Od czasu zwycięstwa PiS w wyborach parlamentarnych i prezydenckich trwa intensywna praca licznych ośrodków wpływu nad wykolejeniem rządów polskiej prawicy. Najsłabszym ogniwem jej łańcucha okazał się prezydent. Liderzy PiS-u nie zidentyfikowali tego słabszego elementu dostatecznie szybko i niestety nie zabezpieczyli odpowiednio prezydenta. W efekcie jego pozycja została odcięta od fundamentu Dobrej Zmiany.
Doszło, zatem, do wymarzonej przez opozycję sytuacji - w monolicie prawicy powstała pierwsza szczelina potencjalnie zagrażająca stabilności całej konstrukcji. Cięgle jednak możliwe jest naprawienie wyrwy i uratowanie IV RP.
Nie można jednak nadal biernie przyglądać się dryfującemu w stronę ostatecznej katastrofy prezydentowi. Bez mocnego zaczepienia w fundamencie prawicy, PAD zaczął popełniać seryjne błędy, w wyniku których znalazł się w narożniku. W tej głębokiej defensywie prezydent zalicza kolejne wpadki. W ostatnim tygodniu był już „liczony” po fatalnym wystawieniu się na cios, jakim był „przypadkowy” wyciek nieszczęsnej wypowiedzi o ministrze ON.
Istnieje realne niebezpieczeństwo nokautującego uderzenia, po jakim prezydent nie będzie mógł się podnieść. Polityczny nokaut prezydenta oznaczałby zahamowanie dobrej zmiany co najmniej do następnych wyborów, lub, co gorsza, na wiele dłużej.
Aby uratować dalsze naprawianie Polski, koniecznym jest umożliwienie prezydentowi wyjścia z defensywy i opuszczenie narożnika, w jakim zbiera potężne lanie. Aby skutecznie przeprowadzić tę operację pod mocnym ostrzałem agentury i pożytecznych idiotów, konieczna jest intensywna współpraca pomiędzy liderami PiS i kancelarią prezydenta.
Po pierwsze, sam prezydent musi zrozumieć potrzebę rychłego wyjścia z zaułka, w jakim grozi mu ostateczny nokaut. Należy mieć nadzieję, że ma jeszcze możliwość odwrotu, że nie został całkowicie „przejęty”. Po drugie zaś, liderzy PiS powinni jak najszybciej zbudować dla prezydenta bezpieczny korytarz, jakim będzie mógł on wrócić do matecznika swojej rodzimej formacji politycznej.
Znajdujący się pod zmasowanym ostrzałem prezydent, musi najpierw znaleźć ten korytarz, a następnie, co ważniejsze, mieć pewność, że będzie mógł nim bezpiecznie wrócić do pozycji wyjściowej, jaka zapewni mu bezpieczeństwo, a zarazem, w której ponownie będzie stanowił monolit z rządem.
Misja uratowania pozycji prezydenta to zadanie szczególnie trudne. Odbywać się będzie pod naporem ognia mediów ( w tym, co ciekawe, również prawicowych) żądnych sensacji i niedbających zbyt wiele o powodzenie operacji. Ale także wśród zmasowanych ataków agentów, pod przykryciem przyjacielskich i anonimowych „ników” udających zaprzyjaźnionych użytkowników mediów społecznościowych.
Gra jest o najwyższe cele. PiS potrafił zbudować Dobrą Zmianę, a to znaczy, że polityków tej formacji stać na skuteczne zbudowanie ratunkowego korytarza dla PADa, jaki umożliwi prezydentowi powrót na pozycje wyjściowe. W razie niepowodzenia, pełna realizacja Dobrej Zmiany stanie się szalenie trudna, być może wręcz niemożliwa w najbliższych latach.
=====
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9980
Cie choroba, nic prostszego niż wymienić mu bojarów.
Prezydent może nie pamiętać Kierdziołka, sympatycznego sołtysa Krapkowic, ale jego rodzice pamiętają. Chyba nie doradziliby mu wygłaszania w Krapkowicach deklaracji światopoglądowych w odniesieniu do Marszu Niepodległości.
Istnieje realne niebezpieczeństwo nokautującego uderzenia, po jakim prezydent nie będzie mógł się podnieść. – Czy to groźba?
Znikające komentarze, to cenzura, czy rozpłynęły się w natłoku w sumie 9. Pozdrawiam.
Dla ciebie widać prawda leży po środku.
Gimbaza nie odpuszcza.
Miejmy nadzieję, prezydent zablokuje też ustawę o jawności, która uderza w tubylców bardziej bezpośrednio. Obawiam się jednak, że w tym wypadku podszepty będą o wiele słabsze, bo obydwie strony wojenki nadwiślańskich autochtonów traktują instrumentalnie.
Ale to co ostatnio wyprawia z MON, to coś więcej niż pogubienie się !
Niestety, obawiam się, że takiego Prezydenta jakim był Lech Kaczyński nie będziemy już nigdy mieli. Były pracownik kancelarii prezydenta, a dzisiejszy prezydent nie dorasta mu du pięt. Premier B. Szydło, a szczególnie Prezydent A. Duda powinni być dumni, że mają takiego ministra obrony narodowej i wiceministrów i nic więcej jak tylko przaklasnąć ich wspaniałej pracy. Ale skoro prezydent A. Duda , jak to powiedział, mówi to co myśli, to znaczy że źle myśli i niestety ale na kolejne wybory należy szykować nowego kandydata.