Feministyczne Unijne Centrum Kolonijne, część 12

- Zostawili nas - wyjąkała zdumiona Julia.
Okularnik myślał błyskawicznie. Wsadził ręce w kieszenie i rzekł rozczarowany:
- Zostawiłem telefon w autokarze, a ty?
- Ja też.
- No to kiszka.
- Żadna kiszka! - rozzłościła się Julia. - Na pewno zaraz się zorientują, że nas nie ma i zawrócą!
- Akurat...
- Musimy tylko chwilkę poczekać!
Minęło dwadzieścia siedem minut.
- Jak chcesz, to sobie czekaj, ja idę - oznajmił okularnik.
- Może złapiemy stopa - zaproponowała bez przekonania Julia.
- W życiu i w tym kraju trzeba liczyć tylko na siebie. Szybciej będzie jak pójdziemy.
- Ale szosą to kawał drogi!
- A ja nie mówiłem, żeby pójść szosą - uśmiechnął się okularnik. - Na skróty przez las.
- Chyba zwariowałeś! Zabłądzimy!
- Znam drogę.
- Nie idę!
- To zostań, ja idę.
I okularnik poszedł. Uszedł parę kroków, po czym potknął się o jakiś korzeń i rymnął jak długi.
- Drogę może i znasz, ale jak poznasz bez okularów? - zauważyła złośliwie Julia.
- Bo mi je stłukłaś.
- Sam je sobie stłukłeś! Ty świnio!
- Czemu mnie wyzywasz? - spytał spokojnie okularnik, a nie doczekawszy się odpowiedzi zaproponował:
- Pójdziesz ze mną, będziesz moimi oczami.
Jeszcze przez dziesięć minut Julia krzyczała, że nie, aż wreszcie okularnikowi udało się ją przekonać, że dalsze siedzenie na szosie jest bezproduktywne. No i nadciągały ciemne chmury.
Poszli zatem.
Szli i szli i szli przez las. Okularnik przewrócił się pięć razy aż wreszcie Julia stwierdziła, że weźmie go za rękę.
- Tylko sobie nie myśl nie wiadomo czego!
Szli i szli i szli przez las, aż nagle zagrzmiało i lunął silny, zimny deszcz. Okularnik stwierdził, że ręka Julii drży.
- Boisz się? - zapytał cicho, żeby jej nie przestraszyć.
- Boże, co za głupek! - warknęła Julia. - Nie boję się! Tylko jest mi zimno! Jaśnie pan idzie w kurtce to mu ciepło, ale ja mam na sobie tylko t-shirt!
- To trzeba mówić! - krzyknął okularnik. - Poprosić!
- Prędzej umrę niż poproszę o coś faceta!
- Skąd ci się takie bzdury wzięły...! - zaczął okularnik, urwał i przysunął krótkowidzące oczy bliżej t-shirta Julii. - Julia? Ty nie masz stanika? Koszulka ci zmokła i widzę...
Julia wydała z siebie okropny pisk i zasłoniła klatkę piersiową rękami.
- Gdzie się patrzysz ty świnio!
- To nie ja latam po lesie bez bielizny! - ripostował okularnik. Popełnił błąd i rozdrażnił swoją towarzyszkę. Julia rzuciła się na niego bez najmniejszego ostrzeżenia i przewróciła go na ściółkę.
- Mam małe piersi i co z tego?! - krzyczała Julia.
- Nic! - piszczał okularnik usiłując uniknąć duszenia.
- Wam facetom zależy tylko na jednym!
- Nieprawda! A jeśli nawet to nie powód do agresji!
- To nie dotykaj mnie ty świnio!
- Kto tu kogo dotyka?! - rozzłościł się okularnik. - Złaź ze mnie wariatko! Napada człowieka w lesie, przewraca, dusi i jeszcze woła nie dotykaj!
Podnieśli się, otrzepali i ruszyli dalej. Okularnik znowu się przewrócił. Julia westchnęła ciężko i wzięła go za rękę.
Szli i szli i szli przez las, aż Julia stwierdziła, że chyba zabłądzili. Chciała to powiedzieć okularnikowi, obróciła się do niego, a ten na jj widok aż krzyknął.
- Co się stało? - zapytała poirytowana Julia.
- To ja się pytam co się stało - i zanim zdążyła zareagować dotknął jej policzka i pokazał coś ciemnego na palcu. - Co to jest? Całą twarz masz w tym czymś!
- O Boże, mój makijaż! - zawołała Julia. Dotykała ostrożniej różnych części twarzy i z przerażeniem patrzyła na ślady na palcach. - Ten deszcz go zmył! Jak ja wyglądam?!
- Histeryczna deformacja - podsumował zwięźle okularnik i dostał od Julii plaskacza w twarz.
- Licz się ze słowami, idioto!
- Nie bij mnie, świrusko!
- Nie mogę się tak pokazać! - rozpaczała Julia. - W co ja się wytrę!
- Niech ten koszmar już się skończy - jęknął okularnik i ściągnął z siebie swoją mokrą koszulkę. - Masz.
- W to mam się wytrzeć?
- Prawie czyste, tylko trzy dni nosiłem. A masz coś innego?
- Nie mam - przyznała Julia i zaczęła się wycierać. - I jak?
- Musisz poprawić. Tu... Tutaj... - naprowadzał okularnik aż w końcu wziął z jej rąk swoją koszulkę i sam zaczął ścierać resztki makijażu Julii. Aby widzieć musiał przybliżyć swoją twarz blisko jej twarzy.
- Czemu ty się tak smarujesz? - rzekł z niesmakiem. - Co to ma być?
- Makijaż.
- Bardziej to maskę przypomina - okularnik delikatnie wycierał kąciki oczu Julii. - Ty się czegoś wstydzisz? Czego? Przecież jesteś bardzo ładna.
- Nie jestem.
- Jesteś, jesteś. I usta też masz o dziwo ładne.
- Dlaczego "o dziwo"?
- Bo zazwyczaj ich nie widać pod tym tynkiem co na siebie nakładasz. Co ty, ty się czego wstydzisz? Ja się nie wstydzę. Noszę okulary i nie...
- Nie jestem ładna - powtórzyła Julia i nagle z jej oczu wylały się strumienie łez. - Faceci tylko na to patrzą, a ja jestem mała, drobna, mam małe piersi i nigdy nie będę miała chłopaka, bo...
- Piłka nożna  - przerwał jej okularnik.
- Co: piłka nożna?
- Dziewczyny ciągle się dziwią co jest fajnego w piłce nożnej. A to nie tyko gra. To odpowiedź na wszystko.
- Co ma piłka... - zaczęła rozzłoszczona, ale przerwał:
- Jest taki piłkarz. Meo-Lessi. Mały, drobny, w ogóle go nie widać. A jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. I dziewczyna taka jak ty musi robić tak jak on.
- To znaczy?
Okularnik uśmiechnął się i rzekł delikatnie:
- Trzeba braki nadrabiać techniką.
Sekundę później leżał na ścieżce przyduszony kolanami Julii.
- Ty świnio! - piszczała Julia. - Ja ci dam technikę!
W okularniku zagrała krew i stwierdził, że jest facetem i nie da więcej tak się traktować. Zaparł się nogami i przewrócił Julię, po czym chwycił ją za nadgarstki.
- Ty świnio... Puszczaj... Ała... To boli... Puszczaj mówię... I żebyś nie ważył się mnie całować... Ty świ... Tylko nie z językiem... Nie... Gdzie te ręce...
- Co wy wyrabiacie? - rozległ się jakiś żeński głos.
Zerwali się wystraszeni. Na ścieżce stała pani kucharka z ich kolonii.
- Dobrze mi się zdawało! - rzekła pani kucharka. - Kilka razy widziałam jak krążycie wokół ośrodka, ale nie byłam pewna, czy mi się nie przywidziało! W końcu poszłam sprawdzić, no i proszę! Nadzy sekszą się w lesie!
- Wcale nie nadzy! - zaprotestował okularnik.
- Wcale nie sekszą! - zaprotestowała Julia. – My tylko cało...
- Co wy tu w ogóle robicie?! Przecież powinniście być na wycieczce!
I Julia zaczęła opowiadać.

Autokar zatrzymał się na placu i koloniści zaczęli wysiadać. Łukaszek i Gruby Maciek stwierdzili brak okularnika.
- Myśleliśmy, że jest z wami - powiedziała brunetka o kocich oczach towarzysząca Łukaszkowi.
- A my, że z wami - odparło pulchne długowłose dziewczę, stojące obok Grubego Maćka.
Pani kierownik turnusu bardzo się zdenerwowała, kiedy dowiedziała się, że brakuje okularnika. A jeszcze bardziej, kiedy dziewczyny poinformowały ją, że brak także Julii. Szybko ustalono, gdzie i kiedy widziano ich po raz ostatni.
- O Boże, zostali w lesie - załamała się pani kierownik turnusu.
- To pani wina - powiedział jej kierowca. - Trzeba było policzyć dzieciaki zanim ruszyliśmy.
- Może nakręcą o nim film "Kevin sam w lesie"? - przypuścił Gruby Maciek.
- Jaki sam, jest przecież z Julią - pokręcił głową Łukaszek. - Pewno się gonią i biją. Albo wrócili na kolonię. Może zadzwonić do kogoś w ośrodku?
Pani kierownik turnusu sięgnęła po telefon.

Zadzwonił telefon pani kucharki.
- Tak, pani kierownik... No ale pani trafiła, właśnie stoję przy nich... Są w lesie, koło naszego boiska... Przyszli pieszo... Tak, zajmę się nimi... - pani kucharka rozłączyła się, spojrzała na nich i zawołała:
- Zapalenia płuc zaraz dostaniecie! Idziemy do środka, najpierw gorący prysznic, potem się wytrzecie do sucha, a potem dostaniecie coś do jedzenia...
- Co my będziemy potem robić? - spytała Julia biorąc okularnika za rękę.
- Możesz wyprać mi koszulkę.
- Bo jestem dziewczyną, tak?
- Nie, bo ty pobrudziłaś. Gdybym ja pobrudził, to ja bym prał...
I szli trzymając się za ręce. Okularnik co prawda widział już drogę i mógłby iść samodzielnie, ale nie czuł potrzeby mówienia o tym Julii.

--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/mar...