Choć eksperci oceniają, że nie ma technicznych przeszkód dla rozszerzania e-systemu opłat za przejazd samochodami ciężarowymi po drogach krajowych GDDKiA chce na ten rok objąć opłatami zaledwie 251 km takich dróg. Jak zauważa jedna z organizacji pracodawców w ten sposób pozbawia się Krajowy Fundusz Drogowy środków na nowe inwestycje. Dziwi to tym bardziej, że państwo coraz chętniej sięga do kieszeni kierowców, podnosząc drastycznie wysokość kar za wykroczenia drogowe i traktując fotoradary jako źródło dochodu.
Z ostatniego komunikatu ze strony internetowej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) dowiadujemy się, że trwają prace nad projektem rozporządzenia rządu przewidującego, że 30 czerwca do systemu viaTOLL (elektronicznego poboru opłat) przyłączonych zostanie kolejnych 251 km dróg krajowych, w tym ok. 35 km autostrad oraz ok. 216 km dróg. Projekt rozporządzenia trafił obecnie do uzgodnień publicznych. W ten sposób w tym roku łącznie 3,35 tys. km autostrad, dróg ekspresowych i innych dróg krajowych będzie objętych systemem viaToll. Tymczasem zgodnie z wcześniej przyjętym przez rząd planem do 2018 r. e-system opłat ma objąć 7 tys. km dróg krajowych, autostrad i dróg ekspresowych. Aby tak się stało przez kolejne trzy lata (2016-2018) musiałoby przybywać płatnych odcinków dróg po ok. 1200 km rocznie. Jednak z danych GDDKiA wynika, że jeśli jeszcze w 2013 r. viaToll zainstalowano na 760 km, to już w 2014 tylko ok. 250 km. Podobnie ma być w tym roku. W tej sytuacji pod znakiem zapytania stoi prawdopodobieństwo wprowadzenia planu rządu w 2018 r.
Powodzenie planu jest ważne z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze środki uzyskane z opłat viaToll zasilają bezpośrednio Krajowy Fundusz Drogowy, który stanowi główne źródło budżetowego zasilania modernizacji i budowy nowych dróg. W 2014 r. przychody z systemu wyniosły 1,4 mld zł, czyli o jedną trzecią więcej niż w 2013 r. Jak zauważają Pracodawcy RP państwo spowalniając zwiększanie sieci dróg objętych viaToll dobrowolnie rezygnuje z poważnych sum. Rozszerzenie jej o 700 km mogłoby bowiem przynieść dodatkowe 900 mln zł na nowe trasy szybkiego ruchu i autostrady.
Po drugie zmusiłoby to kierowców z Rosji i innych krajów wschodnich do ponoszenia kosztów, których obecnie niemal nie ponoszą. Jak jeszcze na jesieni ub.r. zauważył pos. Piotr Król (PiS) „o ile naszym przewoźnikom każemy płacić z góry za korzystanie z systemu
dróg i autostrad (…) samochody wjeżdżające zza wschodniej granicy (…) nie wybierają tych dróg”. Innymi słowy „nie dosyć, że nasi płacą więcej i to im się przekłada na 1 km, bo muszą to przecież ująć w stawce, to z drugiej strony jeszcze doprowadzamy do tego, że ciężarówki, które wjeżdżają z Rosji czy generalnie z krajów tzw. Wspólnoty Niepodległych Państw, rozjeżdżają nasze drogi”. Rzecz jasna drogi o - i tak - niższym w porównaniu do autostrad standardzie. Poseł skonstatował: „Jeżeli ktoś wjeżdża do Polski albo traktuje Polskę jako tranzyt, to niech jeździ drogami ekspresowymi, autostradami i niech za to płaci po prostu”.
Ciekawe jakie wnioski wyciągnie stąd GDDKiA?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1603