
Akcja molestacyjna kampanii wyborczej Bronisława Marii – „door to door”, skończyła się totalną klapą i jego sztabowcy, wolontariusze niech cieszą się, że nikt ich nie spuścił ze schodów ani nie przymalował miotłą.
Na jej miejsce jakiś genialny dyplomatoł z orszaku majestatu żyrandola wpadł na prymitywny pomysł nękania wyborców telefonami, by wyżebrać głosy dla kandydata reelekta.
Niestety - do tego trzeba głowy, kultury, wyczucia, subtelności. A nie - wyjeżdżać tekstem „Dwonię do Pana/Pani w bardzo nietypowej sprawie”...
Od kiedy to głos na kandydata w wyborach prezydenckich jest „nietypową sprawą” ? Nietypowa sprawa to jest zadzwonić do sąsiadki i poprosić o pożyczenie półtora jajka albo narobić sobie między kalesony i spodnie. To właśnie robi Bronisław Maria. No, ale... nietypowy prezydęt – nietypowe metody!
Na dodatek - „Pani/Pan” z wielkiej litery. Hehehehe, jakby przez telefon było ją słychać. Sam Bronisław stwierdził kiedyś bystrze, że gdy mówi to jego błędów ortograficznych nie słychać więc o co to halo? Wielkiej litery też nie słychać. Poza tym - kuriozalnie wygląda takie nagłe zwracanie się do Jaśnie Wyborcy per „Pani/Pan” przez kogoś, kto przez 5 lat kadencji prezydenckiej traktował Ją/Jego jak bydło, jak piąte koło u wozu, jak wrzód na majestacie sempiterny żyrandola, a na prezydęckich wyborczych „spacerach” demonstracyjnie odwraca się do takiej „Pani/Pana” tyłkiem albo cynicznie radzi wzięcie kredytu... Świat wcale nie jest taki wielki i może się zdarzyć, że wczoraj na spacerze Bronisław Maria zlekceważył osobę do której jutro zadzwoni i będzie się mizdrzył – „Halo, dzień dybry. Dwonię do Pana/Pani w bardzo nietypowej sprawie. Nazywam się Bronisław Komorowski i bardzo Panią/Pana proszę o oddanie na mnie głosu 24 maja”...
Bronisław Maria dysponuje takim potężnym zapleczem i skąd on sobie wynalazł do sztabu takie „pomysłodawcze i doradcze” młoty, które - patrząc na jego całą kampanię prezydęcką – mogłyby najwyżej opróżniać kubły ze śmieciami u bufetowej albo myć wagony, nie brać się za organizację i prowadzenie kampanii wyborczej, która na dodatek ma zakończyć się zwycięstwem ich „pacjenta”.
A kury wam szczać prowadzać, panie Tyszkiewicz&co...
Oj, nie! Nie! To zbyt odpowiedzialne zajęcie jak dla takich chałturników.
Kończcie już - panie i panowie „sztabowcy” Bronisława Marii bo Polska naprawdę pęknie ze śmiechu!
Choćby podczas dzisiejszej debaty...
PS. Idę o zakład, że najnowsza genialna akcja pana prezydęta skończy się najdalej po trzecim, usłyszanym w słuchawce „spieprzaj, dziadu!”.