Feministyczne Unijne Centrum Kolonijne, część 14

- Kolonie to nie tylko ogniska, tańce i podchody - oświadczyła kolonistom pani kierownik turnusu. - To także sztuka i kultura. Dzisiaj pojedziecie do muzuem.
Jedna z pań opiekunek zebrała wszystkich i oświadczyła, że wyruszają.
- Gdzie autobus? - spytała jedna z dziewczyn.
- Idziemy do wsi, na pociąg.
- Mieliśmy jechać, nie iść! Nie mam odpowiednich butów!
- Ja też! - zaczęły jej wtórować inne koleżanki.
- Tylko do wsi! - zaczęła krzyczeć pani opiekunka. - Przecież to kawałeczek! Możecie chyba tyle przejść?!
- Boże, będziemy iść po nogach jak wieśniaki... Jak zwierzęta... - zaszemrały kolonistki ale jednak poszły.
Nie szemrały tylko trzy. Przewodnicząca samorządu kolonistów Julia, pulchna długowłosa Klaudia oraz krótko ostrzyżona brunetka o kocich oczach.
Julia od kilku dni wywoływała nieustające zdumienie koleżanek zmianą makijażu na lżejszy oraz zmianą strojów na takie bardziej eksponujące nogi. Teraz martwiła się, że spali sobie łydki na słońcu.
- A ja ramiona - westchnęła Klaudia. - Wzięłaś jakiś krem?
Brunetka bez słowa otworzyła swój plecak i wyjęła krem. Łukaszek spojrzał na nią z uznaniem.
- Jagoda - powiedziała brunetka z westchnieniem.
- Co: Jagoda? - osłupiał Łukaszek.
- Mam na imię Jagoda.
- Przecież cię nie pytałem.
- Pomyślałam, że widocznie się boisz.
- A nie pomyślałaś, że już wiem?
- Skąd? - teraz osłupiała Jagoda.
- No przecież nas wyczytywali z imienia i nazwiska kiedy wsiadaliśmy do autokaru.
- Kiedy???
- Na początku kolonii, kiedy tu jechaliśmy.
Tym razem Jagoda spojrzała na Łukaszka z uznaniem.
- Idziemy! - zakomenderowała pani opiekunka.
Poszli. We wsi była mała staja kolejowa. Budynek był pięknie wyremontowany, perony odnowione.
- Polska w budowie! - pani opiekunka pokraśniała z zadowolenia. Zadowolenie długo nie trwało, bo okazało się, że dworzec był zamknięty, na peronach nikogo nie było, rozkładu jazdy nia było, megafony milczały, i co gorsza żaden pociąg się nie pojawiał.
Pani opiekunka po dłuższym namyśle zabrała całą grupę i poszła do pani sołtys.
- Polska w ruinie! - prychnęła pani sołtys. - Tą linią nic nie jeździ!
- Co też pani gada, Polska jest w budowie! Sami widzieliśmy! Dworzec wygląda jak nowy, perony też!
- Polska w ruinie! Nic nie jeździ!
- To po co remontowali ten dworzec?
- Bo by przepadły pieniądze z Unii.
- No i pięknie teraz wygląda.
- I tylko do tego się nadaje! Do wyglądania!
- Ale niech pani nie mówi, że jest w ruinie - zastrzegła pani opiekunka. - Ja tu żadnej ruiny nie widzę. Polska w budowie!
- To pewno pociągi wpadły do wykopu - zauważyła zgryźliwie pani sołtys. - Nigdzie pani nie dojedzie!
- Nigdzie? Niczym? Niech pani nie sieje pesymizmu! Szosę tu obok widzę, i co, po niej też nic nie jeździ?
- Jeździ.
- Ha! Widzi pani! Pojedziemy pekaesem.
- Nie ma - rzuciła z satysfakcją pani sołtys. - Pewno zajezdnia w budowie.
- Ale jest jakiś transport zbiorowy?
- Są busy.
- Pojedziemy busem! - zakrzyknęła zwycięsko pani opiekunka.
- Wszyscy! - otworzyła szeroko oczy pani sołtys. - Życzę powodzenia!
Poszli na szosę, na przystanek. Kiedy nadjechał bus, pani opiekunka zrozumiała zdumienie pani sołtys.
- Wszyscy chcecie jechać?! - kierowca busa płakał ze szczęścia. - Już sprzedaję bileciki...
- Tak, ale chyba się nie zmieścimy. Tu wejdzie góra połowa kolonistów...
- Oj tam, oj tam, wszyscy się zmieszczą! - przeszczęśliwy kierowca wpychał pasażerów do środka. - Tylko siądą po ośmiu na siedzeniach! Dzieci to są, łatwo się pocisną! Tu się posuną, tam się przesuną! Niech chłopaki wezmą dziewczyny na kolana!
- Wszystkie dziewczyny? - wystraszył się okularnik.
Część dziewczyn spojrzała łakomie na chłopaków. Klaudia jednak błyskawicznie zagoniła Grubego Maćka na jedno siedzenie i wpakowała się na jego kolana. Łukaszek i Jagoda, jakby wiedzeni jedną myślą równocześnie zajęli drugie siedzenie. I jakimś tajemniczym sposobem stało się tak, że na kolanach okularnika wylądowała Julia. Inne kolonistki jakoś się poupychały na pozostałych wolnych siedzeniach i bus ruszył.
- Twoje włosy wchodzą mi do nosa! - ostrzegł Julię okularnik. - Zaraz kichnę!
I kichnął.
- Aaa! Napryskałeś mi na ramię! - krzyknęła Julia. - Wytrzyj to idioto!
- Nie mam chusteczki!
- Co mnie to obchodzi! Jak mówię już, to już! Wycieraj!
- Nie duś mnie, świrusko!
- Nie drzyjcie się tak - poprosiła grzecznie Jagoda. - Własnych myśli nie słyszę.
- Bo to on... - zaczęła Julia, nagle zrobiła okrągłe oczy i zawołała:
- Co to?! Na mojej ręce?! Takie mokre?!
- Nie miałem chusteczki, więc zlizałem - wyjaśnił pokornie okularnik.
- Boże, co za świnia! - eksplodowała Julia. - Wyjdź stąd! Odejdź!
- Gdzie?! Cały autobus pełen!
- Nie drzyjcie się tak - co rusz prosiła inna osoba, ale bezskutecznie. Julia i okularnik przez całą drogę dopuszczali się na sobie przemocy słownej i fizycznej. Reszta osób jechała ściśnięta i milcząca.
- Co będzie jak zatrzyma nas policja? - zapytał kierowcę Łukaszek. - Przecież wiezie nas pan wbrew wszelkim przepisom. Zabiorą panu prawo jazdy!
- Jak można zabrać coś, czego nie ma? - roześmiał się kierowca. - Nie mam! Nie martwię się żadnymi punktami! Za brak prawicha jest tylko mandat sto euro i tyle! Nie opłaca się go robić! No, już dojeżdżamy. Stanę na swojej pętli, stamtąd macie dwa kroki do muzeum.
Bus zatrzymał się i koloniści zaczęli wysypywać się ze środka.
- Czy to już wszyscy? - zapytała zmęczonym głosem pani opiekunka stojąc tyłem do busa. Zgłoszono jej brak Julii i okularnika.
- Pewno się pozabijali w tym busie i gdzieś na podłodze leżą ich krwawiące zwłoki... - snuła wizje jedna z kolonistek.
- E... E... - zaczęła się jąkać Klaudia pokazując gdzieś za plecy pani opiekunki.
- O co chodzi? - zirytowała się pani opiekunka i odwróciła się. Wszyscy spojrzeli też w tym kierunku i zamarli
Za jedną z bocznych szyb busa było widać oparte o nią nieruchome podeszwy dwóch butów.
- To Julia! - krzyknęła przenikliwie któraś z kolonistek. - To jej zwłoki!
Powietrze przeszył zbiorowy pisk. Pisk jednak ucichł, gdy obok dwóch podeszw pojawiła się trzecia a po niej czwarta. I wszystkie podeszwy razem zaczęły się przesuwać ruchem wirowym.
- Kulają się i całują - zauważyła rozbawionym głosem Jagoda.
Pani opiekunka zacięła usta i wmaszerowała do busa. Po chwili wyszła prowadząc przed sobą okularnika i Julię.
- ...żeby mi to było ostatni raz! Zabraniam wam całować się na wycieczce! - krzyczała na nich. - A teraz wszystkich proszę za mną! Zobaczycie na czym polega prawdziwy feminizm!
I poszli w stronę muzeum.
- Na drugi raz nie spiesz się tak z wysiadaniem - powiedziała Grubemu Maćkowi Klaudia patrząc zazdrośnie na Julię.
- Dobrze - przytaknął potulnie, a potem rzekł szeptem do Łukaszka.
- O co jej chodzi?
- Chyba o to, że też lubi całowanie - również szeptem wtrąciła się Jagoda.
- Acha. Bo to człowiek nie zawsze wie.
- To trzeba się spytać - poradziła mu rozbawiona Jagoda.
Gruby Maciek spojrzał na nią urażony, a potem spytał Łukaszka:
- A ty się pytasz?
- No niestety, nie pyta - westchnęła Jagoda. - Myślę, że się boi.
- A nie pomyślałaś, że wiem? - uśmiechnął się Łukaszek.
- O - zdumieli się Gruby Maciek i Jagoda.
- A co może lubić Jagoda? No jasne, że malinki.

--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/mar...

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

28-08-2015 [09:51] - NASZ_HENRY | Link:

Może te opowiadanka jako lekturkę szkolną MEN zaleci ;-)