Test na dziennikarza

Różne, zaskakujące zdarzenia czyhają na człowieka. Dla siostry Łukaszka wiele rzeczy było zaskakujących, dziwnych i tajemniczych. Tabliczka mnożenia. Sos beszamel. Skrzynia biegów w samochodzie. Ale jedno z najbardziej zaskakujących zdarzeń wydarzyło się w samym środku dnia, w samym środku dnia, na samym środku ulicy.
Siostra Łukaszka akurat szła ze swoją koleżanką na zajęcia studenckie, gdy zauważyła coś niecodziennego.
- Nie jeżdżą tramwaje!
- To akurat nic zaskakującego - wzruszyła ramionami koleżanka. - Od ładnych paru zawsze na jakiejś ulicy nie jedzie tramwaj bo coś zepsute, albo coś remontują, albo...
- Tam chyba coś się stało! Na torach w poprzek stoi jakiś samochód!
- Może był wypadek! Biegnijmy! - wołała podniecona koleżanka siostry. - Zrobimy zdjęcia zmasakrowanym zwłokom! Będziemy sławne!
- To telewizja! - pisnęła siostra Łukaszka. - Biegnijmy!
Na torach stał wóz transmisyjny Najlepszej Telewizji, a przed nim kłębił się gęsty tłum. Wszystko stawało się zrozumiałe, gdy spojrzało się na wystawione wszędzie plansze z napisem: "Zostań naszym dziennikarzem!".
- A panie nie chcą spróbować? - zagadnął jeden z pracowników Najlepszej Telewizji. Siostra od razu powiedziała, że nie.
- Dlaczego, przecież masz niezłe nogi - zdumiała się koleżanka.
- W telewizji nogi obcinają - machnęła ręką siostra.
- Ja jednak spróbuję - wahała się koleżanka, ale kiedy podeszła bliżej i zobaczyła co robią kandydaci, to też zrezygnowała.
Oto jedna z grup przechodziła test. Kandydatom zawiązano oczy, a następnie mieli polozyć się na ziemi i wyciągnąć przed siebie rękę.
- I czego dotykacie? - spytała prowadząca test.
- Torowisko - odpowiedziała większość.
- A co ma być? - spytał jakiś młody facet.
- Ma być... trawa - odparła prowadząca i podziękowała tym, co odpowiedzieli "torowisko" za udział.
- Trawa... Tak... Czuję ją... Jakże by było pięknie, gdyby ta trawa porastała wszędzie, nawet zarosła rowy dzielące Polaków ze sprawą Stołecznego Gnoma Siejącego Nienawiść... Tak, czuję wręcz zapach trawy...
- Torowiska - przerwała mu prowadząca.
- Czego?
- Torowiska. Wie pan, takie szyny, po których jeżdżą pociągi.
- A, tak! Pociągi! to nasze kolejne sukcesy! Pociągi są! Sukces! Jeżdżą! Znowu sukces! Jeżdżą punktua...
Jak pan powiąże to z trawą, którą właśnie pan dotyka? - chciała wiedzieć prowadząca.
- E... - zatrzymał się na moment młody facet ale już po chwili kontynuował rozważania, że trawa jest potrzebna każdemu Polakowi, no bo gdzie postawi grilla? I związku z tym należy trawę wprowadzić do listy symboli państwowych...
I tak ten test trwał, kandydaci odpadali, aż zostało tylko kilka osób. Wtedy prowadząca poprosiła, żeby powiedzieli coś od siebie. Młody facet wygrał zdecydowanie. Bo wszyscy inni powtarzali to samo: że marzą o takiej pracy, że ich rodziny będą dumne, że misja, że tak dalej...
A młody facet podszedł i wypalił do mikrofonu:
- Polacy śmierdzą!