Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Białoruś i Ochotnica

Izabela Brodacka Falzmann, 14.08.2013
Przed samą Wigilią ubiegłego roku pewna znana mi publicystka umieściła w katolickim piśmie tekst, w którym cytując Wańkowicza dowodziła, że istotą prawdziwego polskiego domu było i powinno być trzymanie przed progiem wszystkich nisko urodzonych – handlarzy, Żydów , chłopów.
Ależ sobie wybrała termin-  Wigilia to przecież dzień w którym zawsze,  nie tylko na Kresach,  stawiało się talerz dla spóźnionego wędrowca i nikt go nie pytał skąd przychodzi, jaki ma herb i ile ma wsi. Zalała mnie krew.
Napisałam, że rodowody sprawdzam tylko psom i koniom dlatego jej rodowodu nie sprawdzę, a Wańkowicz bredzi. Nie pierwszy to pupil komunistycznego systemu, który grał na dwa fronty epatując swoimi rzekomymi arystokratycznymi obyczajami. Drugi taki to Starowieyski, który opisywał jak jemu, piętnastolatkowi lokaje ( w liczbie mnogiej) usługiwali przy toalecie. Chyba pomyliło mu się z Le Roi Soleil.
Jeszcze bardziej naraziła mi się Cywińska „Bożą podszewką” , w której ziemianki kresowe przedstawione zostały jak (znane jej chyba bliżej) markietanki sowieckich oddziałów, kotłujące się w sianie z kim popadnie. Cywińskiej sprawdziłam podawany przez nią rodowód i gdyby była psem mogłabym się nawet nabrać i ją kupić.  Jednak demaskuje ją całkowita nieznajomość obyczajów warstwy do której pretenduje. Nie tak były wychowywane , prowadziły się i zachowywały ziemiańskie córki.
 
Kiedy przeszła mi złość zrozumiałam chyba o co chodziło warszawskiej publicystce, która niedawno odkryła w sobie arystokratkę. O powojenne rozluźnienie tradycyjnych reguł dzięki czemu w salonach warszawskich znaleźli się agenci i wrogowie. Ale i tak się z nią nie zgadzam.
Pamiętam dobrze moje ciotki. Osoby po pensjach, po studiach  władające wieloma  językami. Jednocześnie skromne, życzliwe dla ludzi, traktujące uprzejmie wszystkich bez wyjątku.
Podobnie zachowywała się moja matka. To ona  zawsze twierdziła, że istnieje tylko jedna zasada dobrego tonu– nie robić nikomu przykrości.
Przeżyłam z moimi rodzicami sporo lat. Nie pamiętam ani jednej rozmowy, w której mówiłoby się o kimś za jego plecami. Nie pamiętam żeby kogokolwiek źle oceniano. Nigdy nie słyszałam podniesionego głosu, nigdy nie było żadnej kłótni. Gdy jeden jedyny raz zniecierpliwiona naszymi wybrykami  mama powiedziała: „psia kość” - dla nas z siostrą był to koniec świata.
Niestety nie wdałam się w swoją rodzinę pod żadnym względem. Niektóre sprawy przez miłość własną przemilczę, ale język popsuły mi wyścigi. Tam konie i ludzie najłatwiej rozumieją pewne proste, znane wszystkim,  uniwersalne słowa, wyrażające wszelkie emocje.
Jedyne co mi zostało z kresowych tradycji to odruchowa życzliwość w stosunku  do ludzi.
 
Gdybym miała określić jak rozpoznaję ludzi z mojego kresowego środowiska powiedziałabym, że posiadają dwie podstawowe cechy- godność osobistą i życzliwość w stosunku do innych. Takich ludzi spotyka się  niestety coraz mniej.
Obie te cechy odnalazłam  w Ochotnicy i na Białorusi. Dlatego w obu tych miejscach czuję się jak u siebie w domu.
 
To nie jest żadne odkrycie, wielokrotnie czytałam rozprawy przypisujące góralom niezwykłe pochodzenie w oparciu o ich wielką godność, poczucie własnej wartości i specyficzną wręcz arystokratyczną uprzejmość. W skromnej górskiej bacówce góral zachowuje się jak szlachcic na zagrodzie. Jednocześnie jest zawsze bardzo uprzejmy dla gości, wcale nie- jak twierdzą złośliwi-  dla zysku.
W Ochotnicy do dziś dnia można zostać zaproszonym przez zupełnie nieznanych ludzi na obiad, albo na nocleg i każdy uprzejmie odpowie ci na zadane pytanie. . Przykro mi to mówić, ale Warszawiaków rozpoznaję się w górach po nieżyczliwości.
Dwa lata temu wracałam z córką z wycieczki na Lubań doliną Kudowego. Naprzeciwko szli jacyś ludzie. Biła od nich fala wyjątkowej  niechęci, jak jakieś odpychające pole siłowe z powieści SF.
 „ To na pewno Warszawiacy” – powiedział córka i się nie pomyliła. Zobaczyłyśmy potem  rejestrację samochodu do którego wsiedli.
 
Długo zastanawiałam się czym różni się poczucie własnej wartości i godność góralska od poczucia wartości mojej zarozumiałej znajomej. Sprawa jest prosta- jest to poczucie wartości całkowicie uwewnętrznione, niezależne od „ stwarzającego spojrzenia drugiego” (Sartre.) Inaczej mówiąc człowiek znający  swoją wartość nie musi jej nikomu udowadniać traktując go z wyższością. Nie czuje się lepiej gdy ktoś inny czuje się gorzej. Nie potrzebuje nikim pogardzać i nikogo trzymać przed drzwiami domu.
 
Nasi gospodarze z Ochotnicy ukończyli tylko cztery klasy przedwojennej wiejskiej szkoły i przeżyli biedę. Nie ma jednak sytuacji w której nie potrafiliby się znaleźć. Jak już pisałam- często zastanawiam się jak zachowałaby się nasza gospodyni w danej sytuacji.  Jest dla mnie wzorem.
 
Podobną bezinteresowną życzliwość odnalazłam  na Białorusi. Ludzie udzielali nam rad, wskazywali drogę, częstowali , zapraszali do chat. Jednocześnie byli pełni godności. Nikt nam się nie przyglądał, nikt nie oglądał samochodów, choć jeździliśmy polnymi drogami i po leśnych osadach. Nikt nie wyciągał ręki po pieniądze- wręcz przeciwnie, to oni troszczyli się czy czegoś nie potrzebujemy. Nie wstydzą się swego ubioru, nie pozują  na kogoś kim nie są..
 
Jak potrafili zachować takie obyczaje, taką bezpośredniość i naturalność po latach bezgranicznej nędzy, pracując w kołchozach?  Jest to dla mnie tajemnicą.
Zbyt krótki był nasz pobyt i zbyt zdawkowe rozmowy, żebym mogła zbadać dwie podstawowe sprawy- ich stosunek do ziemi i do kościoła.
 
W Polsce to przecież warstwa chłopska przeniosła wszystkie najważniejsze tradycyjne wartości przez ciężkie lata sowieckiego totalitaryzmu. To chłopi nie pozwolili odebrać sobie ziemi i nie odwrócili się od kościoła. A ten kto przenosi wartości jest dla mnie arystokracją. Prawdziwą,  nie tytularną.
 
 Dlatego przede wszystkim na wieś skierowane jest korumpujące i demoralizujące „ bombardowanie miłością” ze strony światowego lewactwa. To wieś usiłuje się wyrwać z korzeniami, odebrać tej warstwie tradycyjną miłość do ziemi, ogłuszyć popkulturą, zalać tandetą. Kiedyś z rolnika na siłę robiono budowniczego Nowej Huty , albo obojętnego na sprawy ludzi i zwierząt  pracownika PGR. Teraz usiłuje się go kupić dotacjami, rentami strukturalnymi. Odebrać mu ziemię i zamienić- jak nas miastowych-  w niewolnika.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 10980
Coryllus

Coryllus

14.08.2013 09:46

Wańkowicz to oszust, on nic a nic z tego swoje dawnego życia nie zrozumiał. Ja kiedy przyjechałem do Warszawy na studia, zauważyłem tu rzecz wprost niesłychaną. Oto ludzie potrafili komentować czyjeś zachowanie lub wygląd w bezpośredniej obecności tej osoby. Jak się potem okazało były to nawyki wyniesione z renomowanych, stołecznych liceów. Nie wszyscy się tak zachowywali, ale ci uważający się za wybrańców tak robili.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.08.2013 10:12

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Izabela

Moja  najmłodsza córka chodziła do renomowanego katolickiego gimnazjum. Koleżanki, które uważały się za elitę elit miały podobne jak Pan pisze obyczaje. Jej to nie dotknęło osobiście ale i tak nie mogła wyjść z podziwu. Wybrała sobie publiczne liceum, a teraz trzyma konie na wyścigach. Z końmi i ludźmi z wyścigów porozumiewa się doskonale.
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

14.08.2013 10:16

ducha ;-)
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.08.2013 10:39

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Bez własności nie ma wolności

Szkoda, że niektórzy zrozumieją to za późno.
Domyślny avatar

Daf

14.08.2013 10:25

Piekny, gleboki i wzruszajacy tekst ! Pisze Pani tez o odruchowej zyczliwosci w stosunku do ludzi. Ja takiej odruchowej zyczliwosci, wyplywajacej z dobroci serca doznaje w kraju, ktory stal sie moja druga ojczyzna. Czesto znajdowalam pod drzwiami mojego domu koszyk z owocami "bo swoich owocow jeszcze nie macie", albo ktos przychodzil i ostrzegal, jaka droga zima nie jezdzic i wiele innych podobnych skromnych odruchow serca. W takiej atmosferze mozna czuc sie bezpiecznie. Tu gdzie ja zyje ludzie znaja sie dobrze miedzy soba, nie ma jednak obgadywania, ordynarnych napasci, takich jak teraz w Polsce. O innych nie mowi sie zle - ale takie zasady wpoila we mnie moja "przedwojenna" warszawska rodzina. Bardzo bym chciala, zeby dobre obyczaje w Polsce znow wrocily. Tutaj ludzie nawet prosci maja wlasne zdanie takze i w sprawach publicznych, nie ma zadnych manipulacji, tematow zastepczych ! W krajach ktore znam nie zauwazylam "lewackiego bombardowania miloscia skierowana na wies". Tutaj mieszkanie na wsi to przywilej, takze dla ludzi zamoznych i prominentnych (czesto ma sie jeszcze mieszkanie w miescie). Patriotyzm tez jest inaczej pojmowany - kiedy to do Polski wroci ? Pozdrawiam Pania
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.08.2013 10:38

Dodane przez Daf w odpowiedzi na Witam Pania !

Właśnie, kiedy to wróci? Kiedy będziemy umieli sie porozumiewać? Kiedy stukanie do drzwi będzie oznaczało koszyk owoców, a nie sąsiedzką awanturę?
Domyślny avatar

boson

14.08.2013 10:57

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @Daf

To ja, moze dla rownowagi, pochwale warszawiakow - tych przypadkowych, spotkanych na ulicy zeszlego lata - byli naprawde mili i przyjazni. Pewnie mialem szczescie, bo wizyta byla dosc krotka... Tak czy inaczej, glowna przyczyna powszechnego braku zaufania jest moim zdaniem brak poczucia bycia na swoim, w szerszym tego slowa znaczeniu. Tacy np Holendrzy czuja sie faktycznymi gospodarzami wlasnego miasteczka, gminy itp, a u nas jest to co najwyzej pole do dzialania wszelakich sitw. Wlasnosc, bezposrednia i posrednia, jest zatem kluczem do sukcesu.
Marek1taki

Anonymous

14.08.2013 10:56

Z Warszawą jest podobnie jak z Krakowem. Tyle, że z obu tych miast zdecydowana większość ludzi na Wszystkich Świętych wyjeżdża. Ze mną włącznie. Być może to wynik oderwania od tradycji.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.08.2013 11:36

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na Pani Izo!

Urodziłam się w Warszawie, ale czasem wstydzę się do tego przyznać. I też wyjeżdżam. Na groby chodzę wcześniej.
Bogdanrze

Bogdanrze

14.08.2013 10:56

Szanowna Pani Izabelo. Do Warszawy ściągnęły wszystkie parszywe kundle z polskiej wsi. Stały się elytą. Dlatego tak zabolały słowa "wykształciuchy". Ad rem. Ludzie i świat opisywany przez Panią istnieje. Ich dzieci są tacy sami, bo w kulturze Ojców wychowani. Jest Pani wspaniała! Padam do nóg.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.08.2013 11:39

Dodane przez Bogdanrze w odpowiedzi na „ To na pewno Warszawiacy”

Na pewno selekcja do władzy z czasów PRL była negatywna. Uczciwi nie mieli się gdzie pchać. Do literatury trafiało się z urzędu bezpieczeństwa. Dlatego wartości szukamy gdzie indziej. I znajdujemy.
Domyślny avatar

dogard

14.08.2013 13:16

Dodane przez Bogdanrze w odpowiedzi na „ To na pewno Warszawiacy”

o powojennym rzucie do stolicy moskowych familii z nadania kacapii; przybyli tu ze wschodu z czerwonymi calymi stadami, sciagnieci szczegolnie z kresow wschodnich POLSKI.To byl najparszywszy miot antypolakow..dalsze losy wawy i POLSKI, POd ich PANOWANIEM sa znane...
Domyślny avatar

fritz

14.08.2013 10:57

Od dawna nie ma mnie w Polsce. To co teraz widze, znaczy przede wszystkim czytam bylo za moich czasow nie do pomyslenia. Tajemnica, dlaczego tak jest, nie jest tajemnica. Walka z polskoscia polega wlasnie na odebraniu wartosci fundamentalnych jednostkom, niszczenie swiadomosci wspolnoty spolecznej, wynikajacej z tego odpowiedzialnosci, a przez to poczucia wlasnej wartosci i wynikajacej z stad godnosci a powstala pustke wypelnia sie wlasnie czyms na ksztalt kloaki. Gory swietnie konserwuja: tak jest na calym swiecie. To sprawia potega gor a gorole sa tym specyficznym wlasnym narodem w kazdym kraju.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.08.2013 11:34

Dodane przez fritz w odpowiedzi na Piekny tektst.

Wydaje mi się, ze konserwuje trudne życie, nieustanny kontakt z zagrożeniem z niebezpieczną przyrodą. Ludzie gór są z natury tolerancyjni wobec innych, nie musi ich tego uczyć GW. Nasi gospodarze opiekowali się troskliwie i bezinteresownie sąsiadami- starszymi ludźmi innego wyznania ( zielonoświątkowcy)  obciążonymi upośledzonym synem. "To Pan Bóg rozsądzi , my możemy tylko spełnić swój chrześcijański obowiązek"-  mówiła nasza gospodyni. Z jej domu nikt nie wychodzi głodny, zachowała wszelkie staropolskie wartości i obyczaje.
Domyślny avatar

Basia

14.08.2013 11:20

dający nadzieję tekst!Gratuluję.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.08.2013 11:42

Dodane przez Basia w odpowiedzi na Wspaniały

Dziękuję:)
danuta

danuta

14.08.2013 11:50

"człowiek znający swoją wartość nie musi jej nikomu udowadniać".
Wzruszyłam się. Ja wśród takich ludzi wyrosłam i nigdy się ich nie wyprę, nigdy sie od nich nie odwrócę, bo to oni, nie wielkomiejski tłum, w którym zyję od wielu lat, ukształtowali mnie jako człowieka. Bolesne jest to, że tak mocno wrosły w naszą współczesność krzywdzące mity że tak łatwe stały się oceny. Od lat nasze "oświecone społeczeństwo" nie zauważa, że jego stosunek do polskiej wsi jest niczym innym, jak dyskryminacją...
Jeszcze raz ogromnie Pani dziękuję.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.08.2013 20:00

Dodane przez danuta w odpowiedzi na serdecznie dziękuję za ten piękny tekst

Pamiętam, żę wiele lat temu na uroczystość po obronie prac dyplomowych na politechnice przyjechała  niespodziewanie matka jednego ze studentów, góralka. Przywiozła ze sobą zapach suszonych śliwek, dymu, świeżości. Posadzono ją na szczycie stołu i stała się niekwestionowaną ozdobą imprezy. Była piękną, niemłodą kobietą. Zachowywała się z wielką swobodą i przyjmowała naturalnie wszystkie hołdy. Widziałam jednak, że jej syn miał łzy w oczach.
Piotr M.

Piotr M.

14.08.2013 11:51

Kolejny swietny tekst z rzedu, a ostatnie dwa akapity to jakbym sam pisal. Sedno sprawy. Jesli chodzi o Wankowicza, to pamietam jego ocene pewnej sytuacji spod Monte Cassino. Zolnierz idacy do ataku w grupie kolegow zuwazyl mine, ktorej nie mogli w biegu ominac. Nakryl ja wlasnym cialem i zginal. Wankowicz tlumaczyl takie zachowanie "amokiem bitewnym", "bo przeciez nikt nie chce wlasnej smierci". Nie przyszlo mu do glowy, ze mozna zdecydowac poswiecic siebie, aby uchronic swoich kolegow przed ranami lub smiercia. Jesli chodzi o ataki mediow na Bialorus, to sa one niesprawiedliwe, wysoce szkodliwe dla Polski i w oczywisty sposob sterowane. Ale chyba o to wlasnie chodzi, zeby nas sklocic z najbardziej przychylnym nam sasiadem (mimo wszystko). Kiedy moj Ojciec po Powstaniu Wilenskim zostal wywieziony do Kalugi, to jedyna grupa narodowa wieziona tam z Polakami byli Bialorusini, ktorzy odmowili wstapienia do Armii Czerwonej, mowiac ze sa obywatelami polskimi.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.08.2013 20:05

Dodane przez Piotr M. w odpowiedzi na Tradycyjne wartosci.

Napuszczanie na siebie sąsiadów jest działaniem zbrodniczym. Szczególnie jeżeli widać z ich strony dobrą wolę. Wiele Ukrainek i Białorusinek pracuje w Polsce. Łatwo w stosunku do nich o poczucie wyższości. Lekarki opiekują się starszymi osobami, nauczycielki sprzątają. Polacy też jeździli i jeżdżą pracować na zmywaku, często poniżej swoich możliwości. Powinni identyfikować się z sąsiadami, a nie się wywyższać.
Domyślny avatar

dogard

14.08.2013 13:11

w naszych majatkach to nawet tate kantora mogl byc swobodnie pachciarzem , mial otwarte drzwi do handele..
wandaherbert

wandaherbert

14.08.2013 14:16

nie zna pogardy dla maluczkich.Jako 55letni rencista pracowałem w prywatnej firmie-byłem zwykłym monterem.Moj szef z tytulem doc.dr.okolo 70l ,gdy wchodzilem do biura wstawał od biurka i wskazywal gestem reki bym usiadl .Natomiast, gdy w biurze byl jego zastępca 30letni inżynier,to byly tylko slowa- o co chodzi.Szef był inteligentem z kilku pokolen ,inżynier pochodzil z rodziny robotniczej.Niestety pokolenia inteligentow ,ktore prezentował moj szef już wymierają-wielka szkoda
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.08.2013 20:12

Dodane przez wandaherbert w odpowiedzi na Wielkość Pana

Starszy inżynier był to człowiek z klasą. Młody- zwykły wykształciuch. Ja też z bólem stwierdzam, że ludzi pokroju kresowiaków spotyka się bardzo rzadko. Można ich spotkać właśnie na kresach i w górach. Dlatego zawsze ciągnie mnie na wschodnie kresy i w góry, a nie do wielkich miast.
Domyślny avatar

Zaodrzanski

14.08.2013 19:52

Witam serdecznie.Od dawna interesuje sie Bialorusia i Kresami.Tekst Pani potwierdza wszystko co na temat Bialorusi przeczytalem i moge powiedziec, ze Bialorusini sa nam w Europie narodem najblizszym. W czasie IIWS nie bylo mordow na Polakach a podczas rewolucji bolszewickiej dwory nie byly powszechnie rabowane i niszczone. Wprawdzie dwor Wankowiczow w Kaluzycach zostal porabany siekierami chlopskimi, ale wydaje mi sie ze ta galaz Wankowiczow nie byla zbyt lubiana, takze wsrod kresowego ziemianstwa. Melchior Wankowicz, zwany "Melem" byl niechetnie przyjmowany w domach swoich rowiesnikow. Rok 1919 to najpiekniejszy ale krotki rok w zyciu Minszczyzny, Polacy doszli do Berezyny.Traktat ryski zdradzil i Polakow i Bialorusinow mieszkajacych na tych terenach i oddal ich na laske i nielaske bolszewikow(terror,smierc i wywozki).Juz chocby jako chrzescijanie powinnismy byli zrobic wszystko by te tereny zatrzymac przy Polsce. Kresy byly kuznia polskich elit, elit ktore swoj stosunek do Ojczyzny przypieczetowaly krwia swoich synow i corek w latach 1919-1920.Piekny opis ksztaltowania sie tych elit znajdziemy w ksiazce Michala K. Pawlikowskiego "Dziecinstwo i mlodosc Tadeusza Irtenskiego". Pozdrawiam.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

14.08.2013 23:50

Dodane przez Zaodrzanski w odpowiedzi na Białoruś i Ochotnica

Nasi " tutejsi" ze wsi Widybór byli wywożeni ulicami na Syberię. Połączył nas wspólny los. Teraz uzyskali stabilizację. Są z niej zadowoleni. Boli ich, że ich kraj podawany jest jako przykład upadku, brudu, nędzy. Piszą to ludzie, którzy tam nie byli ale wiedzą lepiej. Pewien znajomy powiedział mi, że ma sprawdzone relacje z Białorusi i im wierzy. Okazało się, że swoją wiedzę czerpie z francuskiej prasy. Przecież ci którzy wizytują Białoruś rozmawiają z zawodowymi opozycjonistami, którzy reprezentują ten kraj podobnie jak kiedyś Polskę reprezentował za granicą Geremek.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,667,987
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności