- Mamy sytuację in flagranti - wyszeptał Profesor po łacinie, czy może po włosku.
- Ciiiicho ! wiem - mruknął Prezydent. Nie lubił łaciny ani włoskiego, wolał rosyjski, choć w pawlaczu trzymał całą kolekcję winylowych płyt Drupiego.
Po oszacowaniu z jakim bykiem mają do czynienia, Prezydent przeszedł na komunikację w języku migowym, tego Profesor nie cierpiał. Nie rozumiał nic z gestów wykonywanych kciukiem i palcem środkowym. Nie rozumiał, ale wiedział co robić i jak się zachować. Najpierw rozkulbaczył siebie, sprawnie zrzucając taśmy nabojowe, potem odpiął noktowizor i troskliwie ułożył go na mchu, przykrywając paprocią. Z radziecką optyką należy obchodzić się niezwykle ostrożnie, łatwo uszkodzić, a najbliższy serwis w Czelabińsku. Na sęku powiesił apteczkę. Co robić dalej wiedział z niezliczonej ilości fiszek porozlepianych po całym domu : " lewa komora breneka , prawa komora nabój hukowy " lub " głośny Austriak " jak Prezydent, ze zwykłą sobie jowialnością, nazywał naboje firmy " Urknell " Pomyłka w załadowaniu strzelby mogłaby spowodować, że zwierzę najpierw zostanie ubite a dopiero potem humanitarnie ogłuszone. Całkowicie bez sensu, a do tego niezgodne z prawem unijnym.
- Jest lewa komora breneka ! Jest prawa komora hukowy ! - wyszeptał bezgłośnie, niczym rasowy ładowniczy. Jak instrumentariuszka chirurgowi, pewną ręką, przekazał nabitą strzelbę Prezydentowi. Z młodnika wysunęła się, długa na 73 centymetry, oksydowana dwururka firmy " Remington". Po upływie kolejnych dwóch sekund huknął potężny strzał
- No ! nareszcie udało się Profesorkowi dobrać proporcje - pomyślał Prezydent, uśmiechając się pod wąsem, który zgolił miesiąc wcześniej. Polana zasnuła się białym, gryzącym dymem z saletry, a przez las zaczął przetaczać się, z prędkością 340 m/s, huk wystrzału. Te zwierzęta - śpiochy, które jeszcze spały, dostały teraz za swoje. Obudzone hukiem będą zestresowane do samego wieczora. Kiedy huk wystrzału obiegłszy cały las potoczył się w stronę Sejn i granicy z bratnią Litwą, oczom myśliwych ukazał się kolejny landszafcik. Wianuszek z jałowców stał na swoim miejscu, jałowce jako krzewy zakorzenione na tej polanie od wielu lat, nie mogły uciec. Czmychnęła za to rozpalona łania, w tym roku nie zdąży już zostać matką. Trudno, zostanie ciotką i zajmie się swoimi kuzynami z ubiegłorocznych cieleń. W oczku wodnym po kolana w wodzie i po piersi w gęstym mleczno - białym dymie stał ten sam dorodny byk. Teraz należało wykonać strzał obalający. Była jednak pewna rzecz, która zaniepokoiła Prezydenta i kazała mu zdjąć wskazujący palec z lewego cyngla. Jeleń choć dorodny, i bez wątpienia ogłuszony, kaszlał tak głośno i intensywnie, że nawet niepraktykujący lekarz weterynarii zdiagnozowałby obustronne zapalenie płuc, a kto wie czy nie Tuberculosis. To nigdy wcześniej się nie wydarzyło, tego nie przewidywały żadne instrukcje wydane przez szefa koła łowieckiego, a unijne przepisy dotyczące humanitarnego uboju ekologicznego ( HUE ) nie precyzowały czy kaszlącego jelenia można uznać za ogłuszonego, czy też za jelenia w pełni świadomego.
- Wot konfuzja - powiedział Prezydent po rosyjsku, ni to do siebie ni to do swojej fuzji.
CIĄG DALSZY NASTĄPI
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3522
dawać przykład i ubój zastąpić udojem ;-)
Dojenie jelenia ? toz to byłaby czysta pornografia.