W imieniu milionów Polaków robiących zakupy

W sklepie na osiedlu na którym mieszkali Hiobowscy wybuchła pewnego dnia straszna awantura. Aż się wszyscy oderwali od palet z towarem i poszli popatrzyć. A działo się to, że ochroniarz zatrzymał jakieś starsze małżeństwo, które wychodziło ze sklepu.
- Skandal! Horror! Z baśki mu! - piało małżeństwo. - Żądamy aby zostawić nas w spokoju! Żądamy kierowniczki sklepu!
Przyszła kierowniczka i spytała co się dzieje.
- Ten pani ochroniarz... - i pan klient zaczął tak krzyczeć i przeklinać, że aż mu opaska "jestem kulturalny" spadła z rękawa. - On nas pomówił o kradzież! To biedny, zapluty człowiek zionący nienawiścią do wszystkiego co klienckie!
- Oni wynoszą melona pod płaszczem - oznajmił lakonicznie ochroniarz.
- Żądam aby ochroniarze się od nas odczepili! - wołał pan. - Wołam w imieniu milionów Polaków robiących zakupy!
- Wynosicie melona pod płaszczem - upierał się ochroniarz. - I to nie pierwszy raz! Mam zestawienia...
- Pan kłamie! - zawołał strasznym głosem klient. - Pani kierownik, żądam aby tego człowieka natychmiast zwolnić!
- Niech pan to udowodni - poprosiła pani kierownik. - Proszę pokazać co państwo macie pod płaszczem. I paragon.
W klientów jakby grom strzelił.
- Co...? Ja...? Jak to...? - oklapł żałośnie pan klient. - Ja mam pokazywać? Co? Czy to jest dwudziesty pierwszy wiek? Czy to jest państwo prawa? Żebym to ja miał udowadniać swoją niewinność?
- Nie niewinność, tylko ma pan udowodnić, że ochroniarz kłamie. Paragon!
- Pokażę, ale tylko biegłej księgowej! - postawił się pan klient.
- Nie no, co pan... - zaśmiała się pani kierownik i nie dokończyła, bo małżeństwo klientów znienacko wpadło na nią i na ochroniarza, przewróciło ich i uciekło.
- Co za ludzie - powiedziała kasjerka pomagając wstać pani kierownik. - Trzeba będzie przeliczyć melony i zobaczyć ile brakuje.
- Przeliczyć możemy, ale... - szepnęła kierowniczka. - Ale wiemy ile ich powinno być... Tylko niech pani tego nikomu nie mówi...
- Ten sklep istnieje tylko teoretycznie - stwierdziła z sarkazmem kasjerka. - Kamieni kupa...
- Proszę państwa, tylko spokojnie, wszystko już jest w porządku! - wołał podnoszący się z podłogi ochroniarz. - Ochrona sklepu zdała egzamin!