Prymas Polski Stefan Wyszyński autorytet kościoła

Prymas niezwykły. Stefan Kardynał Wyszyński

Prymas Stefan Wyszyński był dla Polaków wielkim autorytetem, patriotą i człowiekiem z poczuciem humoru, który mówił o sobie „Jak widzicie, nawróciłem się!”. Opwiem wam o wojennych losach, zapiskach wieziennych i o akcji SB ,,Prorok" Opowiem wam o prymasie jakiego nie znacie. 

Jego szkolny kolega Franciszek Jastrzębski tak go wspominał. ,,Stefan nie był od razu taki święty! Lubił dziewczęta ciągnąć za włosy. A jak nie chcieliśmy klasówki wylewaliśmy atrament z kałamarzy albo zapychaliśmy go bibułą". Nie lubił się uczyć, Nie znosił matematyki. Wolał się bawić w domu z siostrami. 

Podczas zabawy zdarzyło się, że tak bardzo się na nie zdenerwował, że rozpruł ich szmaciane lalki i spalił je w piecu Gdy ojciec zabierał się do wymierzenia mu kary, schował się pod pianino. Siostry solidarnie stanęły wtedy w jego obronie, mówiąc: „On się poprawi, nawróci...” „Jak widzicie, nawróciłem się!” – żartował później w jednym z kazań

***
Stefan Wyszyński urodził się 3 sierpnia 1900 r. w niewielkiej wsi Zuzela na Mazowszu jako drugie dziecko Stanisława i Julianny. Matka zajmowała się domem, ojciec był organistą w miejscowym kościele oraz znanym w okolicy społecznikiem. W domu Wyszyńskich panowała religijna i patriotyczna atmosfera. 

Po prywatnych lekcjach, jakie Stefan pobierał w domu rodzinnym pod okiem ojca, dalszą edukację odbył już w męskim Gimnazjum Wojciecha Górskiego w Warszawie, a następnie w Gimnazjum Męskim w Łomży. Po ukończeniu gimnazjum postanowił wstąpić do seminarium duchownego.

W ten sposób Stefan Wyszyński trafił do Liceum im. Piusa X, które pełniło rolę niższego seminarium duchownego we Włocławku. Tam, po siedmiu latach edukacji, latem 1924 roku przyjął świecenia kapłańskie.

Święcenia kapłańskie przyjął 3 sierpnia 1924 we włocławskiej bazylice katedralnej z rąk biskupa Wojciecha Owczarka. 

W latach 1925–1929 był studentem Wydziału Prawa Kanonicznego oraz Wydziału Prawa i Nauk Ekonomiczno-Społecznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który ukończył z doktoratem na temat Prawa rodziny, Kościoła i państwa do szkoły.

1929-1930 Odbył podróż naukową do Austrii, Włoch, Francji, Belgii, Holandii i Niemiec. Przedmiotem jego zainteresowań były problemy związków zawodowych, organizacje katolickiej młodzieży robotniczej, a przede wszystkim doktryny i ruchy społeczne. Owocem tej podróży była publikacja „Główne typy Akcji Katolickiej za granicą” (Lublin 1931).

W 1931 był wikariuszem w parafii Świętej Rodziny w Przedczu. Pełnił stanowisko duszpasterza w Stowarzyszeniu Młodzieży Akademickiej ,,Odrodzenie'' i Chrześcijańskich Związkach Zawodowych. Był redaktorem naczelny ,,Ateneum Kapłańskiego''. Od 1937 r był członkiem Rady Społecznej przy prymasie Polski. 
.

WOJENNE LOSY PRYMASA TYSIĄCLECIA.

Wybuch II wojny światowej zastał Stefana Wyszyńskiego we Włocławku. Już jesienią 1939 r był poszukiwany przez gestapo. Biskup pomocniczy włocławski Michał Kozal, w trosce o jego bezpieczeństwo, nakazał mu opuszczenie miasta. Wyszyński spędził większość wojny w ukryciu. 

Początkowo ukrywał się we Wrociszewie, następnie pod Warszawą, by wreszcie trafić do Kozłówki na Lubelszczyznę, gdzie w majątku Aleksandra i Jadwigi Zamoyskich opiekował się uciekinierami z ogarniętego wojną kraju. Kolejnym miejscem, do którego trafił było Zakopane i Żułów, gdzie spotkał się z księdzem Korniłowiczem. 

To za jego namową udał się w 1942 r do podwarszawskich Lasek, gdzie pełnił funkcję kapelana i katechety przebywających w ośrodku ociemniałych dzieci. Równocześnie prowadził w Warszawie tajne nauczanie dla studentów, między innymi Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Ziem Zachodnich.

Poza opieką nad dziećmi oraz tajnym nauczaniem, ksiądz Wyszyński pełnił rolę kapelana Armii Krajowej, do której wstąpił wiosną 1944 r
.

JAK WYSZYŃSKI ZOSTAŁ ,,RADWANEM III" POWSTANIE WARSZAWSKIE.

Do konspiracji wciągnął go młodszy o trzynaście lat ksiądz Jerzy Baszkiewicz, wikariusz parafii w Wawrzyszewie, wówczas na przedmieściach Warszawy. Duchowni znali się od czasu, kiedy Wyszyński poprosił jeszcze w 1942 r żeby Baszkiewicz został spowiednikiem podopiecznych domu dla ociemniałych. 

W 1944 r wikariusz pełnił służbę jako naczelny kapelan lasów kampinoskich. Prosił pobliskich księży o wstąpienie do służby kapelańskiej. Wyszyński, choć był zdecydowanie starszy od większości z nich, nie wahał się ani chwili. 

Przyjmuje pseudo. Radwan III. W czasie powstania warszawskiego sprawował obowiązki kapelana grupy ,,Kampinos" Armii Krajowej. 

,,On był głównym czynnikiem uspokajającym ciężko rannych partyzantów. Gdyby nie jego osobowość, to jestem przekonany, że nie przetrwalibyśmy tego okresu" wspominał kpt. Józef Krzyczkowski, dowódca Grupy ,,Kampinos" Armii Krajowej.

Wyszyński pomagał, jak mógł. Udzielał sakramentów, prał bandaże, zmieniał opatrunki, kiedyś musiał nawet nieść przez 4 km na plecach ranną sanitariuszkę.

Prowizoryczną apteczkę, w której ,,Radwan III" nosił bańki medyczne, wykonały dla Wyszyńskiego siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża z pudełka po butach i fragmentów skórzanych pasków.

Wspierał też osoby poddawane operacjom. W trakcie pierwszej operacji, w której uczestniczył, stracił przytomność. Jedną z rannych łączniczek powstania niósł na plecach 4 km, a w późniejszych latach udzielił jej ślubu, następnie chrzcił liczne dzieci.

Po upadku powstania do ks. Wyszyńskiego pracującego w szpitalu koło Izabelina przyszło kilku oficerów niemieckich – lekarzy tam pracujących. Z przejęciem pokazywali przyszłemu Prymasowi zdjęcie figury Chrystusa z frontonu kościoła św. Krzyża, leżącej na bruku ulicznym. 

Niemcy byli zaskoczeni, że Chrystus zdawał się wskazywać palcem kościół i napis na cokole: „Sursum corda” („W górę serca”). Jeden z nich powiedział: „Ist noch Polen nicht verloren” („Jeszcze Polska nie zginęła).
.

PO WOJNIE. REPRESJE KOMUNISTYCZNE.

Jeszcze przed zakończeniem wojny, w marcu 1945 r wrócił do Włocławka zniszczonego w czasie wojny seminarium, którego w początkowym okresie był również rektorem.

Ze względu na trudne warunki, w jakich się znalazł Kościół w Polsce, Wyszyński działał na podstawie specjalnych pełnomocnictw z Watykanu, dających mu uprawnienia legata papieskiego. Był obstawiony rzeszą współpracowników UB, a potem SB. 

Nękana była także rodzina Prymasa m.in. w 1948 r. został aresztowany jego przyrodni brat, ppor. Tadeusz Wyszyński „Grey”, z zarzutem, że jako żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych brał udział w morderstwie działacza komunistycznego. Bezpieka nie była jednak w stanie tego udowodnić. 

W Wielki Piątek 1949 r. doszło do spotkania Prymasa z „osławioną” Julią Brystygierową, która była dyrektorem V Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i zajmowała się m.in. walką z Kościołem katolickim.
.

ARESZTOWANIE KARDYNAŁA WYSZYŃSKIEGO. 

Przez cały czas komuniści zaostrzali linię postępowania z Kościołem. Prymas niestrudzenie powtarzał swoim współpracownikom: ,,Nie obrażamy się, rozmawiamy". Nie jest pewne, kiedy władze komunistyczne podjęły decyzję o jego aresztowaniu. Wiadomo, że kilkakrotnie termin ten przesuwano. 

Stalin mówił Bierutowi, że nie jest sztuką aresztować Wyszyńskiego, ale sztuką jest zrobić z niego komunistę. Gdy przekonał się, że nie jest to możliwe, postanowił, że należy go aresztować w styczniu 1953 r. Nie doszło do tego prawdopodobnie z powodu nominacji abp. Wyszyńskiego na kardynała.

Wiele wskazuje na to, że decyzję o zatrzymaniu duchownego strona polska podjęła bez konsultacji z Moskwą. Kardynała Wyszyńskiego aresztowano 25 września 1953 r. Pierwszym miejscem uwięzienia był Rywałd. 12 października został przewieziony do Stoczka Klasztornego, a 6 października 1954 r. do Prudnika na Opolszczyźnie.

Dopiero kiedy został aresztowany przez komunistów w październiku 1953 r., mógł napisać do ojca: Już lękałem się, że nie dostąpię tego zaszczytu, którego doznali niemal wszyscy moi koledzy. Dziś lęk mnie opuścił i dlatego raduję się na sposób, który Ty ojcze zrozumiesz.

7 października 1955 r. władze złożyły Wyszyńskiemu propozycję przeniesienia do izolacji klasztornej, co znacznie polepszyłoby jego warunki bytowe, żądając jednocześnie, by zrzekł się funkcji kościelnych. Oferta została odrzucona.

 27 października tegoż roku Prymasa przeniesiono do Komańczy. To właśnie tam, w ostatnim miejscu internowania, powstały słynne Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego mające stanowić duchowe przygotowanie do obchodów milenijnych chrztu Polski, oraz Wielka Nowenna Tysiąclecia. 

Milenium oraz Wielka Nowenna miały w swym założeniu odwrócić skutki komunistycznej laicyzacji i doprowadzić do rekatolizacji Polaków.

Po 3 latach więzienia komuniści zdecydowali się na uwolnienie prymasa Stefana Wyszyńskiego. 26 października 1956 r kardynał wrócił do Warszawy z ostatniego miejsca internowania w Komańczy.
.

ZAPISKI WIĘZIENNE STEFANA  WYSZYŃSKIEGO. 

Akcja SB kryptonim ,,PROROK" Powstała na długo przed złowrogą jaruzelską WRON'ą, Prymas naród porównuje się do wiekowego, wysokiego drzewa. Prymas napisał proroczy i przepiękny tekst o WRONIE: 

,,Siadła WRONA na czole wyniosłej jodły. Spojrzała władczo wokół i wydała okrzyk zwycięstwa. Tej wrzaskliwej zjawie wydaje się prawdziwie, że jodła zawdzięcza jej wszystko: swój byt, wysmukłą piękność, trwałą zieleń, siłę w walce z wichrami. Godny podziwu jest ten tupet wrony. Wielka dobrodziejka stojącej cicho jodły.

A jodła ani drgnie; zda się nie dostrzegać wrony; pogrążona w zadumie, wyciąga gałązki ramion swoich ku niebu. Znosi spokojnie wrzaskliwego gościa. Nic nie zmąci jej myśli, jej powagi, spokoju. Wszak tyle chmur już przeszło nad jej czołem, tyle ptaków przelotnych tu się zatrzymało.

Poszły jak ty pójdziesz. Nie twoje to miejsce, nie czujesz się pewna i dlatego krzykiem nadrabiasz brak męstwa. To ja wyrosłam z ziemi i trwam korzeniami w jej sercu. A ty, wędrowna chmuro, co rzucasz cień smutku na złociste me czoło, jesteś igraszką wichrów. 

Trzeba cię spokojnie wycierpieć. Wykraczesz swoją nudną, bezduszną jakże ubogą pieśń i odpłyniesz. Cóż zdołasz krzykiem zdziałać? Ja pozostanę, by trwać w skupieniu, by budować swoją cierpliwością, by przetrwać wichry i naloty, by spokojnie piąć się wzwyż. Słońca mi nie przysłonisz, sobą nie zachwycisz, celu mej wspinaczki nie zmienisz.

Był las, nie było was – i nie będzie was, będzie las......Bajka. Nie bajka."

/Stefan kard. Wyszyński, Prymas Polski "Zapiski więzienne"/

BYŁ PROROKIEM ?

,,Zapiski więzienne", to cenny dokument 3 letniego okresu odosobnienia Prymasa. Tam właśnie umieścił tekst o wronie. Zapiski to kronika życia codziennego, notatnik duchowy, listy, memoriały do władz oraz obszerne wypowiedzi będące osobistą refleksją Prymasa nad sytuacją Kościoła w Polsce. To świadectwo Człowieka Niezłomnego, patrioty walczącego dzielnie w obronie praw Kościoła i Narodu.

W kwestionariuszu osobowym sprawy operacyjnej prowadzonej przeciwko kard. Wyszyńskiemu, o kryptonimie „Prorok", w rubryce zawód wpisano: „Prymas".

Podobnie jak w wielu innych sprawach operacyjnych podstawowymi środkami wykorzystywanymi do zbierania informacji o inwigilowanym była sieć tajnych współpracowników oraz środki techniki operacyjnej. 

W efekcie każde słowo, zdanie czy gest ze strony kardynała miało trafiać, w formie raportu, na stół dyrektora IV Departamentu MSW. 

To kilkadziesiąt tomów tej mrówczej, zbrodniczej i całkowicie nieprzydatnej komunistom pracy. Paradoks polegał na tym, że Prymas nie miał nic do ukrycia. Na jawie i we śnie mówił komunistom to samo, do ostatnich dni swego życia.
.

WSPOMNIENIE SIOSTRY JÓZEFY KOZIEŁ 

W Warszawie rozpoczyna pracę w Szpitalu Przemienienia Pańskiego, a potem w szpitalu na ulicy Banacha. Tam trafia na oddział chirurgii.

,,7 września 1977 r. o godz 8.00 zostałam wezwana do gabinetu prof. Zdzisława Łapińskiego. Profesor powiadomił mnie, że następnego dnia przybywa na oddział chirurgiczny naszej kliniki ksiądz Stefan Kardynał Wyszyński i tu podda się leczeniu.

Wiadomość ta zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Nie znałam wtedy jeszcze Ks Prymasa bliżej, choć widywałam go jak po wyjściu z więzienia Ksiądz Prymas był w Szpitalu Przemienienia Pańskiego odwiedzając kogoś z rodziny.

Pracowałam w tym szpitalu. To były moje jedyne dotychczasowe bliższe kontakty. A teraz mam być pielęgniarką tak wielkiego człowieka, Księcia Kościoła, duchowego przywódcy Narodu, Prymasa, którego wszyscy tak kochają.

Odebrało mi to na chwile spokój. Modliłam się, abym służyła, jak tylko potrafię najlepiej. Mój lęk był pomieszany z dziwnym uczuciem odpowiedzialności za zaufanie, jakie mi okazano. Łączyłam to z przekonaniem, że przecież wszyscy w klinice pragną, aby Ksiądz Prymas wyzdrowiał.

16 września 1977 r, Ks Prymas miał w tym dniu operację. Szedł na nią mężnie i spokojnie. Wszyscy byliśmy w ogromnym napięciu. Po operacji czuwałam przy Księdzu Prymasie. Chory po przebudzeniu był niezrównany w swoim spokoju i jakby obojętny, co będzie dalej.

Mogłam w tym czasie obserwować, jak cały zespół kliniczny, profesorowie, docenci, dyrektor szpitala, kierownicy po­szczególnych pracowni, akademia medyczna, personel pomocniczy, wszyscy zjednoczyli się we wspólnym wysiłku, aby dla tego Człowieka uczynić wszystko, co było w ich mocy.

Cała Polska przeżywała tę chorobę. Jak bardzo ludzie się modlili. Ksiądz Prymas o tym wiedział. Czuł tę wielką falę modlitwy i miłości, która zewsząd go otaczała.

Ja również myślałam z trzeźwością pielęgniarki, że ten ciężki stan, ta operacja, jej wynik i przebieg po niej bez powikłań to sprawa Bożej interwencji, a nie tylko wysiłków ludzkich. I choroba przeszła.

Wrócił do swoich zajęć. Przez cały ten okres od pobytu w klinice, tj. od 1977 r, do ostatniej choroby bywałam co pewien czas na Miodowej. Ksiądz Prymas był bowiem pod stałą opieką lekarzy.

Te odwiedziny co miesiąc czy dwa były dla mnie zawsze przeżyciem. Ksiądz Prymas był dla mnie bardzo życzliwy. Był posłuszny wszelkim zaleceniom lekarzy, a jednocześnie jakby daleki od zainteresowania tym, co przyniesie w efekcie każde badanie.

Ostatnią chorobę trzymano w tajemnicy z uwagi na to, że całe społeczeństwo było udręczone aktualnymi przeżyciami w Ojczyźnie. Trzeba było przez jakiś czas oszczędzić tych przykrości. Ale ludzie przeczuwali, że dzieje się coś niedobrego

Tym razem nie projektowano pobytu chorego w klinice na Banacha. Stworzono warunki w domu, a mnie oddelegowano do pielęgnowania Księdza Prymasa.

Pomimo wszelkiego ratunku coraz bardziej siły opuszczały Chorego. Jeszcze 12 maja powiedział do mnie: „Jak się siostrze zdaje, czy dam radę pojechać do Rzymu na uroczystość 7 czerwca?" Odpowiedziałam, że jest jeszcze dużo czasu do tego terminu, ale wydaje mi się, że to było zbyt męczące dla Księdza Prymasa. Przyznał mi rację.

OSTATNIE DNI 

W tych ostatnich tygodniach był niezwykle cierpliwy, nigdy o nic sam nie prosił, trzeba było pytać, albo domyślać się, czy przewrócić, czy w czymś ulżyć” pisała s. Józefa Kozieł, pielęgniarka szpitalna, która była przy prymasie w czasie jego choroby i umierania. 

Siostra Józefa prowadziła dziennik, w którym notowała swoje przemyślenia i obserwacje. Jak przyznała, nie miała nigdy pacjenta tak wysokiego rangą i zarazem tak pokornego i cichego.

 „Sam nie występował z żadną prośbą. A przecież wszystko bolało, trudno wyobrazić sobie jak bardzo. Kiedyś zdradził się mimo woli mówiąc: «Ciekaw jestem czy Ojca Świętego też tak bolą plecy od leżenia jak mnie». 

Siostra wspomina w swoich zapiskach, że prymas „nigdy się nie skarżył, nie jęczał, a przecież zabiegi męczyły go bardzo. „Niektóre trwały bardzo długo, np. punkcja trwała czasem 4 godziny i tak przez ten czas leżał z igłą w brzuchu, prawie nieruchomo”. 

16 maja kard. Wyszyński przyjął sakrament namaszczenia chorych. Pożegnał się ze współpracownikami z Instytutu Prymasowskiego. 

Podczas spaceru 22 maja, na wózku, patrzył z miłością na krzewy, kwiaty, na piękną zieleń. W ogrodzie jest kępa młodych brzózek. Prosił, aby się przy nich zatrzymać i nie rozmawiać. Zamilkliśmy, a on patrzył na te drzewka. Nie wiem, modlił się czy rozmyślał. Staliśmy dość długo.

Potem szepnął, że możemy jechać dalej. Zatrzymał się też przy konwaliach. Znów patrzył z wewnętrznym roz­radowaniem. Zerwałam gałązkę konwalii i podałam Księdzu Prymasowi, wąchał, patrzył, przytulał ją. Mówił, że ślicznie pachnie, że piękna. Oddał mi potem i pozwolił wieźć się dalej. To było jego pożegnanie z ogrodem. Pożegnanie z pięknem natury. To był rzeczywiście ostatni spacer. Ostatnie wyjście z domu, bo już za kilka dni niesiono go po kobiercu różnorodnych kwiatów ułożonych dla niego na ostatnią drogę, ale tego już nie widział. 28 maja 1981 r we wczesnych godzinach rannych dopaliło się do końca piękne życie Prymasa Tysiąclecia. Siostra Józefa towarzyszyła Mu do  ostatniej chwili życia.

Jako Prymas Tysiąclecia przyczynił się do zachowania niezależności Kościoła zagrożonego przez system komunistyczny, wielokrotnie występował w obronie praw człowieka i narodu. Jego autorytet moralny odegrał istotną rolę w łagodzeniu napięć i konfliktów społecznych w Polsce, m.in. 1980-81. Brał udział w łącznie 4 konklawe: 1958, 1963 był jedynym przedstawicielem Europy Wsch oraz w sierpniu i październiku 1978

Był autorem licznych publikacji, m.in. Kazania świętokrzyskie, autobiografia Zapiski więzienne. Pochowany w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Od 20 maja 1989 r przysługuje mu tytuł Sługi Bożego w związku ze wszczętym procesem beatyfikacyjnym.W 1994 r pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego. W 1999 r Akademia Teologii Katolickiej w Warszawie zmieniła nazwę swej placówki edukacyjnej na Uwiersytet Kradynała Stefana Wyszyńskiego.

Był osobistością oraz charyzmatycznym przywódcą Kościoła katolickiego w Polsce XX w Niezłomność zasad, mająca swoje korzenie w głębi wiary chrześcijańskiej, wynikała z wewnętrznego przekonania służebności wobec Kościoła powszechnego"
Przez dziesięciolecia swojej posługi prymas Wyszyński zdołał przeprowadzić polski Kościół przez niezwykle trudne dla jego funkcjonowania lata komunizmu. Najlepszym świadectwem szacunku, na jaki zasługuje ta niezwykła postać jest hołd, jaki oddał jej Jan Paweł II podczas inauguracji swojego pontyfikatu, 22 października 1978 r.: Nie byłoby na stolicy tego Papieża – Polaka (...) gdyby nie było Twojej wiary nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twojego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, który jest związany z Twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem.

 W uznaniu zasług Sejm Rzeczypospolitej ogłosił rok 2001 Rokiem Kardynała Stefana Wyszyńskiego. 6 lutego 2001 zakończony został proces beatyfikacyjny. Dokumenty zebrane w ciągu 12 lat jego trwania przez Trybunał Beatyfikacyjny zostały przekazane do watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacji.

Ponadto elastyczność działania, umiejętność przewidywania czy wyobraźnia pozwoliły mu zyskać autorytet wśród społeczeństwa i ówczesnych rządzących oraz hierarchów Kościoła z papieżem włącznie. Kardynal Stefan Wyszyński prymas Polski zmarł 28 maja 1981 r po ciężkiej chorobie.

https://www.facebook.com/share...
https://www.kul.pl/zyciorys-sl...

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Tezeusz

04-08-2024 [08:52] - Tezeusz | Link:

"Dzisiaj często spotykamy się ze zjawiskiem opluwania własnego gniazda. Ludzie, zwłaszcza niezbyt wykształceni, natrząsają się z naszej przeszłości historycznej, nie doceniają wielkiej ofiary, każdej kropli krwi wylanej za naród czy każdej kropli potu z czoła rolnika, która wsiąkła w ziemię ojczystą. To wszystko wskazuje na wielką potrzebę wołania o szacunek dla dziejów narodowych, dla trudów pokoleń, które minęły, dla ich ofiarnej krwi wylanej w powstaniach, w walce o wolność ojczyzny, na wszystkich kontynentach, czy w ostatnim powstaniu warszawskim." - Kardynał Stefan Wyszyński, 1964 r.