Banalność zła odkryła Hannah Arendt i określenie to weszło do klasycznego repertuaru pojęć stosowanych przy rozbiorze psychologii społeczeństw. Chciałabym zająć się tutaj zjawiskiem banalności dobra. Banalność zła i banalność dobra są jak awers i rewers, a mówiąc bardziej pretensjonalnie jak yin i yang .
Kiedy zło staje się banalne jak za czasów hitleryzmu, kiedy zabicie człowieka staje się dla niektórych czynnością tak prostą jak zatłuczenie komara dobro staje się niezwykłe, wymaga bohaterstwa i poświęcenia. Tego właśnie wymagało na przykład ratowanie Żydów z rąk niemieckich oprawców. Kiedy zło staje się, jak to powinno być w państwie prawa, tępionym wyjątkiem, dobro się banalizuje. Z takim efektem mamy obecnie do czynienia. Osoby publiczne nie wstydzą się twierdzić, jak pewna znana aktorka, że jest dobrą obywatelką bo płaci podatki, segreguje śmiecie i sprząta po psie. Ukuto nawet hasło: „każdy Polak wie, że sprząta się po psie” jakby do tego się sprowadzał katalog cnót obywatelskich. Nieważne jest myślenie w kategoriach zbiorowości, nieważna empatia wobec współobywateli, nieważna identyfikacja z dalekosiężnymi celami politycznymi i społecznymi. Wystarczy z nabożeństwem podnosić psie kupki i ładować do specjalnego pojemnika. Fakt że dwójka idiotów popisywała się kiedyś publicznie umieszczaniem polskiej flagi w psiej kupie miał wymiar symboliczny. W ich zamierzeniu ten czyn miał zapewne znieważyć flagę i być wyrazem upadku znaczenia identyfikacji narodowej we współczesnym świecie, ale jednocześnie nobilitował psią kupkę, zbieranie której uczyniono symbolem obywatelskich cnót.
Uprawnione jest przypuszczenie, że celowo wychowuje się społeczeństwo według zasady: „myśl globalnie-działaj lokalnie”. Znaczy ona: „zajmij się walką z psimi odchodami, a myśleć możesz sobie co tylko chcesz, to i tak jest bez znaczenia”. Tak ma wyglądać atrapa społeczeństwa obywatelskiego świadomego swych praw i obowiązków jak to się pompatycznie formułuje, a tak naprawdę w pełni usatysfakcjonowanego dostępnością kiełbasy na grilla, papieru toaletowego oraz innych podobnie istotnych dóbr. Ideologia ciepłej wody w kranie nie jest nowością, służyła choćby sowieckiemu totalitaryzmowi. Majakowski jako dowód dobrobytu kraju żyjącego pod sowieckim terrorem w poemacie „Хорошо” pisał: „В окнах продукты: вина, фрукты. От мух кисея. Сыры не засижены. Цены снижены” (na wystawach produkty, wina, owoce, od much zasłania je muślin, sery nie upstrzone, ceny zniżone)
Banałem jest twierdzenie, że grupa społeczna tworzy się najłatwiej przeciwko komuś. Wiedzą o tym już dzieci w przedszkolu, które spontanicznie szukają sobie ofiary – rudego czy grubego, którego wykluczenie z dziecięcej społeczności konsoliduje grupę. Nie jest to wiedza wyuczona, wyniesiona z domu ani wdrukowana lecz spontaniczna, instynktowna. Aby władać społeczeństwem należy zatem wskazać mu wspólnego wroga, a wspólny wróg jest na miarę czasów. Obecnie wrogiem staje się staruszka, która nie sprzątnęła po swoim jamniczku kupki. Pokazuje to również jak banalne stało się dla nas dobro. Banalność dobra można traktować optymistycznie jako dowód stabilizacji i dobrobytu, dowód obecności tej przysłowiowej ciepłej wody w kranie. Stabilizacja i dobrobyt niosą jednak poważne zagrożenia, o których mówi słynny eksperyment Calhouna. Polegał on na hodowaniu myszy w idealnych warunkach. Populacja myszy początkowo szybko rosła, ale potem zaczęła się degenerować. Myszy traciły instynkty społeczne i gwałtownie głupiały. Po kilku latach cała kolonia wymierała. Wprawdzie nie jesteśmy myszami, ale jeżeli nie chcemy podzielić ich losu tym bardziej potrzebujemy strategii, idei wiodącej.
Przede wszystkim nie jest prawdą popularny pogląd wyrażony we fraszce Kazimierza Brodzińskiego „Porządek”: „Czyń każdy w swoim kółku, co każe Duch Boży, A całość sama się złoży”. Od czasów Brodzińskiego sporo się zmieniło, a całość sama się nigdy nie składała i nadal nie składa. Jacek Bartosiak, autor licznych książek o geopolityce, obronności i strategiach politycznych, lider think-tanku "Strategy & Future" nazywa obszar Europy środkowo wschodniej „strefą zgniotu”. W rozmowie z Ziemkiewiczem stawia oczywistą choć niepopularną tezę, że to nie Solidarność pokonała komunę, bo komuna zapadła się pod własnym ciężarem. Kultywowanie tego mitu założycielskiego III Rzeczpospolitej nie jest społecznie organizujące, wręcz przeciwnie, jest rozbrajające.
Historia wbrew różnym oczekiwaniom i teoriom się nie skończyła. Zło czai się nie tylko w wojnach hybrydowych lecz w pełzającym i krzepnącym ogólnoświatowym totalitaryzmie. Słysząc termin „strefa zgniotu” przypomniałam sobie rozmowę z Wojtkiem Karpińskim w Paryżu w 1985 roku. „Zachód chce współpracować z Rosją ale ich systemy do siebie nie przystają, są niekompatybilne” – powiedział Wojtek. „Gdy mamy odkurzacz nowej generacji i stare szczotki” – ciągnął „dajemy złączkę. Polska będzie taką złączką. Tu nic się nie nadaje do użytku, wszystko trzeba zaorać”. „A co będą robić Polacy”- zapytałam przerażona. „Pracować w szeroko rozumianych usługach” – odparł. „W szaletach przy autostradach i w burdelach” – drążyłam. „Trzeba się z tym pogodzić. To dla ich własnego dobra”. Zrozumiałam, że wyrok już zapadli, a dobro to ciepła woda w kranie, robótki ręczne w gromadzkiej świetlicy i fakt, że – jak to powiedział Ziemkiewicz – kupimy trzy masła w cenie dwóch.
W patriotyzm i uczciwość Wojtka nigdy nie wątpiłam, Zrozumiałam, że ceną uniknięcia wojny, która niesie z sobą banalizację zła, jest banalizacja dobra, sprowadzenie dobrych uczynków do płacenia podatków i sprzątania po psie. Jednocześnie musimy się pogodzić, że dla Europy i świata, dla państw – jak to mawia Michalkiewicz – poważnych, jesteśmy i będziemy gumową złączką, strefą zgniotu. Świat nadal walczy. Tym razem na szczęście nie o Lebensraum lecz o przywództwo, strefy wpływów, o dominację ekonomiczną i intelektualną. A grzeczni mieszkańcy strefy zgniotu starannie sprzątają po psach.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4935
Prawdziwe "zęby" rosną powoli w miarę dorastania ich posiadacza.
Kiedyś Jarosław Kaczyński przywołał Turcję jako przykład dla Polski.
Początki państwa polskiego datuje się od chrztu Polski w 966 roku a ludy tureckie(Seldżucy) pojawili się na terenach, które m.inn. wchodzą w skład obecnej Turcji, pojawili się w drugiej połowie XI wieku.
W okresie szczytowym potęgi I RP, okresie jagiellońskim w Polsce powstało imperium otomańskie i przetrwało dłużej od I RP, ale już za I RP popadało w coraz większe kłopoty, by po I WŚ został zniesiony sułtanat i powstała republika turecka.
Historia podobna do polskiej, choć bez okresu komunizmu, co pozwoliło Turcji w ciągu 60 lat po II WŚ zbudować armię, drugą pod względem sił konwencjonalnych po armii USA w NATO, wykorzystując konsekwentnie swoje atuty, które służyły interesom USA w miejscu zwanym sworzniem geopolitycznym, jakich na świecie wg Zb.Brzezińskiego jest kilka.
Widzimy, że po osiągnięciu pewnego poziomu siły militarnej i gospodarczej, państwo staje się w pełni suwerenne i nie musi słuchać pokrzykiwań i przyjmować kuksańców od silniejszych od siebie.
Taką politykę(lawirowania, gry na wielu instrumentach) powinniśmy prowadzić, by nie narażać Polski na czołowe starcie, ale w miarę rośnięcia "zębów", czynić to coraz bardziej stanowczo.
Takie działania podejmuje na polskiej scenie politycznej tylko PIS, choć też zdarzają się złe decyzje.
Czy w sytuacji jaka była od 2009 roku(polityka resetu USA-Rosja), musiał śp. Prezydent L.Kaczyński iść na czołowe starcie z Wschodem i Zachodem, co zakończyło się zbrodnią patriotycznej elity Polski?
Przecież jak pokazał czas i tak ta polityka poniosła klęskę w 2013 roku, więc trzeba było kluczyć, bo kolejne ofiary najwartościowszych elit(po zaborach, Katyniu, Gibraltarze i komunizmie) wyjaławiają Polskę populację z najwartościowszych elementów(co widać, słychać i czuć, gdy obserwujemy naszą scenę polityczną).
Ukraina i Polska to też jeden i to bardzo ważny sworzeń geopolityczny i w obecnym czasie coraz istotniejszy w obecnej geopolityce.
Czy uda nam się iść drogą, która pozwoliła Turcji, pomimo upadku imperium otomańskiego, stać się regionalnym mocarstwem w tamtej części świata - czas pokaże?
A to jeszcze nie wkroczyliśmy na turecką drogę Erdogana,żeby stać się regionalnym mocarstwem? Co by na to powiedział nasz lokalny Erdogano-Orbanek?
Otóż mamy i to nie jednego i wciąż zmieniającego się wroga do zwalczania dla konsolidacji społeczeństwa,a przede wszystkim zbawczej władzy: lekarze,nauczyciele,dziennikarze,aktorzy sędziowie (zwłaszcza!),rolnicy i t.p.. No i mamy wroga zewnętrznego w Brukseli,Moskwie czy Berlinie,a jeszcze doszła ostatnio Praga. I wszystkich wokół naszych granic i nieco dalej sąsiadów,którzy nie darzą nas sympatią czy zaufaniem,może poza jednym Bałtykiem. A nasz Wuc stosuje wciąż taktykę znaną jeszcze starożytnym "Divide et impera",co na jakiś czas się sprawdza, bop rzecież po nas choćby potop.
Co do pojęcia patriotyzmu współczesnego, nie wymagającego już naszej ulubionej bohaterskości i bezgranicznego poświęcenia,to także uczciwe płacenie podatków i takaż uczciwość w wykonywanej pracy czy dorabianiu się,jest jednak także miarą patriotyzmu ,więc nie powinno się chyba z tego szydzić i sprowadzać tych drobnych "działań" do sprzątania psich kup.
Dzięki za jakże merytoryczne i kulturalne odniesienie się do mojego komentarza,którego ani w ząb nie zrozumiałeś. No, cóż; widać ,że nie stać cię na wysiłek normalnej polemiki,więc aby cokolwiek napisać,usiłujesz opluć i obrazić, jak na rasowego chama i prostaka przystało.
Lubię Ziemkiewicza, lecz kompletnie nie interesuje mnie, ile masła kupuje.
Non stop obracacie się państwo wokół własnych i wymyślanych na własne
potrzeby problemów i oczekiwaniu wolności bez wkładu własnego?
Tymczasem życie, jest całkowicie inne. To realne dzisiejsze skupia się
w biznesach, grillach, spotkaniach. Biznesem jest również praca, skoro
rządzący stworzyli taką możliwość i powinno się to w końcu przebić.
Znajomy architekt z dużą rodziną nie czeka na mannę w postaci zlecenia
a opędza się jak od much. Po psach starannie mają sprzątać ich właściciele
nie oglądając się na biedotę koszącą zas... trawę. Rozsądek każe mi
zastanowić się nad banalizacją dobra. Ta zaczęła się od niekrytykowanej
i wszechobecnej kpiny z dobra. Kim jest Michalkiewicz, kogo obchodzi
co ma do powiedzenia? Pani sprzątająca mówi dzisiaj; weźcie się do roboty
będziecie mieć czysto, a Wojtek niech się goni.
Oczywiście możecie zmienić to swoim wyborem ciepłej wody w kranie lub
„Pracować w szeroko rozumianych usługach”. Fakt, jeżeli uraziłem, sorry
biorę się do pracy.
Próbowali nobilitować na początku lat dziewięćdziesiątych, uczynić wolnym.
Współcześnie chwilami podglądają, ale wystarczył 93' rok, by skutecznie wyleczyć
do dzisiaj. Że tu (NB.) zbieracze szparagów i podcierający dominują, pewnie tak.
Czy są akceptowaną grupą, oferującą wolność, ani Pani, nikt z nas nie wierzy:-)
Jedyną maleńką chrząstką niezgody pozostają robótki ręczne i darcie pierza to jak
najbardziej właściwe dzisiaj generatory wspólnoty, czasu „wrześniowych klimatów".
Pozdrawiam Panią.
Dziś słysze ,że niemiecka gazeta chwali polską gospodarkę. jak to było ? Polnische Wirtschaft i jadę na wakacje do Polski , mój samochód już tam jest.
Oni mają przemysł samochodowy w kilku odsłonach, lotniczy w postaci tego kolosa dwupiętrowego Airbusa, Tornado i mamy nawet ich czołgi. Ale my mamy być zadowoleni, bo co ...? Może sprzedaz w Lidlu idzie w górę. Eksport używanych aut do Polski wzrasta. Byliśmy, jesteśmy i będziemy pod kreską, nieco się stabilizując i dysponując swoją ciepłą wodą póki co.
Osobiście nie kupuję żadnych towarów niemieckich, Milki, samochodów , niczego czego nie muszę.