Słowa, słowa, słowa...

Jadąc kiedyś ze znajomym zatłoczoną 7- ką nad Jeziorak reklamowałam mu pewnego polityka. Powiedziałam, mianowicie że ów polityk jest osobiście uczciwy. Znajomy był w złym humorze. Jak każdy kierowca na tej trasie, czyli kierowca w opresji.

„Co to znaczy osobiście uczciwy? Czy to znaczy, że nie za... portmonetki?”.- zaatakował mnie brutalnie.

Wykropkowana część słowa to wywodząca się z języka rosyjskiego popularna nazwa czynności seksualnych. Wstyd to przyznać, ale choć znajomy jest polonistą z wykształcenia i świetnym tłumaczem filmów ( bynajmniej nie z rosyjskiego lecz z angielskiego ) , a ja poczciwą  starszą panią, zatem powinniśmy prezentować elementarną kulturę osobistą, to tę właśnie definicję uczciwości przyjęliśmy w naszym wąskim gronie jako najbardziej adekwatną.

Oczywiście, że na co dzień wolę- jak każdy- mieć do czynienia z osobami, przed którymi nie muszę chować torebki. Postawię inne pytanie. Czy osobista uczciwość to warunek konieczny i wystarczający dla uprawiania zawodu polityka. Albo inaczej - czy osobista uczciwość jest wystarczającą rekomendacją dla polityka? I co ma wspólnego z uczciwością używany przez polityka język?

Kilka dni temu inny znajomy opowiadał mi o działaniach pewnej pani, która dzięki koneksjom w gminach wielkich miast, wykupuje za grosze przez podstawione osoby kwaterunkowe mieszkania, wynajmuje je przez pewien czas, a potem sprzedaje z ogromnym zyskiem. Znajomy miał zamiar powierzyć tej pani sprzedaż jego prywatnej nieruchomości. „ Przecież ona cię oszuka, ona z oszustwa żyje”- powiedziałam przerażona. „ Skądże, znamy się bardzo dobrze z działania w pewnym stowarzyszeniu i śmiem twierdzić, że jesteśmy zaprzyjaźnieni” - odparł.

Nie przeszkadzało mu, że ta pani żyje z okradania społeczeństwa i że jej działania wiążą się z wyrzucaniem ludzi z mieszkań, czyli z ludzką krzywdą. Wręcz przeciwnie, żądał obietnicy, że nie ujawnię tego procederu, z którym się przecież oboje nie solidaryzujemy.

To stereotyp bardzo typowy dla tak zwanej mentalności porozbiorowej . Dzielenie ludzi na „naszych sukinsynów” i „obcych sukinsynów”. Godzimy się na to ,że mamy do czynienia z sukinsynem byleby był po naszej stronie. Oznacza to, że w zaistniałych warunkach akceptujemy zło, jako zasadę życia społecznego, pod warunkiem, że znajdziemy się po stronie wygrywających.

Takie zasady rządzą na przykład społecznością obozu koncentracyjnego. Organizujemy się, mamy  dostęp do dodatkowej żywności. Na naszych oczach umierają z głodu „ obcy” więźniowie, ale przecież nie możemy im pomóc. Wręcz przeciwnie- angażowanie się w pomoc dla „ obcych” stanowi zagrożenie dla „ swoich”. To właśnie opisywał i z tym nie potrafił się pogodzić pisarz Borowski.

Wysłuchałam uważnie informacji na temat „taśm prawdy” ujawnionych przez „ Wprost” . Powiem szczerze – z opinią na temat orlików zgadzam się całkowicie. Choć jestem- jak pisałam- starszą panią, chętnie wyraziłabym tę opinię dokładnie w ten sam sposób. Jeżeli na co dzień tak nie mówię to przez szacunek do rozmówców. Natomiast we własnym gronie, na przykład w podróży z wybitnym tłumaczem, pozwalamy sobie mówić gorzej niż mówią stajenni na wyścigach.

Bo ten opis rzeczywistości wydaje się nam najbardziej adekwatny. Poza tym jesteśmy przecież we własnym gronie.

Przy dyskusji na podobny temat pewien miły komentator, pan Piotr pocieszał mnie,że Famous Old Etonians we własnym gronie mówią jeszcze gorzej niż ja.

Próbowałam sobie wyobrazić taką kuluarową rozmowę, w której uczestniczą John Wodehouse ( born 51) , 5th Earl of Kimberley oraz fizyk Stephen Wolfram ( born bodajże 59) niezwykle elegancki pan, którego fascynujący wykład kiedyś słyszałam. Nie jestem w stanie. Zbyt słabo znam język.

Wracając do taśm prawdy. Jeżeli społeczeństwu nie przeszkadza fakt, że zostało zadłużone na kilka pokoleń, jeżeli godzi się ze sprzedaniem Kasprowego wraz z wyremontowaną kolejką to dlaczego w pełen hipokryzji sposób mamy się gorszyć, że otocznie Nikodema Dyzmy, który nami niestety rządzi mówi właściwym sobie językiem. Czy nie lepiej byłoby skupić się nad treścią owych przekazów? Na ocenie inwestycji rządowych, z którą się przecież zgadzamy?

Powiem więcej. W “Karierze Nikodema Dyzmy” jest piękny fragment gdy Dyzma próbuje być szarmancki i romantyczny. W pewnej chwili mówi ( o ile pamiętam, nie chce mi się sprawdzać) " jest pięknie i horyzontem pachnie”. Dopiero wtedy staje się żałosny. Natomiast zdrowe chamstwo zaprezentowane na przyjęciu, zachwyciło jego prominentnych rozmówców i to chamstwo właśnie otworzyło mu drzwi do salonów władzy.

Jeżeli – taki nasz polski los- od dziesięcioleci rządzi nami Nikodem Dyzma, to nie zajmujmy się tym, że mówi właściwym sobie językiem. Skupmy się na tym czy rządzi zgodnie z polską racją stanu. Jeżeli to określenie wydaje się komuś zbyt pompatyczne powiem inaczej: “ czy jego rządy są w naszym interesie?”. W moim nie są, dlatego ucieszę się gdy upadną pod byle jakim pretekstem. Pamiętam, że Węgrów najbardziej poruszyło gdy w podobnym nagraniu usłyszeli: “ kłamaliśmy od rana do wieczora”. Czy usłyszeli coś nowego? Przecież powinni o tym doskonale wiedzieć.

Niech ludzie oburzeni językiem naszej klasy politycznej odpowiedzą na proste pytania:  Czy dowiedzieli się czegokolwiek nowego o rządzących? Czy uważają, że w innych partiach, na nieformalnych spotkaniach mówi się innym językiem?, Czy gdyby byli okradani i zadłużani przez ludzi zachowujących się i wyrażających się nobliwie byłoby to łatwiejsze do zniesienia?

Wiele lat temu mieliśmy okazję usłyszeć nagraną przez esbecję rozmowę Wałęsy z jego bratem o zagospodarowaniu pieniędzy z nagrody Nobla. Pożyteczni idioci zapewniali się wzajemnie, że rozmowa jest esbecką fałszywką. Ja byłam pewna, że rozmowa jest autentyczna- tak właśnie rozmawia cham z chamem o kasie, a co ważniejsze nie widziałam w tym nic złego. Pieniądze należały do Wałęsy i mógł sobie z nim zrobić co chce. ( nasuwa mi się obrazowe sformułowanie , ale postaram się zachowywać w sposób jaki mi,choćby z racji wieku przystoi). Wcale nie wymagałam od Wałęsy żeby zachowywał się kulturalnie. Wymagałam tylko żeby nie rządził głupio i sprzedajnie.

Czy faktycznie istnieje prosta relacja pomiędzy  językiem a etyką? Czy naprawdę wierzymy, że słowa są zwierciadłem duszy?

Choć od lat pracuję jako tłumacz czyli  w materii słów, nie jestem aż tak naiwna.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

15-06-2014 [13:45] - Marek1taki | Link:

Pani Izo!
Jaki jest koń każdy widzi, ale siła przekazu fonii okazuje się ogromna. Przeczytałem z rozbawieniem z tego powodu, że cały dzisiejszy Pani tekst jest obejściem siarczystego przekleństwa.

Obrazek użytkownika izabela

15-06-2014 [13:57] - izabela | Link:

No właśnie, uśmiecham się gdy czytam na murze najkrótszą recenzję rządów PO. Do głowy mi nie przychodzi się gorszyć.

Obrazek użytkownika wandaherbert

15-06-2014 [14:42] - wandaherbert | Link:

czy te pieniadze tylko Wałesie się należały i mogl robić z nimi co chcial. Uwaza Pani , że to sam Wałęsa obalil komunę ,jak on to sam się wychwala na całym świecie

Obrazek użytkownika izabela

15-06-2014 [17:01] - izabela | Link:

Nie wcale tak nie uważam. Ale nagroda Nobla jest przyznawana personalnie. Jeżeli dostała ją na przykład niesłusznie ( moim zdaniem) Szymborska, to sprawa kapituły tej nagrody. Dlatego prestiż tej nagrody maleje, że kryteria są mało klarowne, powiedzmy polityczne czy taktyczne. Nie znaczy to jednak , że ja czy ktokolwiek ma prawo dyktować Szymborskiej co ma zrobić ze swoimi pieniędzmi.

Obrazek użytkownika minimax

16-06-2014 [16:25] - minimax | Link:

"przyznawana personalnie. Jeżeli dostała ją na przykład niesłusznie"

Mozna sobie wyobrazic imienne przyznawanie nagrod, jak najbardziej zasluzenie, np. dla "najskuteczniejszych czlonkow V kolumny".
Pomimo spelnienia postulatu slusznosci, dedykacji i arbitralnosci nie uwazam, by laureat mogl robic z kwota co uzna za stosowne, gdyz stanowi ona wynagrodzenie za dzialalosc antypolska, byc moze zdradziecka, a jako taka powinna ulec konfiskacie w calosci.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

15-06-2014 [13:48] - NASZ_HENRY | Link:

... PO - takie napisy na murach zaczynają się mnożyć jak króliki. Nawet nie mam chłopakom tego rusycyzmu za złe ;-)

Obrazek użytkownika izabela

15-06-2014 [13:55] - izabela | Link:

Mnie też cieszą:)

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

15-06-2014 [22:57] - zdzichu z Polski | Link:

"Skupmy się na tym czy rządzi zgodnie z polską racją stanu" Myślę, że wielu Polaków za racje stanu, uważa budowanie autostrad i elastyczność w polityce zagranicznej nawet jeśli prowadzący tę politykę kradnie przy okazji portmonetki.
Nie da się ukryć, organizowanie defilad i stawianie pomników, okazją do złodziejstwa - na wielką skalę - nie jest.

Obrazek użytkownika izabela

16-06-2014 [01:24] - izabela | Link:

Budowanie autostrad poparłabym gdyby było skuteczne. Budowanie stadionów zrecenzował jeden z PO. Nie muszę powtarzać bo miał rację. Status międzynarodowy naszego kraju też trafnie określił. Można to nazywać elastycznością w polityce zagranicznej, czemu nie? Każdy okres historyczny ma swoją nowomowę. Organizowanie defilad przez PO też mamy. Na przykład dzień orła z czekolady. Kto zeżarł tę czekoladę?-  nie wiem. Mała rzecz a ich cieszy, bo złodziejstwo to mentalność. Złodzieja cieszy nawet papier toaletowy wyniesiony z toalety. Natomiast pomników nie muszą stawiać. Wystarczy im  remontować  pomniki  poświęcone bohaterskiej armii czerwonej.

Obrazek użytkownika jazgdyni

16-06-2014 [06:57] - jazgdyni | Link:

Witaj Izo!

Trochę się spóźniłem, bo lubię być u Ciebie pierwszy. Taki mały prymusik jestem pse pani.
Może zauważyłaś, że język mam soczysty. Naród wymyśla swój słownik nie bez powodu - raz, by mieć uniwersalne słowa klucze, słowa zastępcze w każdej sytuacji - jak k...a, a z innej potrzeby, aby podkreślić soczystość i dobitność sytuacji - "zaj...ć portmonetkę".
Nie stronię od soczystości, bo to urealnia narrację.
Oczywiście, są też głupie mody i nagle salon zaczyna rzucać mięsem - k..., ch..., p... .
Ale jak to zawsze bywa - wszystko musi mieć swoje miejsce i czas.

Jakaś relacja między językiem i etyką? Żadna.
Większość potężnych zbrodniarzy wyrażała się wprost wykwintnie. A psychopaci rzadko są wulgarni.

Językiem trzeba się bawić i rozkoszować. Jak nasza słynna gra półsłówek: "Stój Halina!" , "Barwa na kurierze", "Gra babcia w salopie", itd, itd.

Serdeczne uściski

Obrazek użytkownika izabela

16-06-2014 [07:36] - izabela | Link:

Oczywiście, że knajacki język nie przystoi elicie politycznej. Ale weźmy pod uwagę, że byli w swoim gronie. Natomiast przestępcy w białych rękawiczkach mogą być groźniejsi od tych wulgarnych. Tu ważny jest inny aspekt. Ustalenia przekraczające kompetencje i naruszanie procedur. Ja ich wcale nie bronię. Cieszę się, że podpadli.

Obrazek użytkownika minimax

16-06-2014 [16:00] - minimax | Link:

"polityk jest osobiście uczciwy"

Szanowna Pani

Jak rozumiem zasadniczo wpis dotyczy języka pospólstwa [vulgus], w kontekscie używania go przez ludzi ze, zdawałoby się,
szczytów tzw. drabiny społecznej.

Nie chcę przynudzać, ale dla mnie ta kwestia jest wieloaspektowa.

1 Język wulgarny jako język ojczysty lub obcy
2 "zasiedlenie szczytów" w sposób naturalny bądź zaaranżowany
3 uczciwość osobista [etyka]

Skoro podsłuchane spotkanie było "prywatne", zatem używany język miał charakter gwarowy, środowiskowy, upewniający
uczestników że są wśród "swoich". Zatem wiemy, że rekrutują się z owego pospólstwa którym, między wierszami, gardzą.
Ponadto wiemy już, iż nie zasiedlili drabiny społecznej w sposób naturalny a przez awans społeczny odwrócony - nie za
zasługi dla społeczności, a dla zasługi dla władzy.
Kwestie etyczne rozjaśnia nam ich podejście do obowiązków wobec państwa. Nieodpowiedzialność, bezkarność, rekrucki rechot.

Jak dla mnie twarz tych ludzi wyłaniająca się z cytowanych "rozmów" to oblicze knajaka, wychowanego w pogardzie do siebie
i swojego pochodzenia, który zdradziwszy swoich [TW], w służbie obcym utracił tożsamość naturalną i nabył nową typu
"między nami łajdakami", a wraz z nią maskę ogłady - język i obyczaje do tej pory mu obce i wstrętne, po czym przeznaczeni
zostali jako ersatz-elity do pełnienia ról figurantów animowanych zza kulis za solidne "sznurki z przeszłości" - na wypadek
gdyby nowa tożsamość się nie przyjeła bądź uległa odrzuceniu wskutek, dajmy na to, powrotu do głosu sumienia albo, co
bardziej prawdopodobne, nadęcia się pychą i uderzenia wody sodowej do głowy.

Zatem patrzę na nich jak na kogoś, kto byłby godzien pożałowania, gdyby nie był takim szkodnikiem.

Najkrócej rzecz ujmując - uważam, że z tych trzech alternatyw dobrego [skutecznego] polityka powinna charakteryzowac
znajomość języka wulgarnego jako narzędzia komunikacji, a nie narzędzia wyrażania myśli, umiejętność osiągania celów w
każdych okolicznościach oraz LOJALNOŚĆ i ODPOWIEDZIALNOść wobec tych, którym przewodzi, a nie wobec tych, spośród
których się wywodzi.

Obrazek użytkownika izabela

17-06-2014 [04:48] - izabela | Link:

Zgadzam się z pana wywodem. Moja teza w skrócie- wulgarny język to najmniejsze przewinienie tych panów. O wiele poważniejszym dla nas zagrożeniem jest ich głupota i lojalność wobec własnej wąskiej grupy ( lojalność gangsterska) zamiast wobec reprezentowanej rzekomo społeczności. Nie uważam ich za swoich reprezentantów nie tylko dlatego, że na nich nie głosuję, ani dlatego, że uważając się za elitę wyczerpują wszelkie znamiona motłochu lecz  dlatego, że działają wbrew moim interesom. Moje zdziwienie ( jak zawsze) budzi fakt, że wyborcy  nie gorszyli się skandalicznymi kłamstwami premiera w sprawie stoczni ( nieistniejący katarscy inwestorzy)  , nie przerażała ich głupota jaką było wydawanie pieniędzy na stadiony do piłki kopanej (w dodatku źle zbudowane),  natomiast gorszą się knajackim językiem.
A swoją drogą ci politycy  nie mają szacunku do samych siebie (self-respect is at basis of good manners) dlaczego  mieliby szanować innych?

Obrazek użytkownika minimax

17-06-2014 [16:20] - minimax | Link:

"wyborcy nie gorszyli się skandalicznymi kłamstwami ... nie przerażała ich głupota ... natomiast gorszą się knajackim językiem"

Wlasnie takich reakcji sie spodziewam, gdyz - jako nasladowcy - ludzie zazwyczaj wzoruja sie na postaciach, obecnie niestety z mediow - wobec ZENUJACEGO braku innych autorytetow.

Prosze zauwazyc OGROMNA DZIURE w ksztalceniu POKOLEN [nie mowie tu o sposobie ksztalcenia, tylko o ZAKRESIE]. Podstawa sprawowania wladzy nad spoleczenstwami tzw. nowozytnymi jest prawo, pieniadz i mentalnosc.
Zadnej z tych dyscyplin nie naucza sie w szkolach powszechnych, z prawem i ekonomia w oficjalnej wersji zapoznac sie mozna dopiero na kierunkowych studiach wyzszych, natomiast socjoinzynierii i jej technik manipulacyjnych powszechnie nie naucza sie nigdzie.

Ten trojstan rzeczy ja osobiscie winie za taki a nie inny poziom swiadomosci zagrozen wsrod Polakow. Poziom horyzontem nie wykraczajacy poza koniec wlasnego nosa, gdzie szczytem intelektualnych zdolnosci adaptacyjnych jest SPRYT, a nie mysl o MODYFIKACJI otoczenia. Taka postawa charakteryzuje szczury. Po ludziach spodziewam sie czegos wiecej.

Obrazek użytkownika izabela

17-06-2014 [22:34] - izabela | Link:

Na socjologii UW uczy się  socjotechniki. Oczywiście ta wiedza, dość specjalistyczna zresztą, przecieka do mas. Wydano wiele książek z dziedziny zarządzania, na poziomie popularnym. Zabawne- 30 lat temu twierdzono, że w korporacji czy firmie trzeba rozbijać pojawiające się struktury nieformalne i nieformalne hierarchie,  gdyż prowadzą one zespół w kierunku kliki czy gangu. Obecnie docenia się nieformalne struktury w przedsiębiorstwie, gdyż ich istnienie zapewnia czy wzmacnia osobiste zaangażowanie pracowników w sprawy firmy. Stąd wyśmiewane wielokrotnie firmowe wyjazdy integracyjne podczas których uprawia się sporty ekstremalne ( wysoki poziom adrenaliny dobrze podobno wpływa na pracownicze relacje międzyludzkie) oraz różne zabawy. Praktycznie rolę wzmacniacza i wyzwalacza emocji odgrywa - jak zwykle w Polsce- alkohol. Te teorie przeszły do języka potocznego. Słyszałam młodych ludzi umawiających się na wspólny wyjazd i zapewniających się nawzajem, że będą się integrować. Gdy zapytałam co mają  na myśli byli zdumieni moją naiwnością.  Być może politycy też integrowali się dla dobra swojej firmy. Tylko na rzecz jakiej firmy pracują? Oto jest pytanie.

Obrazek użytkownika minimax

18-06-2014 [15:39] - minimax | Link:

"Na socjologii UW uczy się socjotechniki"

Nie tylko tam, mam tego świadomość. Uczy się o tym gdzie-niegdzie, na psychologii, medioznawstwie, dziennikarstwie, socjologii bądź kursach marketingowych czy sprzedaży bezpośredniej - lecz mnie chodziło o co innego - o zaakcentowanie zorganizowanej, niemal całkowitej NIEOBECNOŚCI w tzw. świadomości społecznej samego ZJAWISKA, nie mówiąc już o upowszechnianiu WIEDZY na jego temat. Stąd nieco może przesadne sformułowanie - NIGDZIE, zamiast "tu i ówdzie". Porównawszy częstotliwość występowania w mediach pojęć związanych z prawem, ekonomią czy inżynierią społeczną łatwo zauważyć dysproporcje. A przecież na bieżąco się nam język [aparat pojęciowy] okalecza. Dla przykładu: Kiedy ostatni raz w telewizji, radio czy prasie padły takie słowa jak "[o]cyganić", "podjudzać", "oszwabić"... To jest zabieg rodem z Orwell'a - kastracja języka, kastracja z pojęć, ograniczanie rozumienia otoczenia. Bardzo sobie cenię wykłady prof. Zybertowicza, gdzie moją uwagę przykuła myśl, że "pomyśleć można wszystko, ale trzeba mieć CZYM myśleć". Trzeba mieć aparat pojęciowy. Od siebie dodam, że trzeba też mieć zamiłowanie do etymologii.

Korporacje, integracje, libacje, zachowania ryzykowne - dla mnie to technika Wash&Go, gdzie adrenalina pełni rolę "zmywacza" obciążeń emocjonalnych z minionego tygodnia "pracy". Zamiast angażować energię psychiczną w racjonalizację czy wypieranie po prostu "kasujemy zapis" za pomocą przeżyć z pogranicza śmierci [zachowania ryzykowne] i reakcji euforycznej po "uniknięciu" tejże. Stąd zapotrzebowanie na coraz to nowe doznania, narkotyki endogenne - adrenalinę, endorfiny, a potem narkotyki "zwykłe". Tyle że rodzi to dodatkowe komplikacje - doświadczenia z pogranicza śmierci silnie pobudzają popęd płciowy, którego rozładowanie w gronie "integrowników" wpływa negatywnie na ich życie rodzinne - o ile ono istnieje.

Co do tych pożal-się-Boże harcerzyków, poprzebieranych za ministrów i szefów resortów - histora SYLANa dałaby DO MYŚLENIA każdemu na ich miejscu. Tyle że by pomyśleć, trzeba mieć CZYM. Ich firma nazywa się SOBEK i spółka, od spółkowania Z KAŻDYM, do kogo mają interes.

Obrazek użytkownika piotr słaboszewski

16-06-2014 [22:09] - piotr słaboszewski | Link:

Droga Pani Izabelo, dziękuję za miłe słowa. Parę lat temu czytałem zapis prywatnej rozmowy (niestety, nie pamiętam źródła, ale było wiarygodne) dwóch torysowskich mandarynów (old Etonians to boot) o Margaret Thatcher. Panowie nie wiedzieli, że byli nagrywani, więc pozwolili sobie. Zaczyna się jak parodia rozmów brytyjskiej klasy wyższej:

- Errr ... about that ghastly Thatcher woman ...
- The grocer's daughter? Excellent sherry, I must compliment you on the choice.
- Thank you. From my uncle's cellar. Now, about that upstart cunt ...

Dalej jest tylko gorzej. (Pani Izabela zapewne pamięta, ale dla niezorientowanych. Thatcher, którą dzisiaj uznajemy za symbol brytyjskiego konserwatyzmu, była dla wielu torysów jakimś dziwolągiem. Nie tylko, i nawet nie przede wszystkim dlatego, że była kobietą. Nie była "PLU - people like us".)

Podobnie jak Pani nie jestem zaszokowany brutalnością języka. Zawsze tak sobie wyobrażałem prywatne rozmowy polityków. Natomiast zatrważająca (bardziej od treści rozmowy) jest łatwość z jaką pozwolili się podejść. Ale to już inny temat.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika izabela

17-06-2014 [04:03] - izabela | Link:

Zgadzam się, że wykazali niezwykłą naiwność. Jeżeli właściwym sobie językiem chcieli przedyskutować  jakiś kontrakt ( z całą pewnością nieformalnie i niekonstytucyjnie) powinni rozumieć, że knajpa nie jest dobrym miejscem na takie rozmowy. Nie dość, że prymitywni i wulgarni , są po prostu głupi, a to mnie bardziej przeraża niż ich złe maniery. Jak kiedyś napisał o tej formacji bodajże Rafał Ziemkiewicz - to gang Olsena, który potyka się o własne sznurowadła. A to jest naprawdę groźne. Pozdrawiam serdecznie.

Obrazek użytkownika piotr słaboszewski

17-06-2014 [14:07] - piotr słaboszewski | Link:

Obawiam się, że nasze uwagi odnoszą się nie tylko do jednej formacji. Proszę nie protestować, nie bronię partii rządzącej - przeciwnie, jestem szczególnie "pissed-off", bo rządzą także dzięki mojemu głosowi, oddanemu bez entuzjazmu, czy przekonania ("mniejsze zło"), ale ostatecznie oddanemu na nich. Po prostu pewne mechanizmy selekcji chętnych do rządzenia nie zostały w Polsce wykształcone. Tego kroju ludzi znajdzie Pani w każdej partii. Aby nie myślała Pani, że podstępnie wykorzystuję okazję aby kopnąć PiS, powiem rzecz następującą: politykiem, którego nie podejrzewam o podobną głupotę i maniery (także prywatnie) jest Jarosław Kaczyński. Mogę się z nim nie zgadzać, ale szanuję jego osobę (a wręcz podziwiam twardość charakteru). Zostałem kiedyś dość brutalni potraktowany na forum za nazwanie go mizantropem. Ale czy nie jest skazany na mizantropię każdy, kto trochę pożyje na tym świecie? Pozdrawiam.

PS Nawet w krajach o wielowiekowej tradycji parlamentarnej i zdawałoby się niezawodnym mechanizmie selekcji zdarzają się podobne rzeczy. Taki "handel końmi" nie jest wyłącznie specyficznie polski czy PO-wski. Zapewne doszły Pani wieści o skandalach w barach Westminsteru (tam piją oficjalnie w budynku parlamentu - nie widzę w tym nic złego, my też powinniśmy skończyć z fikcją, że posłowie nie piją). Podobnie w Waszyngtonie. Akceptując jako fakt, że takie rozmowy mają miejsce, powinniśmy bezwzględnie karać podobne wpadki. Jeśli ktoś chce bawić się w takie niebezpieczne gry, powinien mieć do tego kwalifikacje. (Zaiste gang Olsena.)
PPS O tej drugiej rozmowie nawet nie wspominam, bo to ordynarna sprawa kryminalna. Znowu, nie chcę nikogo usprawiedliwiać, ale wszędzie może się zdarzyć. Pamięta Pani upadek Rostenkowskiego?

Obrazek użytkownika izabela

17-06-2014 [22:20] - izabela | Link:

O ile pamiętam rzeczony Rostenkowski tworzył fikcyjne miejsca pracy. Miał poza tym zarzuty korupcyjne. Został skazany na kilkanaście miesięcy  i szybko ułaskawiony przez Wilusia. Jego kariera polityczna faktycznie legła w gruzach , ale poza tym nic mu się nie stało. Zastanawiałam się kiedyś dlaczego zachód tak dba o zdrowie i swobody pięknej ( kiedyś ) Julii z warkoczem?  Udało jej się nieźle nagrabić i według standardów zachodnich powinna siedzieć. Możliwe, że ma jakieś głębsze powiązania biznesowe, ale generalnie chyba chodzi o zasadę, że człowiek władzy nie może być skutecznie skazany za to co ukradł. O precedens. 

Obrazek użytkownika piotr słaboszewski

17-06-2014 [23:01] - piotr słaboszewski | Link:

W sprawie Rostenkowskiego najbardziej żałosne było podkradanie materiałów biurowych (w czasie powstały z tego znaczne kwoty, jeśli pamięć mnie nie zawodzi, w samych znaczkach pocztowych uzbierało się parę tysięcy dolarów). Inny przykład: posłowie brytyjscy, którzy publicznymi pieniędzmi płacili nie tylko za "home improvement", ale także za filmy pornograficzne pay-per-view w hotelach. Nie przywołuję tych przykładów aby usprawiedliwiać pewnego byłego ministra (słynny zegarek - 20,000 to może nie jest bardzo dużo za Szwajcara, ale nawet za te pieniądze znalazłbym mu coś bardziej eleganckiego). Zastanawia mnie, czy to władza tak deprawuje, czy ubiegają się o nią już zdeprawowani. Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Imperator

17-06-2014 [10:18] - Imperator | Link:

Szanowna Pani Izabelo,

Czytuję Pani blog od dłuższego czasu, ale dopiero teraz zdecydowałem się zalogować i napisać. Zastanawia mnie jedno sprawa: głosowanie z dnia 24-01-2014 godz. 13:20:58. Media (również te "niezależne") na ten temat milczą. Niestety, prawie wszyscy (prócz zacnego p. Szaramy) posłowie PiS poparli ustawę, która de facto okrada nas z naszych emerytur... Czy mogłaby Pani odnieść się do tej sprawy?

Pozdrawiam serdecznie.

Obrazek użytkownika izabela

17-06-2014 [14:36] - izabela | Link:

Moja córka postawiła śmiałą tezę, że afera podsłuchowa to zasłona dymna dla jakiegoś większego przekrętu. Może chodzi o Azoty w rękach rosyjskich , a może o to właśnie głosowanie. Znając uwrażliwienie obywateli PRL- bis na symbole i słowa, rządzący mogli być pewni, że dyskusja na temat języka zastąpi na długo dyskusję merytoryczną. Przy okazji- nasza elita władzy nawet nie potrafi zacytować powszechnie znanych wulgarnych tekstów. Jak wiadomo było to: "ch...im w d...ę i kamieni kupę". Wtedy wiadomo o co chodzi- po prostu źle życzymy "onym". Natomiast trawestacja tego powiedzonka to czysty wulgaryzm, zupełnie bez sensu. 
Powiem więcej- Rosjanie wyspecjalizowali się w tak zwanych "rodowodach". Były to wymyślne obelgi dotyczące przede wszystkim prowadzenia się przodków rozmówcy, do kilku pokoleń wstecz. To prawdziwa sztuka i czysta poezja. Obelgi nie powtarzały się i były niezwykle wymyślne. Może odważy się kiedyś zaprezentować tę sztukę jakiś rusycysta. Ja się nie odważę - z racji wieku. Słyszałam kiedyś piosenkę z celowo i z wyczuciem wstawionymi rusycyzmami. Nie pamiętam czy był to Kaczmarski?  Natomiast gdy młodzi politycy usiłują imitować rosyjską duszę,  efekt jest żałosny. Równie żałosny jak rusycyzmy literata Mariusza Wilka, rusofila z wyboru, a dla mnie z imitacji. My kresowiacy znamy ducha tego języka. Dlatego nie straszne nam brzydkie słowa. Ważne są fakty.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

17-06-2014 [23:09] - Teresa Bochwic | Link:

Najlepszy był Szpotański w "Carycy Leonidzie". Arcydzieło rusycyzmów.