Dla obozu bojowników o wolność i demokrację dogmatem jest, że Telewizji Polskiej zarządzanej przez Jacka Kurskiego nic nie ma prawa się udać. A jeśli fakty świadczą o czymś zgoła przeciwnym, to tym gorzej dla faktów. Jeśli zaś te fakty negują osoby, które bynajmniej nie mogą być dumne z efektów swego zarządzania TVP, to mamy do czynienia z prawdziwą komedią.
Od pewnego czasu na niniejszym blogu komentuję to, co dzieje się wokół publicznego nadawcy, więc przypomnę o kilku burzach w szklance wody. Najpierw – Opole AD 2017. Na pewno się nie odbędzie – ale okazało się, że władze Opola i „pisowska” telewizja jednak się dogadały. No to ogłoszono bojkot: w Opolu nie będzie żadnego liczącego się artysty. Też nie wyszło. Co gorsza, widzowie dopisali. Potem mieliśmy styczeń roku bieżącego i telenowelę „Korona Królów”. Znowu skandal: nie jest to polska „Gra o tron”. Cóż z tego, że nie jest, bo nie miała być. I że budżet za mały, że plenery nie takie. Znów widzowie, jak na złość, pokazali swoje. Kolejną nadzieją był mundial. Telewizja Polska zdecydowała się zakupić prawa do transmisji i udostępnić mecze na bezpłatnym kanale. To działanie wybitnie perfidne, bowiem zmuszające bojowników o demokrację to śledzenia rozgrywek na „pisowskim” kanale. Trudno się dziwić, że co bardziej świadomi rzucili hasło zaklejania logo TVP w rogu ekranu. Akcja ta, zapewne z powodu narastającego z dnia na dzień autorytaryzmu, nie zatoczyła szerszych kręgów.
I oto mundial jeszcze się nie skończył, a prezes Kurski ogłosił, że publiczna telewizja odnotowała pierwszy raz od 16 lat wzrost oglądalności TVP1 i TVP2, podczas gdy komercyjna konkurencja odnotowała odpływ widzów. I, co ważne, nie jest to efekt mundialu, bo przecież wzrostu oglądalności Dwójki nie da się piłką wytłumaczyć. Prezes przekazał też, że łączne przychody TVP związane z piłkarskimi mistrzostwami wyniosły 77 mln zł. A to dwa razy więcej, niż w przypadku transmisji mistrzostw cztery i osiem lat temu.
Odpór prezesowi Kurskiemu postanowił dać były prezes TVP, związany z Platformą Obywatelską Juliusz Braun. Bo, jak oświadczył, ojcem sukcesu jest on, jako że przełamanie tendencji spadkowej, gdy idzie o oglądalność TVP, nastąpiła w 2014 r., za jego prezesury.
A więc kto ma rację? Prezes Braun zapomniał o drobnym szczególe: Jacek Kurski mówił o wzroście liczby widzów Jedynki i Dwójki, czyli dwóch głównych kanałów TVP – i dwóch głównych konkurentów TVN i Polsat, gdy spojrzeć na badania telemetryczne. Wskazał też na 3-procentowy wzrost udziałów w rynku w porównaniu z 2017 r. przy spadku udziałów konkurencji. I jeszcze trochę liczb: kiedy Juliusz Braun w 2011 r. obejmował stery publicznej telewizji, średnia widownia TVP wynosiła 2,7 mln widzów, a w lipcu 2015 r., kiedy kończył swoje urzędowanie, o ponad milion mniej. A gdy idzie o Jedynkę i Dwójkę, to w 2013 r. odnotowano aż 17-procentowy spadek. Swoisty rekord.
Jeśli ten stracony milion uznać za sukces, to za Himalaje sukcesów należy poczytać inne decyzje prezesa Brauna i jego ekipy. Na przykład koszmarny eksperyment z Leasing Team, w efekcie którego do spółki zewnętrznej wypchnięto wielu dziennikarzy TVP. Dla nich miejsca w TVP nie było, dla urzędników i owszem. Ze sprzątaniem skutków tego eksperymentu publiczny nadawca boryka się do dzisiaj. Nie zapominajmy również o wielkim sukcesie programowym, jakim było zakupienie od Niemców antypolskiej produkcji „Nasze matki, nasi ojcowie”, wyemitowanie jej z wielką pompą i urządzenie transmitowanej dyskusji nad tym wiekopomnym dziełem. Nawiasem mówiąc, dobrze by było odpowiedzialnych za ten zakup rozliczyć z zasadności ich działań. O stronie etycznej nie wspominam.
Odwracając znane pytanie, pozwolę sobie zapytać: dlaczego, skoro jest tak źle, to jest tak dobrze? Dlaczego ta odsądzana od czci i wiary i wszelkich pozytywów telewizja poprawia wyniki oglądalności, a jej konkurencja odnotowuje spadki? Dlaczego potrafi zarabiać? Liczę, że Juliusz Braun i jego polityczne środowisko wyjaśni to szybko i racjonalnie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4950
Pan Bloger ekscytuje się wyścigiem o miano lepszego producenta tandety medialnej.
A mundial? Kto się przyczepi. Nie trzeba myśleć, główkować, cenzurować, ubarwiać, zmieniać, przetwarzać, oszukiwać, koloryzować, bełkotyzować czy fałszować. Wytwarzać tej coraz bardziej idiotycznej fikcji.
Mają spokój na wakacje ale potem znów trzeba wracać do roboty.
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…