KOD udzielił poparcia PiS-owi

Zupełnie przypadkowo, KOD zorganizował demonstrację „w obronie demokracji” w rocznicę śmierci Stanisława Pyjasa.  Nazwiska tej ofiary antydemokratycznego reżimu nie widziałem jednak na sztandarach niepłacącego alimenty tatusia. 

Patrząc na hasła dorszowców (z angielskiego cod czyli dorsz), dochodzę do wniosku, że tak zaplątali się oni w swojej narracji, że starając się ukraść idee, na jakich zbudowany jest, wokół PiS, polski obóz prawicowo-niepodległościowy, właśnie udzielili, nieświadomie, wielkiego poparcia rządowi PiSu. „Jesteśmy i będziemy w Europie” – to piękne hasło kodziarzy jest przecież tym, o co od dekad zabiega Prawo i Sprawiedliwość.  PiS od lat podkreśla jak ważna jest nasza obecność w Europie.

Co więcej, panuje zgodność wśród polityków PiSu, że ta obecność jest niewystraczająca. Polski rząd i prezydent, oraz politycy rządzącej partii, podejmują zdecydowane kroki, aby ową obecność zwiększyć, tak, aby to Polska mogła być jednym z głównych liderów Europy. Rozumiem, że przejęcie odpowiedzialności za losy Europy jest również pragnieniem wszystkich kodziarzy, bez względu na to, czy nieśli na pochodzie, niebieską, czerwoną, zieloną czy tęczową flagę. 

Swoja drogą, kodziarze wydają się niekonsekwentni – chcą być w Europie (twierdzą, że są), a jednocześnie aktywnie działają na rzecz wykluczenia Polski z Europy, czym przecież były by sankcje przeciwko Polsce wprowadzone przez UE.  Moi drodzy – chcecie być w tej Europie czy nie? 

Po demonstracji kodziarze muszą usiąść w cieniu, wypić szklankę zimnej wody i zdecydować, czego tak na prawdę chcą – iść razem z PiS-em i wzmacniać rolę Polski w Europie, czy też nakłaniać Europę do wprowadzania sankcji przeciwko Polsce.  Sankcji, podobnych do tych, jakie Europa wprowadziła w ostatnich latach przeciwko krajom leżącym poza Europą.
Wygląda na to, że w chwili obecnej, kodziarze jednak udzielają poparcia PiSowi, choć nie są tego świadomi.  Jak historia pokazuje lemingi zazwyczaj potrzebują czasu, by dojść do konstruktywnych wniosków, dajmy im, więc, i tym razem szansę, aby zrozumieli swoje postulaty.

Następnym z nich jest „nie pozwolimy na łamanie demokracji” Dziękuję kodziarzom za tak zdecydowane poparcie dla polskiej prawicy.  Wielu z nas, ludzi o przekonaniach prawicowych, oddało życie ratując demokrację. Właśnie dziś obchodzimy rocznicę śmierci Stanisława Pyjasa.  On bronił demokracji.  Dorszowcy nie pamiętają jednak o nim jak zresztą o innych ofiarach swoich przodków i patronów, jak ksiądz Popiełuszko zamordowany przed zaledwie 32 laty.  Drodzy kodziarze, przecież dobrze pamiętacie te czasy. Czy wtedy też broniliście demokracji? Ufam, że tak.

I tu dochodzimy to kodziarskiego spostrzeżenia, z jakim się nie mogę zgodzić – przedstawiciel jednego z kręgów kodziarzy, kiedyś samodzielnej partii zwanej PSLem, twierdzi, że jesteśmy pierwszym pokoleniem od tysiąca lat, które nie doświadczyło wojny.  Niestety, doświadczyliśmy wojny. Owszem nie na skalę światową, ale lokalną. Pamiętam z dzieciństwa rok 1981 i 1982. Pamiętam czołgi na ulicach. Na tych ulicach zginęli wtedy ludzie zastrzeleni z broni palnej.  Była to wojna, w której uzbrojone oddziały postawiono przed niewinnymi ludźmi i wydano rozkaz strzelania do tych nieuzbrojonych ludzi.  Jeszcze w 1988 pamiętam ludzi maltretowanych przez ZOMO na krakowskich plantach i wrzucanych do milicyjnych suk jak worki ziemniaków.

Jeżeli kodziarze chcą być poważnie traktowani w ich zabiegach o obronę demokracji, muszą najpierw dobrze sprawdzić, ilu wśród ich szeregów jest bliskich przyjaciół tych, którzy te rozkazy zabijania niewinnych ludzi wydawali. W innym przypadku, narażają się, co najmniej na śmieszność lub nieprzyzwoitość.

=====