
Czytam różne wypowiedzi na ten temat, w tym wydawałoby się fachowców – żeglarzy. Nikt nie zwraca uwagi na sedno tego problemu. Jak zwykle motłoch wini prowadzącego łódź, a wraz z nim system patentów i szkoleń. Zawsze każdy wypadek skutkuje tym, że ludzie winią jakiś ogólnie pojęty liberalizm – że jest za mało restrykcji, koncesji, licencji, kontroli.
Niech rzuci kamieniem, kto nigdy nie miał wypadku! Wypadki to często zdarzenia losowe. Szkolenia i patenty ich nie likwidują. Po prostu należy mieć sprzęt i zabezpieczenia neutralizujące skutki wypadków. W tym przypadku wystarczyłyby komory wypornościowe. Na śródlądziu w ogóle nie powinno być tonących obiektów pływających.
Takie wypadki, że się motorówka wywraca to są najczęściej nieszczęśliwe zbiegi okoliczności – raz na tysiąc przypadków tak się dzieje i nic na to się nie poradzi. Tu żadne wyszkolenie nic nie pomoże. Najlepszym się zdarza, że się przewracają – czy to na rowerze, czy na piechotę, czy samochodem, czy łódką. Ja się we wszystkich tych przypadkach przewracałem, choć w tym wszystkim jestem świetnie wyszkolony.
W zdecydowanej większości takich wywrotek nic nikomu się nie dzieje złego – oprócz nerwów, wychłodzenia czy siniaków. Kluczowe w tym wypadku na Tałtach było to, że ta motorówka zatonęła – to jest główna przyczyna śmierci dziecka. A zatem nie miała komór wypornościowych, co jest podstawą takich łódek. Gdyby pływała, to wszyscy by się na niej utrzymali, nawet gdyby była do góry dnem, i szybko doczekaliby pomocy. A komory powinny być w szczególności wtedy, gdy się nie oszczędza miejsca w środku na jakieś schowki w celach turystycznych, gdy się tam śpi, je i mieszka.
Brak komór wypornościowych to już nie jest wypadek, nieszczęśliwy zbieg okoliczności czy losowe zdarzenie – to głupota, zaniedbanie czy ignorancja właściciela i budowniczego tej motorówki. W takich sytuacjach pierwsze co powinni zbadać dziennikarze i nagłośnić to kto tę łódkę zbudował i dlaczego nie umieścił w niej komór wypornościowych. I należy wskazać wszystkie takie łódki tego szkutnika – on powinien być napiętnowany i powinien zbankrutować na skutek ostracyzmu społecznego.
Problemem nie jest więc liberalizm, wolność i swoboda poruszania się, jeżdżenia, pływania, ale to, że ludzie są zepsuci i ogłupieni państwem. Państwo traktują jako jakiegoś opiekuna, który musi o wszystko zadbać. Wiedząc, że żyją w państwie opiekuńczym zachowują się beztrosko, wszystko olewają, a jak zdarzy się wypadek, to winią opiekuna, że nie dopilnował, że jest za mało zamordystyczny, że powinien się lepiej opiekować. W ten sposób ludzie tracą czujność i nie widzą sedna wszelkich problemów, bo mentalność niewolnicza im to sedno zasłania.
Rozwiązanie tego problemu jest trywialne: po prostu każdy sternik zanim wsiądzie na łódkę na śródlądziu, powinien się dowiedzieć, czy jest ona niezatapialna. Jeśli jest zatapialna, jeśli nie ma komór wypornościowych, to powinien mieć tego pełną świadomość i do tego dostosować ewentualne pływanie na niej – najlepiej w ogóle jej nie czarterując, albo nie zabierać na nią dzieci, albo wszystkim kazać zakładać kamizelki ratunkowe. O bezpieczeństwo powinni dbać ludzie, a nie państwo. Gdy państwo nas w tym wyręcza, to zawsze osłabia naszą czujność, co skutkuje zwiększeniem ryzyka strat czy śmierci przy wszelkich zdarzeniach losowych.
Grzegorz GPS Świderski
PS: Notki powiązane: Tagi: gps65, wypadki, nieszczęścia, ryzyko, bezpieczeństwo
Gdyby państwo nie wtryniało się w kwestie bezpieczeństwa, gdyby w Polsce był pełny wolny rynek, to większość łódek miałaby prywatny certyfikat od jakiejś firmy, która kontroluje te kwestie komór wypornościowych i wszelkich innych aspektów bezpieczeństwa łodzi. Każdy sternik miałby możliwość oceny jak ufa danemu certyfikatorowi, który łódkę zbadał. Czarterując łódź, miałby pełną świadomość tego, jak jest ona bezpieczna. Oczywiście byłyby też łódki całkowicie niebezpieczne, bez komór, cienkie, słabe, dziurawe, sparciałe etc... - to jest i powinno być dozwolone. Ale ważne, by sternik miał pełną świadomość, na co wsiada. Zapłaciłby mniej za łódkę bez komór albo więcej za łódkę mającą certyfikat firmy, której ufa. A nawet możliwe jest to, że certyfikowane byłyby tańsze, bo mniejsze by było za nie ubezpieczenie. Dziś tego nie ma, bo nikt o to nie dba, bo teoretycznie powinno to wszystko robić państwo, ale jako moloch zajmujący się milionami spraw nie jest w stanie tego robić dobrze.
Większość te sprawy olewa, bo myśli, że państwo za nich w tych kwestiach myśli. Prywatne certyfikaty by problem rozwiązały, ale nie od razu - to musiałoby trwać, by powstała wokół tego odpowiednia infrastruktura. Bo to nie tylko same firmy certyfikujące - ale też ubezpieczenia, które te certyfikaty uwzględniają, ale też aplikacje na komórkę, które pokazują poziom certyfikatów i wiarygodność certyfikatorów, ale też audycje i filmiki o tym informujące i tysiące innych rzeczy. Ale pierwszym krokiem do tego powinno być odseparowanie państwa, a zatem aparatu przemocy, od tych spraw. Społeczeństwo obywatelskie musi mieć czas i podłoże, by się wytworzyć i zbudować odpowiednie mechanizmy i instytucje oddolne. Póki państwo się we wszystko wtrynia, póty ta budowa nawet nie jest jeszcze w planach.
... to już mielibyśmy dżihad na ulicach. No i kacap stałby na przedmieściach Warszawy. A zadowolona Kuńfa by miała gotowy rząd tymczasowy :-)
... wtedy motorówki swobodnie by pływały Bugiem i przewoziły nielegalnych imigrantów. Dżihad.
Trochę się nie znasz. To, czy konstrukcja ma, czy nie ma tych komór wypornościowych nie ma nic do rzeczy, czyli śmiertelnego wypadku.
Można zaprojektować sto komór i zawsze znajdzie się sposób, by utopić dzieciaka pozostawionego samotnie w kabinie, bo reszta towarzystwa dała dyla - to jest sedno sprawy. Uciekli ratując własną skórę, a dziecko pozostawili. Albo druga możliwość: tak zapierniczali po wodzie, że powypadali i nie zdążyli uratować dzieciaka, bo zanim się ogarnęli, to było za późno. Owszem, tu można powiedzieć, że gdyby konstrukcja nie zatonęła, to może można było dziecko uratować - ale to jest gdybanie i przenoszenie odpowiedzialności. Równie dobrze można wymagać, by jeziora były głębokie na metr - wtedy łodzie nie będą tonąć.
Poza tym bądźmy realistami - na jeziorze nie było pięciometrowej fali, która nagle wdarła się na pokład, a nawet gdyby taka była, to wtedy się nie pływa.
Reasumując: jeśli dorosły, kierujący jakimkolwiek pojazdem nie ma mózgu, to komory wypornościowe go nie zastąpią.
I dlatego pójdzie siedzieć.
To może lepiej niech pisze o komorach wypornościowych niż o serze spod napletka .
Może. O serze nie widziałem...
On nawet nie wiedział kogo zapytać o motorówki i żeglarzy zapytał i do tego nie wiadomo czy nie bojerowców . Brakuje tu jeszcze gościa na materacu .
Widzisz, ja już duży chlopczyk jestem więc się nie obrażam za takie natychmiastowe pożegnanie. Trudno. Poza tym bardzo lubię się nie znać, bo wtedy zaczynam myśleć. Ilekroć się bardzo znałem, tylekroć nabierałem pokory. Bardzo mi do twarzy z nieznaniem się.
Więc powtarzam: komory mają tu znikome znaczenie, no chyba że plywadelko będzie kształtu kuli - tak, wtedy nikt nie utonie. Teoretycznie.
Ale oczywiście można uprawiać tupolewizm i zrzucać wszystko na komory. Pytał właściciel, czy sternik ma uprawnienia? Pytal i został okłamany, że sternik ma uprawnienia, winne klamstwu są komory. Były kapoki? Były, ale nie na turystach tylko schowane, czemu winne są komory. Zaiwaniali po wodzie, aż się wywrócili i pogubili? Tak było, czemu winne są komory, że ich nie było. Zostawili dzieciaka samego w kabinie? Tak, winne są komory.
Przepraszam za dociekliwość: oprócz komór calość powinna być z miękkiego materialu, by się nie obić do siniaków. Niepalna (także benzyna) oraz gladka, by się za nic nie zaczepić oraz tępa, by nie ślizgać.
Oj oj oj. Mój kolega, z którym wiele razy dojeżdżałem do pracy utopił się był we Wigrach na głębokości 44 metrów, bo nie miał założonego kapoka. Ja wiem dobrze, że wy stare wilki morskie macie w pogardzie kapoki, ale to czasami ratuje wasze piękne życie :-)
https://niezalezna.pl/44…
W niedzielę utonęło dziewięć osób - poinformowało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Od 1 kwietnia Komenda Główna Policji odnotowała 93 utonięcia.