Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Miasto jest ich

Izabela Brodacka Falzmann, 02.11.2014
Trafiła do mnie miła pani dokarmiająca kotki na podwórzu, prosząc o podpisanie poparcia dla jej znajomych startujących w wyborach samorządowych. Podpisałam. Dopiero potem dotarło do mnie, że podpisałam poparcie dla listy „ Miasto jest nasze”. Jest to organizacja , która przejęła fińskie domki na Jazdowie w Warszawie po wyrzuceniu z nich lokatorów na bruk i założyła tam kibuc. Jednym z organizatorów kibucu jest Jan Śpiewak. Pisałam niedawno o wszechstronnie zasłużonej rodzinie Śpiewaków w felietonie pod tytułem „ Jak zającowi dzwonek” . Nie będę się więc powtarzać. Kiedy zgłosiłam się do sąsiadki z pretensjami zaczęła mi tłumaczyć, że najpierw ci młodzi, ideowi ludzie dzielnie bronili lokatorów Jazdowa przed wyrzuceniem na bruk, a dopiero potem, gdy i tak nie udało się ich obronić, zajęli ich miejsce.

Komitet „Miasto jest nasze” ma dla każdego coś miłego. Miłośnikom kotków obiecuje ich dokarmianie , lokatorom - tani wykup mieszkań, właścicielom kamienic - szybką reprywatyzację. To wszystko kanałami nieformalnymi. Przeczytałam natomiast ich oficjalny program wyborczy. Pierwszy punkt brzmi: „ Będziemy lojalni wobec mieszkańców”. Następne: „Sprawimy, by rodziny nie musiały się martwić o swoje mieszkania” oraz: „ Pozostaniemy w kontakcie z mieszkańcami”. Wszystko na tym poziomie ogólności. Każdy się może przekonać wpisując w wyszukiwarkę nazwę komitetu.

Jak się mają ich deklaracje do intencji? Dlaczego HGW pokornie oddała im w pacht Jazdów i to bez czynszu jeżeli podobno występowali przeciwko niej w referendum? Co myślą Warszawiacy o wyrzucaniu mieszkańców Jazdowa?

Pewien prominentny pracownik KIG ( Krajowa Izba Gospodarcza) powiedział wprost: „ na bruk, pod most, mieszkali 50 lat i wystarczy” . KIG wsławił się ostatnio propagowaniem logo Polski zaprojektowanego przez niejakiego Wally Olins'a za milion złotych, które przedstawia zepsutą sprężynkę. Czteroletnia córka mojej dozorczyni zrobiłaby to lepiej i na pewno w charakterze zapłaty wystarczyłby jej lizak. Pracownicy KIG dobrze wiedzą na której półce stoją konfitury.

Wracając do młodych ludzi z kibucu Warszawa. Zastanawiałam się czy ich nie krzywdzę podejrzliwością. Może mają dobre intencje.

Jak w déjà vu wróciły wspomnienia.

Jest rok 1964 . Kuroń i Modzelewski ogłaszają „List otwarty do partii”. Jego tezy wydają mi się banalne, a przesłanie wątpliwe. Krytykują władze z pozycji lewicowych, rewizjonistycznych. Dla mnie są to popłuczyny po Milovanie Dilasie. W tak zwanym „ środowisku” list wywołuje jednak wielkie poruszenie. Opublikowanie go wymagało oczywiście odwagi i autorzy ponieśli oczekiwane konsekwencje.

Pamiętam równie dobrze nastoje kilku następnych lat. Złośliwi mawiali: „ kto zepsuł - ten naprawia”. A poważnie? Dominowało przeświadczenie, że lewicowi rewizjoniści są jedyną siłą sprawczą przemian, jedyną elitą intelektualną i moralną. Dobrze pamiętam dezorientację i „ dyzgust” tego środowiska po wydarzeniach na wybrzeżu w 1970 roku. Nikt tego nie powiedział expressis verbis ale w podtekstach można było odczytać: „ jak ci głupi robole śmieli coś zrobić bez naszego światłego przewodnictwa?”.

Potem powstał KOR. Korowcy jeździli do Radomia na procesy „wichrzycieli”. Zbierali i rozdawali jakieś pieniądze. Organizowali pomoc prawną. Pomyślałam w duchu ,że (jak napisał Andrzej Mencwel) – podwójnie wyalienowani, chcą się za wszelką cenę wkupić, że chcą być au courant wszystkiego co się dzieje w kraju, że boją się marginalizacji, że chcą walczyć o to ,żeby zawsze być na czele. Potem się tego trochę wstydziłam. W tych czasach panowało przeświadczenie, że nie wolno wypominać nikomu zbrodni popełnionych przez jego rodziców. Nie zastanawiano się ,że sytuacja jest co najmniej dwuznaczna jeżeli dana osoba nie zamierza rezygnować z przywilejów uzyskanych za te rodzicielskie zbrodnie. Wychowani na przypowieści o synu marnotrawnym bardziej cieszyliśmy się z jednego nawróconego na antykomunizm niż z tysięcy prawdziwych jego przeciwników.

Potem była Magdalenka , Okrągły Stół i częściowo wolne wybory. Nie brałam w nich udziału. Szczegóły „ustawki” znałam rok przed wyborami. Uświadomił mi je mój kolega z czasów szkolnych Marcin Król spotkany przypadkiem w pociągu do Krakowa.

Większość ze znających szczegóły kontraktu z Magdalenki nie wierzyła jednak , że prezydentem ma zostać generał Jaruzelski. „ Nigdy do tego nie dopuścimy” - odgrażali się buńczucznie zaprzyjaźnieni solidarnościowcy.

Naczelny „opozycjonista” zdemaskował się sam przyjaźnią z Urbanem oraz obroną Jaruzelskiego. Następni kolejno odsłaniali przyłbicę. Na urodzinach pewnego profesora ASP usłyszałam na własne uszy jak mocno znieczulony guru kawiorowej opozycji, indagowany o jakieś demokratyczne procedury mówi: „ demokracja, demokracja- chamów trzeba za mordę trzymać i do roboty gonić, ot i wszystko” . Myślał biedaczek, że na przyjęciu są sami swoi, podobnie jak on znieczuleni. Nie doliczył się jednej trzeźwej i nieswojej osoby.

Ze wstydem przyznam, że się uspokoiłam. To wydarzenie zlikwidowało mój tak zwany „dysonans poznawczy”. Prawdziwą przykrość zrobił mi natomiast zachwycony rechot obecnych na przyjęciu młodych akolitów podstarzałego dobroczyńcy ludu. „ Nigdy się z tego klinczu nie wyzwolimy”-pomyślałam sobie.


Komitet „ Miasto jest nasze „ w swoim programie obiecuje: „Sprawimy, by rodziny nie musiały się martwić o swoje mieszkania”. Jak rozumieć takie obietnice? Jak im zaufać? Co znaczy „nasze”? Kto jest MY, a kto ONI ?

Zamiast dywagacji odwołam się znowu do wspomnień.

Kiedyś mimo woli podsłuchałam rozmowę syna z kolegą na podwórku. Mieli wtedy po 14 lat.

Syn powiedział: „ jeszcze raz się tu pokażesz, a obiecuję, że już nigdy nie będziesz musiał martwić się o zęby ” .

„ Jak możesz mu obiecywać coś, czego nie jesteś w stanie spełnić?”- zapytałam zdumiona.

„ Nic się nie bój, on dobrze zrozumiał, że wybiję mu je wszystkie, co do jednego”- odparł syn.

„Sapienti sat” -mówi znana maksyma.

Tekst drukowany w numerze 44 (385) Gazety Warszawskiej
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 10620
jazgdyni

jazgdyni

02.11.2014 18:54

Witaj Izo
Chyba oboje znamy wielu tych zasłużonych głosicieli jedynej prawdy i wyłącznie uprawnionych do wydawania opinii i kierowania motłochem.
Oraz wydawania, kto ma zdolność honorową a kto nie. W każdej rewolucji i przy każdym przewrocie są ci "słusznie zasłużeni".
Nie zazdroszczę im. Wg. mnie to mierzwa, która towarzyszy wszystkim przemianom.
A hipokryzja i fałsz komitetów i komitecików? Będzie rosła, bo nikt nie zabiera się za rozliczanie.
To skundlenie ogólne społeczeństwa.
Pozdrawiam
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

02.11.2014 20:27

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Witaj Izo Chyba oboje znamy

Za PRL było powiedzonko: " dajcie mi władzę a ja was urządzę". Nic nie straciło ze swej aktualności. Tyle, ze za PRL ludzie byli chyba trzeźwiejsi.
jazgdyni

jazgdyni

02.11.2014 21:59

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Za PRL było powiedzonko: "

Pamiętasz takie fajne określenie z tamtych dni - "działacz"?
Zdaje się, że to wraca...
Domyślny avatar

stokolesny

02.11.2014 23:22

Szanowna Pani Izabelo!!!! Dziękuję za święte słowa prawdy, o małych podłych istotach, mieniących się ludźmi jeszcze raz dziękuję z wyrazami szacunku stokolesny
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

02.11.2014 23:38

Dodane przez stokolesny w odpowiedzi na Szanowna Pani

Rzadko się Pan odzywa- tym bardziej się cieszę i serdecznie pozdrawiam.
lala

lala

03.11.2014 08:29

1. jakoś chyba żaden komitet wyborczy mnie nie przekonuje, bo tzw. gruszki na wierzbie obiecują wszyscy 2. zawsze mnie dręczy pytanie takie: MY i ONI - jak definiować? KTO ma definiować? bo historia, zwłaszcza tutejsza wydaje się dość splątana i oceny moralne bywają bardzo instrumentalizowane (tzw. potrzeba chwili) 3. BTW (by the way, jak mawia młodzież) - jeden tylko domek na Jazdowie był przez kilka dni (!) kibucem, inne zostały "zagospodarowane" na różne sposoby; warto też zauważyć, że jeśli ktoś krytycznie odnosił się do przemian po 89 roku to byli to jednakznowu (również) Kuroń i Modzelewski
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

03.11.2014 09:41

Dodane przez lala w odpowiedzi na 1. jakoś chyba żaden komitet

Zgadzam się ,że to bardzo splątane. Kilka razy próbowałam coś tłumaczyć cudzoziemcom i "odpływali" na kolejnym zakręcie historii. Zagospodarowanie innych domków na Jazdowie po wywaleniu lokatorów  w tym 82 letniej Barbary Wrzesińskiej jakoś mnie nie cieszy. W dyskusji ktoś powiedział mi, że barbara Wrzesińska grała w jakimś niewłaściwym filmie. Nie wiem w jakim bo do kina nie chodzę a musiało to być 100 lat temu. I co z tego wynika? Tak, że rozumiem Panią.
epitwo

epitwo

03.11.2014 11:19

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Zgadzam się ,że to bardzo

Sprawa zniszczenia osiedla na Jazdowie jest rzeczywiście skandaliczna, tyle, że to odpowiedzialność ratusza. Wejście do domków różnych organizacji też uważam za przynajmniej niesmaczne. Natomiast Miasto Jest Nasze dorobiło się juz procesu sądowego z panem, ktory w warszawie skupuje roszczenia reprywatyzacyjne. Tu więcej: http://miastojestnasze.o…
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

03.11.2014 11:41

Dodane przez epitwo w odpowiedzi na Sprawa zniszczenia osiedla na

O kupowaniu roszczeń mam zamiar pisać. "Miasto jest nasze" ma ze mną w tej sprawie " po drodze" . Chodzi tylko o to czy nasze drogi nie rozejdą się i kiedy? Na tym polega moje déjà vu.
epitwo

epitwo

03.11.2014 12:03

Dodane przez izabela w odpowiedzi na O kupowaniu roszczeń mam

Wolałabym, żeby nie: )) Nie śledziłam porządnie tej afery z Jazdowem, bo taka byłam rozeźlona, że wolałam odpuścić w trosce o własne zdrowie. Ale wydaje mi sie, że ratusz chciał domki rozebrac i jakas ambasada chciala sie tam budowac - wtedy kilka stowarzyszeń zaproponowało, że zrobia tam jakieś swoje nowomodne warsztaty i inne atrakcje, co - jak mi sie wydaje - uratowało same domki przed rozbiórką i ten kawalek miasta przed kompletną dewastacją.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

03.11.2014 13:07

Dodane przez epitwo w odpowiedzi na Wolałabym, żeby nie: )) Nie

Tak wygląda oficjalna wersja. Myślę, ze nie wyraziłam się jasno. Kuroń gdzieś opisywał strategię łowienia dzikich koni przez Indian. Jako znawca koni -nie potwierdzam, ale jako metafora jest świetna. Trzeba dosiąść ogiera przewodnika stada i przez pewien czas jechać w kierunku przez niego wybranym, potem niespostrzeżenie zawracać i wprowadzić w ten sposób stado do corralu. Czyli - przejąć prowadzenie, a dla niepoznaki przez pewien czas mówić to co ludzie chcą słyszeć. Gdy się zorientują będzie za późno.
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

03.11.2014 09:45

Miasto jest nasze - znaczy ulice też ;-)
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

03.11.2014 11:44

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Miasto jest nasze - znaczy

Ulice to od dawna.
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

03.11.2014 12:27

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Ulice to od dawna.

Domki nasze, Uliczki wasze ;-)
Domyślny avatar

Stan

03.11.2014 09:54

Pani Izabelo,może już czas na powrót Latających Uniwersytetów w celu prostowania świadomości polaków? Co myśli Pani o tym? Tak wielkie braki widać w tym zakresie i nie tylko u lemingów.Pani wiedza i doświadczenie jest ogromne i bezcenne.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

03.11.2014 11:52

Dodane przez Stan w odpowiedzi na Pani Izabelo,może już czas na

Jak uczy historia historia nikogo nie uczy. Ale zawsze ulegamy temu złudzeniu. Ja w każdym razie ulegam. Wydaje mi się, że teraz tę rolę odgrywa internet. Salony intelektualne i polityczne są trochę démodés.
Salon jest po polsku rodzaju męskiego. Po francusku "salon littéraire" też. Więc chyba końcówka pasuje.
gal

ant.an

03.11.2014 17:53

Picusie glancusie. Zapraszają by jeszcze raz wejść do tej samej rzeki - można by też zacytować Sikorskiego.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

04.11.2014 00:45

Dodane przez gal w odpowiedzi na Picusie glancusie. Zapraszają

Ludzie mają pamięć może dobrą ale krótką. A raczej wybiórczą.
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,668,046
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności