jakże pozytywnym w porównaniu do zacytowanego przeslaniem „zapłacę ci!”.
Ot, brukselski sznyt widać od razu – wszak w tamtej Brukseli, każdy, który się już do tego cycka z darmową kasą przyssie wie, że taniej wychodzi się dogadać, niż bandziorów nasłać, nawet jeśli to tylko chodzi o ptysiów z CBA czy Sanepidu a nie fachowców zza Buga.
W Brukseli zasada znana z korytarzy Hotelu Poselskiego na ulicy za przeproszeniem, Wiejskiej „komu! komu! bo (na weekend) jadę do domu!” została twórczo rozwinięta, o czym można się najlepiej przekonać przy okazji dzielenia kasy pomiędzy poszczególne kraje:
zamiast łeb jakiemuś premierowi w ciemnym korytarzu urywać, wystarczy mu przelać stosowną kwotę na dyskretne konto i jest, użyjmy języka elit – git.
Bez tego by przecież tak zyskownych dilów, jak bankructwo Grecji , Cypru (i paru innych krajów) nie było.
Dlatego zaoferowanie jakiemuś Edkowi roboty dla niego i żony w zamian za głos oddany w dolnośląskich wyborach na euroJacka jest czymś zupełnie normalnym, prawie tak, jak danie d… za etat urzędniczki w jakiejś gminie tyle, że to drugie ma jeszcze w sobie pierwiastek hazardu, bo u euroJacka wiceprezes KGHM zareagował natychmiast, oferując posadę , a w gminie, jak to w gminie – sprawa może się wlec aż do następnych żniw a i to bez gwarancji.
Postulat powtórzenia wyborów, zgłoszony przez starego aparatczyka Rafała, jest obarczony wielkim ryzykiem, bo w tej drugiej rundzie może nie skończyć się na banalnych etatach za głosy i niewykluczone, że trzeba będzie całe fabryki na własność delegatom rozdawać, tym bardziej, że podczas partyjnych wyborów w regionie lubuskim, precedens płacenia gruntami z publicznych zasobów został ujawniony.
Zamierzając do puenty:
a gdyby tak wyniki wyborów w PO rozstrzygać za pomocą licytacji?
Na przykład tak:
Grzegorz – 100!
Jacek – 150!
Grzegorz – 200!
Jacek – 250!
Grzegorz – 300!
Jacek – 350!
350 po raz pierwszy! 350 po raz drugi!...
Grzegorz – 400!
Jacek - 450!
450 po raz pierwszy! 450 po raz drugi!...
Grzegorz - 500!
Jacek….. itd. itp.
No elegancko prawie jak w Christie’s albo Sotheby’s! A skutek - taki sam, jak wg dotychczasowych ehm....zasad.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2919
Dziękuję, EF