Dzisiejsza niezależna przynosi artykuł o szacunkowej wysokości szkód, zadanych Warszawie w niemieckiej akcji planowego niszczenia stolicy. Wyliczenie zlecone przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z roku 2004 opiewa na 45,3 miliarda dolarów.
Brzmi dziwnie.
Bo kwota niby niemała w zestawieniu na przykład z wysokością budżetu polskiego państwa, ale dość przecież rzucić okiem na duże miasto, weźmy znowu za przykład dzisiejszą Warszawę, by dostrzec natychmiast, że tyle, to na pewno na nie nie wystarczy!
Z drugiej strony natomiast mowa przecież o ówczesnej Warszawie, mieście o 800.000 mieszkańców oraz infrastrukturze i substancji sprzed 69 lat...
No, właśnie –69 lat!
Od tego poziomu – przyjmijmy już, że dobrze wydanych 45,3 miliarda dolarów – budowalibyśmy dalej miasto, a nie od zera czy poniżej zera, gdyby nie działania niemieckich nazi-ojców. I od tylu – 69 – lat ta należność pozostaje niespłacona.
Teraz będzie parę sekund na proste działania matematyczne, konkretnie – na wyliczenie odsetek składanych za okres 69 lat przy arbitralnie, acz nie bez pewnych podstaw, przyjętym oprocentowaniu na poziomie 5% w całym okresie.
Wynik wyliczeń, tj. kwota należności podstawowej plus odsetki to: 1. 313,08 miliardów dolarów, czyli bilion trzysta trzynaście miliardów osiemdziesiąt milionów dolarów.
To są pieniądze niewydane przez nas na budowę stolicy między chwilą nieproszonej wizyty Niemców w 1939 roku a dniem dzisiejszym.
A także poniekąd wyjaśnienie, dlaczego prezentuje się ona cokolwiek skromniej niż taki na przykład Berlin.
Nie wiem, czy wyliczone 45,3 miliarda dolarów obejmuje także wartość dóbr kultury. Jestem natomiast prawie pewien, że nie obejmuje odszkodowań za utratę życia osób, które zginęły PO upadku Powstania.
A przecież to jedynie część strat spowodowanych przez Niemcy w Polsce. Niemała, ale pamiętajmy o innych miastach, o rabunku poza Warszawą, rozstrzelanych i wywiezionych na roboty do Niemiec. Ci ostatni nie otrzymali zapłaty za przepracowany w Niemczech czas, choć ich praca przyczyniała się przecież do rozwoju niemieckiego Vaterlandu. Tego, który dziś mieni się mistrzem świata w eksporcie, ma dodatni wzrost PKB i ostatnie słowo w zintegrowanej Europie. Pewnie, że słusznie, w końcu Niemców jest 80 milionów... akurat tylu, ilu byłoby dziś Polaków, gdyby nie wojenne straty!
Wielkość strat ludzkich kazałaby właściwie bardzo podnieść zastosowane 5%.
A początkowa, całkowita kwota należnego odszkodowania musiałaby objąć całość strat, w tym – każde ludzkie życie w przeliczeniu na pieniądze.
I jakoś tak mi się wydaje, że ten bilion trzysta trzynaście miliardów osiemdziesiąt milionów dolarów to może jedna dziesiąta, a może pięćdziesiąta część należnej kwoty. Tylko w przypadku Polski, rzecz jasna. A wydaje mi się, że i Czesi mają co wyliczać, i nie tylko oni... z całą pewnością zbierze się miarka. Przy uczciwym wyliczeniu skutków w pieniądzu wychodzi, że już ta poprzednia próba europejskiej integracji, mimo obronienia się przed nią, mniej się wszystkim opłacała niż Niemcom. Gorzej to jednak dla nich wygląda po wystawieniu rachunków.
Ile pokoleń nazi-wnuków będzie musiało pracować na zwrot długów?
Uzupełnienie 8 października 2014
Dotarłem do oryginału Raportu, dodaję więc do niego link.
Poprawiam też uczynioną powyżej wypowiedź: Szacunki odnoszą się również do mienia prywatnego mieszkańców, nie obejmują natomiast strat ludzkich.
I zacytuję przytoczony w ww. dokumencie rozkaz Himmlera, wydany na wieść o wybuchu Powstania: "Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy."
Plan Himmlera, Intelligenzaktion, Operacja Tannenberg, Akcja AB, Sonderaktion Krakau i inne Sonderaktionen, Plan Pabsta oraz cały Generalny Plan Wschodni (między innymi!) zasługują na osobną notkę.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 40954
Dodajmy jeszcze, że koalicję zawiązały dwa najbardziej mordercze państwa w historii świata, Sowieci i Niemcy, a jej celem było podbicie świata, to też chyba może pani/pan przyjąć?
I chyba nie ma pan/pani wątpliwości co do tego, że Niemcy od 1989 roku rewidują swoją opowieść o własnych czynach (ale to poniekąd na marginesie)?
Gdyby przyjąć pana logikę, to należałoby zacząć szukać podobnej przyczyny dla I WŚ, że już o innych nie wspomnę.
Dziś dzieci przestępczej generacji korzystają z owoców rabunku dokonanego przez swych ojców i dziadów, nie myślą zadośćuczynić poszkodowanym za straty i zaczynają już pełną piersią twierdzić, że to ci obrabowani i mordowani byli winni.
To TUTAJ pojawia się przyczyna kolejnej hekatomby, panie/pani z Niemiec.
Przytaczanych przeze mnie faktów, uzasadniających odszkowanie, nie da się zakwestionować.
Chociaż kto wie, może niedługo wymyślicie, że to Polska na was napadła?
O jakim tysiącleciu więc mowa?
Wpisze pan/pani coś o eskimosach w kolejnym wejściu?
Warto wspomnieć, że po II WŚ to znowu jest sowiecko-niemiecki projekt. On ma cel, plan i kalendarz.
Kiedyś wartość walut narodowych wobec euro określono w drodze negocjacji. Niektórzy się nawet cieszyli, że tak wysoko wyceniono ich drachmę. Tylko potem okazało się, że to ma nieodwracalne skutki.
Aktualna polityka pieniężna określana jest we Frankfurcie. Należą do niej elementy takie jak ilość pieniądza w obiegu czy na przykład stopy procentowe. Jedna jedyna wartość dla całej euro-strefy. A przecież poziom rozwoju tych krajów jest zróznicowany, ich gospodarki mają odmienne charakterystyki i potrzeby, różne jest ryzyko inwestycyjne i różnie płacą różne państwa za udzielane im pożyczki.
Skoro więc nie można określić stóp właściwych dla każdego, to ustala się stopy właściwe dla KOGOŚ najważniejszego: jeszcze raz – gdzie jest siedziba Europejskiego Banku Centralnego?
A EBC zabiera się właśnie za ujednolicanie systemów bankowych w Europie; oczywiście podług niemieckich potrzeb. Tusk ze swoją zgrają wpychają nas do tego konstruktu, rezydent Komorowski już podpisał papier. W efekcie tempo przejmowania Europy przez niemiecki rząd jeszcze wzrośnie.
Skoro się bowiem zatwierdziło plany wojenne i wytoczyło euro-armaty, to już nie ma odwrotu. Niemcy będą walczyć do krwi ostatniej.
Naszej, greckiej, hiszpańskiej...
Pozdrawiam
Chociaż raz widzę u pana/pani "nie rozumiem", niby niepotrzebne, bo oczywiste, ale i tak wydaje mi się, że pisane w błędnym znaczeniu.
Pozostaniemy przy Hausverbot. Czytać wolno.
Czy może to jest dziedziczne? Jak liczna to populacja?
Pański tupet walczy o lepsze z pańską ignorancją. Nie dostrzega pan naprawdę, jak wysoko musi zadzierać głowę?