Mulan po polsku

„Dnia 23 sierpnia r.b. wysłana została na front w towarzystwie kilku innych panien 17-letnia p. Zofja Wilczyńska” – czytamy w interpelacji poselskiej złożonej dokładnie 100 lat temu, bo 5 października 1920 roku, przez Zofię Moraczewską z PPS, jedną z pierwszych kobiet wybranych w 1919 roku wyborach do Sejmu.
Panna Wilczyńska zwerbowana została do wojska przez dyrektora Towarzystwa „Rozwój”, pana Tadeusza Dymowskiego, który matce jej, zaniepokojonej – jak to matka – losem córki, miał powiedzieć (a przynajmniej tak brzmi wersja wydarzeń znana z interpelacji pani), „że przeznaczono ją do osobistych rozporządzeń gen. [Józefa] Hallera”.
Po długich poszukiwaniach pannę Wilczyńską znaleziono na nieistniejącym już dziś Dworcu Brzeskim na Pradze „wraz z kilku innemi pannami. Wszystkie ubrane były po męsku [tj., jak można się domyślić, w mundury wojskowe – mg], nazywały się przybranemi męskimi imionami. Eskortował je por. Ruta. Całe to towarzystwo udało się na front”.
Losem córki zainteresował się czynnie także ojciec panny Wilczyńskiej, który udał się do Towarzystwa „Rozwój” na ul. Żurawią 2 i „zażądał od p. Dymowskiego wyjaśnienia, dlaczego zwerbował i wysłał do armji czynnej chorowitą i małoletnią córkę wbrew prawu bez wiedzy i pozwolenia rodziców”.
Dymowski odpowiedział, że panna pozwolenie rodziców miała, pan Wilczyński stwierdził, że „jest to fałsz, gdyż Rodzice pozwolenia takowego nie dawali”. Dymowski, naciskany by dał ostateczne wyjaśnienie z całej tej sprawy, wspomniał coś o gen. [Janie] Wroczyńskim i uciekł do tramwaju”…
- - -
Więcej szczegółów i c.d. tej głośnej przed stu laty sprawy można odnaleźć w prasie z 1920 roku oraz w interpelacjach (nie tylko poseł Moraczewskiej) nr 169, 179 i 194 z 5 i 28 października oraz 9 grudnia 1920 roku.