Był u mnie św.Mikołaj!


Jakoś tak wyszło, że ze dwadzieścia parę lat jakoś mój dom omijał. Oczywiście nie dlatego, że się święty na nas obraził albo dlatego, że nikt w domu w niego nie wierzy. Wręcz przeciwnie i dlatego przez pierwsze lata mnie to zastanawiało. Potem jednak doszłam do wniosku, że przez ten czas odwiedzał inne dzieci, a obskoczyć 5 kontynentów w pojedynkę i w jeden wieczór to nawet jak na świętego za wiele... Właściwie i w te Święta specjalnie się go nie spodziewaliśmy ale... siedzimy sobie (jak na babcię i dziadka „pierwiastków” przystało) przy pięknie przystrojonym wigilijnym stole i czekamy na wnusię z „ogonami”. Pod obrusem szeleści sianko, w kominku trzaskają szczapy, choinka mieni się światełkami, cicho płynie kolęda, a my sączymy sobie hmmm... barszczyk i nagle dzwonek do drzwi. „Ech, młode znów zawieruszyły gdzieś klucze” – myślę sobie wstając z fotela bo one to albo zapominają kluczy bo zapominają, albo dzwonią żeby jasne było kto rządzi, a wapniaki to już tylko na cieci się nadają... Ale nic, otwieram drzwi i oczom nie wierzę - do korytarza wtacza się ogromny worek, a za nim zwalista postać w czerwonej czapie i czerwonym kożuchu, z długachną, obfitą brodą spadającą na jeszcze obfitszy brzuszek. Sapie to to jak stara lokomotywa i tupie otrząsając śnieg z bucisków, wystękując :
- K-kk-koo-opę lat, mo-ooości dobrodziko, kopę lat! Ca-ca-ccca-a-a-ałuję rączki ! Weee-ejdę jak mi pani dobrodzika rozwiąąą-ąże jedno zadanko - mam w tym mieście do obskoczenia jeszcze 10 przedszkoli, w każdym zapłacą mi 100 euro za fatygę. Ile św.Mikołaj na tym zarobi ?
- Tysiąc – mówię.
- A guzik ! Szanowna pani zapomniała o podatku!
Wszedł jednak. Rozsiadł się przy kominku rozcierając nad ogniem zmarźnięte dłonie, przepijając raz po raz dymiącym w kubku barszczem. My siedzimy z dziadkiem niedowierzając oczom, że taki gość w wieczór wigilijny nas nawiedził, a gość odsapnąwszy lekko rozgadał się :
- Co za czasy moi mili ludkowie, coraz trudniej ludziom dogodzić, coraz bardziej ma św.Mikołaj pod górkę, a tu latka lecą i te góry coraz wyższe, a Śnieżynki coraz piękniejsze, ech ! Ciężko, ciężko - coraz mniej wierzy w św.Mikołaja, fiskus daje w kość i nawet świętym nie daruje, gospodarka rynkowa, a św.Mikołaj też człowiek i musi jakoś żyć, renifery nakarmić, sanie co i raz do naprawy dawać i nie było jak, trzeba było cennik sporządzić, Śnieżynka + św.Mikołaj – 50 euro, Śnieżynka bez św.Mikołaja – 200 euro. Cennik wisi na moich stoiskach z choinkami dlatego dopisałem, że kto ma w domu fałszywą choinkę czyli nieprawdziwą, przyjdzie do niego nieprawdziwy św. Mikołaj z fałszywymi prezentami, kto ma choinkę z lasu – dostanie nietrwałe prezenty dlatego zapraszamy na stoiska św.Mikołaja gdzie można stać się posiadaczem choinki w doniczce. I przyznam, że te ostatnie najlepiej się sprzedają - ludziska jednak wolą prawdziwego Mikołaja... A jakie listy dostaję od dorosłych – taka jedna to mi w liście katalog Armaniego przysłała, cały zabazgrany markerem, że niby mam jej to wszystko pod choinkę dostarczyć. Jeden nowobogacki z kolei, taki – wiecie - co mu głowa prosto z pleców wyrasta, to mnie nawet sprawdzał czy jestem prawdziwy bo spytał w liście ile Śnieżynka sobie życzy za pół godziny tete a tete. Jak mu odpisałem, żeby się nie martwił bo niedrogo, tylko 50 euro, to mi zadzwonił na komórkę, że koniecznie muszę przyjechać do jego dzieciaków bo taki niedzisiejszy św.Mikołaj, który aktualnych taryf nie zna to rzeczywiście musi być prawdziwy... Kiedyś dzieciaki prosiły o lalkę, rower, a te dzisiejsze to mają wymagania, że ho ho. Prawie jak dorośli... Napisał mi taki jeden Jaś żebym mu przyniósł w prezencie siostrzyczkę bo on w świętego Mikołaja wierzy, ale w bociany to już nie. I co miałem zrobić ? Odpisałem mu, że jak mi przyśle mamusię to żaden problem. Kasia z III B poprosiła w liście - „Kochany św.Mikołaju ! Bardzo proszę przynieś mi pod choinkę worek prezerwatyw.”. Wiecie co mi odpisała w odpowiedzi na pytanie po co jej prezerwatywy? „Dam je panu od wuefu żeby więcej takich kretynów jak on nie musiało się urodzić !”. Krzyś ze Szczecina z kolei napisał mi tak – „Drogi św.Mikołaju, niczego nie chcę od Ciebie tylko bardzo proszę, wyślij mi swój spis wszystkich niegrzecznych dziewczynek.” I bądź tu mądry ? Jak już przy mądrości jesteśmy to w zeszłym roku taki jeden mały Romuś poprosił mnie o komplet chińskich petard. W tym roku napisał, że petard już nie chce tylko prosi o dwa nowe paluszki do lewej rączki. Popłakałem się i chińskich bubli już nie roznoszę. Ajajaj ! Ja tu gadu gadu, a inne dzieciaczki czekają na Mikołaja ! Za gościnę dobrodziejom pięknie dziękuję, dla wnusi prezenty zostawiam pod choinką i niech wam rośnie mądra, zdrowa i piękna jak pani dobrodzika. Wesołych świąt i trzymajcie się. Aaaaaaa... zapomniałbym – niech dobrodziej łaskawie naleje trochę tej śliwowicy w jaką flaszkę ? Wybooorna ! Że co ? Ooooo, dla reniferków oczywiście, dla reniferków !
...Za chwilę już go nie było. Worek też zniknął, tylko kominek zaczął jakoś dziwnie dymić, a gdzieś wyżej z jego wnętrza jeszcze jakiś czas dochodziły chroboty i przygłuszone „Ty świńtuchu ! Akurat teraz gospodyni ci się zachciało??!”....