Konferencja "Prawa człowieka w dobie kryzysu praworządności"

Szanowni.

Bezradny płacz i lament czołowych przedstawicieli instytucji wymiaru sprawiedliwości (KRS, TK, SN), pod wspólnym hasłem: "Łobuzy nas biją", były przesłaniem wczorajszej toruńskiej konferencji "Prawa człowieka w dobie kryzysu praworządności".

Chyba we wszystkich wystąpieniach przebijała bezsilność, widoczna w wezwaniach do konieczności poszukiwania i obrony prawdy, szczytnych deklaracjach o roli władzy sądowniczej etc. (każdy może sobie przeczytać choćby tu(link is external)), ale przykra prawda jest taka, że konstytucyjna struktura całego Państwa nie daje władzy sądowniczej możliwości realnego, aktywnego działania w obszarze kompetencji innych władz - i bardzo dobrze zresztą - nawet w wypadku "zerwania się" władzy wykonawczej "z łańcucha konstytucji", który to proces w całej, jeszcze skrywanej grozie, możemy sobie od półtora roku obserwować.

Ponieważ konferencja pokazała dobitnie, że poziom cywilizowanej walki politycznej mamy już lata świetlne za sobą, tkwiąc z butami w okresie "płaczu i zgrzytania zębów", którego istotą jest oczywiście spór o sens istnienia Państwa w takiej a nie innej formie, dobrze byłoby przyjrzeć się badawczo takim zupełnym fundamentom funkcjonowania tego całego interesu.

Niby profesorowie prawa w zasadzie powinni to wiedzieć od dziecka, ale jakoś, pewnie w natłoku bieżączki, zupełnie im takie kwestie umykają, a przecież, póki jeszcze nasze Państwo mamy, powinniśmy przynajmniej próbować zrobić coś, aby jednak je ratować przed roztopieniem w federacyjnej IV czy też V Rzeszy, akurat w tysięczną rocznicę koronacji Chrobrego (co to przypada w Wielki Piątek).

Wieloletnia praktyka pokazuje, że rozmowy nic nie dają, a że na blogu można tylko pisać, no to piszę.

Rozmowy nic nie dają, bo mentalność ludzi z obszaru władz naszego Państwa, a szczególnie władzy sądowniczej, jest zazwyczaj mentalnością urzędnika, w ogóle nie potrafiącego sobie wyobrazić, że "ramy funkcjonowania", będące dla nich czymś oczywistym, nie są bynajmniej od Pana Boga dane, w związku z czym zamiast analizy fundamentalnej (czyli rozważania dobra, dla ochrony którego owe "ramy" zostały stworzone), traktują je jak osnowę rzeczywistości i kombinują już to nieśmiało, już to bezczelnie, jak tu by przemyślnie i chytrze się wokół nich wić, lubo też wygodnie umościć.

Oczywiście ze szturchania paragrafami nic nie wyjdzie, jeżeli  druga strona ma wspomniane paragrafy za okrężnicą, natomiast bezradny Suweren (czyli my wszyscy, bez względu na poglądy), może się tylko temu cyrkowi bezsilnie przyglądać, a wspomniana konferencja toruńska pokazała, że w tej bezradności i bezsile dołączyła do nas jeszcze władza sądownicza, w każdym razie w tej części, która nie ma przełożenia na władzę wykonawczą, będąc przez nią całkowicie lekceważona.

W dodatku, na takim zupełnie ludzkim poziomie, wszyscy ci urzędnicy dostali mocny sygnał, czym się może kończyć podskakiwanie, przy okazji tego, że władza ustawodawcza wespół z wykonawczą umyśliły sobie i zrealizowały chytry, acz całkowicie bezprawny plan formalnego wyłączenia możliwości funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego poprzez odebranie wynagrodzeń sędziom (powoduje to, że można skutecznie podnieść zarzut formalny konfliktu interesów w wypadku zasiadania osoby pozbawionej pensji w składzie rozpatrującym jakąkolwiek sprawę z obszaru zgodności ustaw z Konstytucją, co automatycznie i z mocy prawa powinno wyłączyć taką osobę z orzekania, a że pieniądze obcięto wszystkim sędziom, no to niby nie ma komu ich rozpatrywać, więc niewygodne wyroki można lekceważyć już nie jako nieopublikowane, ale jako nieistniejące).

Ale wbrew pozorom można się temu wszystkiemu bardzo prosto i skutecznie przeciwstawić, oczywiście pod warunkiem, że ma się wiedzę o fundamentach powołania Państwa i chce się z tej wiedzy skorzystać.

Problemem jest oczywiście ta "chęć", a szczególnie brak jej przejawów...

Na czym w skrócie rzecz polega.

Otóż w świetle Preambuły Konstytucji, Państwo zostało powołane przez obywateli dla ochrony ich praw, zaś Konstytucja została ustanowiona jako zbiór praw podstawowych dla Państwa, czyli zasad wiążących wszystkie organy i instytucje Państwa dla zapewnienia ich rzetelności i sprawności, opartych na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot.

Tak więc wynikającym wprost z Preambuły obowiązkiem każdej instytucji i organu Państwa wobec obywateli, jest poszanowanie ich wolności oraz przestrzeganie zasady sprawiedliwości, a to oznacza, że wszystkie pełnomocnictwa do podejmowania jakichkolwiek działań wobec obywateli przez wszystkich przedstawicieli wszystkich instytucji i organów Państwa (czyli ogólnie wszystkich osób wykonujących swoje funkcje w ich ramach), są z konieczności ograniczone wyłącznie do działań z tym zgodnych, („Nemo plus iuris ad alium transferre potest, quam ipse habet”, czyli „Nikt nie może przenieść na drugiego więcej prawa niż sam ma”)

Oznacza to zarazem, że każde działanie każdego przedstawiciela instytucji lub organu Państwa wobec obywatela, naruszające jego wolność i zasadę sprawiedliwości, w tym poprzez stosowanie litery prawa z pominięciem lub naruszeniem tych zasad, jest osobistym wyjściem danego urzędnika poza udzielone pełnomocnictwo, a więc działaniem samowolnym, wykorzystującym bezprawnie siłę Państwa na szkodę obywatela, a w konsekwencji na szkodę Państwa, które to działanie osób umocowanych w łańcuchu pełnomocnictw, powinno być nie tylko wyłączone z ochrony przysługującej urzędnikom państwowym, ale wprost penalizowane jako bezprawne działanie osoby fizycznej na szkodę innej osoby fizycznej, wraz z pełną odpowiedzialnością cywilną o charakterze odszkodowawczym.

I tu zupełnie umyka naszym milusińskim fakt, że zgodnie z Konstytucją osoba Prezydenta pełni dwie, zupełnie odmienne jakościowo funkcje:

  1. wg. art. 126 Konstytucji, Prezydent jest jej strażnikiem jako najwyższy przedstawiciel Rzeczpospolitej, działający w ramach i na podstawie Konstytucji i ustaw (jako organ Państwa, funkcja instytucjonalna);
  2. wg. art. 127 ust. 1 w zw. z art. 4 Konstytucji, jest bezpośrednim przedstawicielem Suwerena sprawującego władzę zwierzchnią nad Państwem (jako pierwszy Obywatel i przedstawiciel Narodu, funkcja personalna).

O ile w ramach funkcji instytucjonalnej, Prezydent jako najwyższy organ Państwa może działać wyłącznie w ramach określonych przez Konstytucję (i bardzo dobrze), o tyle funkcja personalna, reprezentanta Suwerena, już do podejmowania WSZELKICH działań, które mają na celu obronę Obywatela przed samowolą urzędniczą, żadnych specjalnych uprawnień formalnych nie wymaga, aczkolwiek nie może działać w taki sposób, który w ramach Konstytucji jest wszystkim obywatelom zabroniony (dużo tego nie ma).

Oznacza to zarazem, że jako bezpośredni reprezentant Suwerena, Prezydent z racji siły swojego mandatu, nie tylko może, nie tylko powinien –– z racji konstytucyjnego umocowania do ochrony Konstytucji – ale wręcz musi realnie i aktywnie reprezentować obywateli poszkodowanych wskutek działań organów i instytucji Państwa (w tym celu można wykorzystywać Kancelarię Prezydenta jako centrum bezpośredniego kontaktu z obywatelami oraz – w razie konieczności – wszczynania procedury właściwej dla danego przypadku, choćby przez poinformowanie danego urzędnika, że sprawie się bacznie przygląda), inaczej de facto abdykuje z kluczowej funkcji Prezydenta, sam siebie pozycjonując w roli zwykłego urzędnika, w dodatku niewiele mogącego.

W szczególności takim przypadkiem jest naruszenie zasady sprawiedliwości przez wydawanie przez sędziów orzeczeń spełniających przesłanki określone w art. 89 § 1 Ustawy o Sądzie Najwyższym („Skarga nadzwyczajna”), gdyż każdy obywatel ma konstytucyjnie i międzynarodowo zagwarantowane prawo do wyroku sprawiedliwego (art. 45 Konstytucji i art. 6 EKPCz):

  1. zgodnie z art. 175 ust. 1 Konstytucji, wymiar sprawiedliwości w Polsce sprawują Sądy i Trybunały (to one wydają wyroki), a nie sędziowie
  2. „niezawisłość sędziowska” jest warunkiem dwustronnym umowy na piastowanie urzędu sędziego;
    1. Naród, reprezentowany w akcie powołania przez Prezydenta, zobowiązuje się chronić niezawisłość sędziego przed naciskami – jeżeli Rzeczpospolita nie wywiązuje się z tego, sędzia ma prawo złożyć urząd i żądać odszkodowania za okres pozostały do emerytury oraz przywilejów dla stanu spoczynku;
    2. osoba otrzymująca nominację sędziowską, aktem składania przysięgi sędziowskiej przyjmuje na siebie zobowiązanie powstrzymania się od wszelkich działań, mogących być przyczyną zarzutu naruszenia niezawisłości sędziowskiej – jeżeli sędzia uporczywie i ostentacyjnie nie wywiązuje się z tego obowiązku, narusza tym samym warunek konstytutywny umowy zawartej z reprezentowanym przez Prezydenta Narodem, a w takim razie Prezydent, jako reprezentant Władzy Zwierzchniej, powinien uprzedzić sędziego, że w wypadku braku zmiany postawy, skorzysta z prawa złożenia oświadczenia o odstąpieniu od umowy, co uczyni akt powołania nieistniejącym ex tunc, a w razie braku poprawy, zrobić to
  3. powołanie sędziego przez Prezydenta w trybie art. 179 Konstytucji, jest skutkiem udzielenia danej osobie przez KRS, w formie wniosku do Prezydenta, pełnomocnictwa do wydawania orzeczeń w imieniu Państwa w ramach wymiaru sprawiedliwości, pod warunkiem akceptacji tej osoby przez Prezydenta;
    1. ograniczeniem udzielanego w ten sposób pełnomocnictwa, są konstytucyjne ograniczenia zawarte w Preambule oraz art. 45 Konstytucji;
    2. prawomocnemu orzeczeniu wydanemu przez sędziego wskutek formalnie prawidłowego postępowania w ramach instytucji wymiaru sprawiedliwości, nadawana jest przez władzę sądowniczą ranga „wyroku”, z domniemaniem spełniania wymogów określonych w Preambule oraz art. 45 Konstytucji;
    3. jeżeli więc orzeczenie wydane przez danego sędziego w danej sprawie narusza zasadę sprawiedliwości, jest ono skutkiem wyjścia przez osobę sędziego poza zakres pełnomocnictwa udzielonego przez KRS i zaakceptowanego przez Prezydenta jako reprezentanta Narodu, a więc z konieczności nie jest i być nie może „wyrokiem” wymiaru sprawiedliwości, gdyż jego instytucje nie mają uprawnień do wydawania orzeczeń naruszających zasadę sprawiedliwości;  
    4. oznacza to, że z istoty Konstytucji orzeczenia naruszające zasadę sprawiedliwości, nie są „wyrokami” władzy sądowniczej, lecz wynikiem prywatnego działania poza instytucjami wymiaru sprawiedliwości osoby powołanej na stanowisko sędziego i z racji tego nie podlegają ochronie w ramach immunitetu sędziowskiego, zaś prawem obywatela jest żądanie od władzy sądowniczej sanacji powstałej sytuacji;
    5. z racji procedury nominacyjnej związanej z powołaniem na stanowisko sędziego i dwojakiego rodzaju konstytucyjnej roli Prezydenta w tym procesie, na Prezydencie spoczywa szczególny obowiązek aktywnego reprezentowania obywatela wobec instytucji wymiaru sprawiedliwości w procedurze sanacyjnej przy jej wszczynaniu, z racji osobistej akceptacji pełnomocnictwa udzielonego przez KRS danemu sędziemu;
    6. w takim wypadku rolą Prezydenta jako przedstawiciela Narodu i każdego obywatela, z racji czego pełniącego funkcję obrońcy przed sprzecznym z Konstytucją działaniem Państwa (jego instytucji i organów), jest wniesienie skargi nadzwyczajnej z żądaniem ponownego rozpatrzenia tego postępowania;
    7. Prezydent w tym celu nie musi korzystać z żadnych dodatkowych regulacji, gdyż nie działa jako organ Państwa, tylko bezpośredni reprezentant Narodu, więc jest umocowany do tego wprost z Konstytucji.

No i tu się nasuwają trzy pytania:
1. czy Prezydent wie
2. czy Prezydent chce
3. czy Prezydent zacznie wreszcie coś z tym robić - bo wezwanie Tuska na dywanik zostało koncertowo zlekceważone i nie tylko ośmieszone w mediach społecznościowych, ale jeszcze dodatkowo zdyskredytowane publicznie (co to "jeszcze tylko 150 dni"), choć przecież oznacza to, że Tusk faktycznie porzucił wykonywanie funkcji Premiera.

Tak w ogóle Prezydent jako reprezentant Suwerena, pełniącego przecież władzę zwierzchnią nad wszystkimi instytucjami Państwa, może najnormalniej w świecie ogłosić, że odbiera wszystkie pełnomocnictwa wszystkim urzędnikom na terenie całego kraju, rozwiązuje Parlament i ogłasza nowe wybory.

Może? Może.

Chce? Pewnie nie.

Ale za chwilę to po prostu będzie musiał.

Bo inaczej może przejść do historii jako osoba odpowiedzialna za likwidację Państwa Polskiego w tysiąclecie jego istnienia, a więc z roli Prezydenta stoczy się do funkcji syndyka masy upadłości.

A przecież nie po to został wybrany... 

 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek Michalski

06-04-2025 [14:32] - Marek Michalski | Link:

Dziękuję za racjonalna wykładnię praw i obowiązków Prezydenta w trwającej degrengoladzie państwa, ale również za wykład istotny dla laika w kontekście przekraczania uprawnień przez urzędników państwowych i bierności lub akceptacji dla tej uzurpacji innych urzędów. Tak się toczy kula śnieżna "zgodności z przepisami".