Było to kilka lat temu. Mój kolega ze studiów, obecnie profesor politechniki zadzwonił do mnie żeby w trybie pilnym wezwać mnie do siebie do katedry. Powiedział, że sprawa jest bardzo dyskretna, jak to się mówi „nie na telefon”. Zachodziłam w głowę dlaczego nagle sobie o mnie przypomniał. Ponieważ mówił dość przejętym głosem doszłam do wniosku, że ma jakieś poważne problemy i szuka dobrego adwokata. Mógł wiedzieć, że zdarzyło mi się polecić komuś godnego zaufania i odważnego obrońcę. Okazało się jednak, że mój były kolega chciał tylko namówić mnie na ubezpieczenie na życie. Jego córka była akwizytorem pewnej firmy amerykańskiej działającej w Polsce w dziedzinie ubezpieczeń. Firma działająca prawidłowo na rynku amerykańskim w Polsce wsławiła się tym, że w przypadku śmierci ubezpieczonego nie wypłacała należnych odszkodowań. Cała armia agentów tej firmy przetrzepywała akta zmarłego w celu znalezienia pretekstu do odmowy wypłaty świadczeń. Takim pretekstem mogło być na przykład zatajenie przed agentem firmy faktu, że w wieku trzech lat klient spadł w przedszkolu z huśtawki albo, że ugryzł go pies. Oczywiście nie było to żadne zatajenie- klient po prostu nie pamiętał wydarzeń z wczesnego dzieciństwa albo nie przywiązywał do nich wagi. Nazwy firmy nie wymieniam bo do jej modus operandi należy również wytaczanie procesów o zniesławienie, które dziwnym trafem w cuglach wygrywa. Nie mam pieniędzy na sprawy sądowe, a poza tym nie mam zamiaru dorabiać oszustów.
Kiedy dowiedziałam się o co chodzi poczułam się nieswojo. To, że moi byli koledzy traktują mnie jak babę z siatą wcale mnie nie uraża. Nie obrażam się za prawdę. Jednak fakt, że mój kolega zakładał, że zauroczona podniosłą atmosferą katedry naukowej i kawą ze śmietanką podaną w pięknych filiżankach przez sekretarkę dam się naciągnąć na oszukańczą polisę naprawdę mnie zabolał, gdyż oznaczało to, że uważa mnie za kompletną idiotkę. Zarzuciłam mu, że dla kilku złotych prowizji chciał mnie po prostu oszukać. „Przynajmniej próbowałem”- odpowiedział niczym nie zmieszany pan profesor.
Przypomniałam sobie to wszystko słuchając ( z prawdziwym niesmakiem) zeznań Michała Tuska przed Komisją w sprawie Amber Gold. Otóż Michał Tusk przyznał szczerze, że zarówno on jak i jego ojciec Donald Tusk, wówczas urzędujący premier rządu polskiego, doskonale wiedzieli, że Amberd Gold to „jakaś lipa”. Wynika z tego, że choć premier rządu wiedział, że intensywnie rozwijająca się firma jest zwykłą piramidą finansową w niczym nie przeszkadzało mu, że na liście jej płac jest jego własny syn. Nie przeszkadzała mu również świadomość, że nieuchronnie zostaną oszukani obywatele jego własnego kraju. Wystarczyło mu przeświadczenie, (jak się okazało mylne), że „z tego komisji śledczej nie będzie”.
Dla mnie przede wszystkim porażająca jest perspektywa życiowa i intelektualna tych ludzi. Jak już kiedyś pisałam znakomicie ilustruje ją stara anegdota. Kiedy zapytano Cygana co zrobiłby gdyby został królem odpowiedział: „ najadłbym się słoniny, ukradł bym coś i uciekł”. Nic innego nie potrafił sobie wyobrazić. Donald Tusk już uciekł przed polityczną odpowiedzialnością za całokształt swoich rządów , a dla jego syna wystarczającą gwarancją były jak widać zapewnienia ojca, że nie muszą się bać komisji śledczej. Wydaje się, że fakt uczestniczenia w oszustwie nie miał dla nich obydwu większego znaczenia.
Sprawa pracy Michała Tuska na rzecz Amber Gold ma raczej wymiar symboliczny niż praktyczny. Za rządów jego ojca nie takie afery były zamiatane pod dywan. Zlikwidowano nasze stocznie przy akompaniamencie zapewnień Tuska, że prowadzi negocjacje z inwestorem z Kataru, które zdementował zniecierpliwiony katarski rząd. Ministrowie Tuska spotykali się na cmentarzach aby umawiać się na przestępcze przedsięwzięcia, żona jednego z ministrów została złapana w USA na kradzieży futra. Przy tych osiągnięciach bledną nawet pijackie wybryki Kwaśniewskiego i skoki po krzesłach Komorowskiego w japońskim parlamencie.
Ktoś ze znajomych przekonywał mnie, że w dziejach ludzkości bywało gorzej. Zdarzali się królowie i papieże truciciele, a historia pełna jest niesprawiedliwych wojen, zdrad, intryg i oszustw. Jestem tego świadoma. Nigdy nie wierzyłam w związany rzekomo z zaletami liberalnej demokracji i wolnego rynku koniec historii głoszony przez Francisa Fukuyamę i raczej zgadzam się z wizją zderzenia cywilizacji Samuela Huntingtona oraz z postulowanym przez Ulricha Becka powrotem państw narodowych. Bolesny jest jednak dla mnie format naszych rodzimych małych oszustów, którzy jak ów Cygan z anegdoty nie wyobrażają sobie nic więcej niż najeść się słoniny ukraść coś i uciec, nie rozumiejąc nawet jak wielkie społeczne problemy generują ich na pozór nieistotne czyny. Michał Tusk jako niejaki Bąk zarobił podobno w OLT Exspress raptem 21000 złotych. Gdyby jednak ziścił się plan zbankrutowania i przejęcia LOT-u oraz sprzedania go potem tureckiej firmie, dla którego to planu Tusk junior był nolens volens parasolem ochronnym, utrata krajowego przewoźnika byłby już sprawą poważną. Chciałabym być dobrze zrozumiana. 21000 dla mnie, jak dla większości społeczeństwa to duża suma. Jednak wobec zarobków prezesów banków oraz spółek państwowych jest to kwota śmieszna. A przede wszystkim jest śmieszna wobec skali strat społecznych generowanych przez oszukańcze działania. Zabójstwo pozostaje zabójstwem niezależnie od jego motywów. Jednak najbardziej przerażające wydaje się nam zabójstwo dokonane przez bezmyślnego pijaczka dla kilku złotych. Podobnie jest ze sprawami społecznymi. Bezdomność i bieda wywołane przez kataklizmy, choć powodują wielkie emocje, wydają się być łatwiejsze do zaakceptowania niż bezdomność 40 000 ludzi w Warszawie wyrzuconych na bruk przez złodziei kamienic. Utrata źle zainwestowanych pieniędzy jest w kapitalizmie rzeczą normalną. Ale utrata pieniędzy ukradzionych przez szajkę tanich drani firmowanych za 21000 złotych przez syna premiera już normalną rzeczą nie jest.
Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 14191
Nie można stracić zainwestowanych pieniędzy. Strata uczciwie zarobionych pieniędzy jest zawsze winą konkretnych oszustów. Nienormalną a nie normalną sprawą jest to, że owi oszuści działają w majestacie obowiązującego prawa.
Pozdrawiam Michał Kaczmarczyk.
Działały i to wszystkie i ich wiedza o przewałach była ,tam nie siedza głupki wiejskie ale ludzie przewidujący i nietrudno było przewidzieć ,że przy tak ogromnych pieniądzach jakie wydano na budowe autostrad,stadionów i reszty infrastruktury do przewałów musi dojśc i dochodziło.Jeden przykład,przed przetargiem na budowe odcinka autostrady kilku szefów firm umawiało sie posługując sie numerami pokojów hotelowych kto z nich ma wygrac przetarg,mieli wszystko nagrane ,publika tez sie dowiedziała a rząd co na to ano nic ,zamiast uniewaznic przetarg udał głupa i chłopcy mogli plan zrealizować.Wiedza była ale chyba została wykorzystana po to tylko aby wiedziec do kogo wysłać "poborcę podatkowego" po "sprawiedliwie "podzieloną część zysków.Podobnie było a Amber Gold to ,że to przewał to służby wiedziały i kto to firmuje i jaką przeszłością.
Mówi sie o iwestorach z platfusiarni w tym o kopacz ,mnie interesuje ile zaiwestowali ,ile zarobili bo nie sądzę aby byli wśród tych co stracili.
Małość ludzka zawsze istniała. Marksizm w połączeniu z demokracją uwypukla je u rządzących i rządzonych. Obok budzących oburzenie afer korupcyjnych III RP mamy jawne patologie, które rujnują dzień po dniu.
Takim cygaństwem jest piramida ZUS oparta na propagandzie rzekomego solidaryzmu społecznego. W rzeczywistości ubezpieczeniowa piramida ZUS jest zwykłym marksizmem żerującym na ludzkiej małości.
Z jednej strony odwołuje się do egoizmu uzyskania emerytury, na co nigdy nie miało być środków innych niż z wpłat kolejnych pokoleń.
Z drugiej odwołuje się do lepszej strony naszej natury, lecz nie byśmy czynili dobro, ale abyśmy mieli wymówkę , że wspólnie czynimy dobro, z którego wszyscy korzystają i my też.
PiS się zapisał do Konserwatorów i Reformatorów, ale prawdę mówiąc i oni mają od czasu do czasu coś z rewizora.
Bez kolejki ?! Ludziska się badali, podpisywali formularze z wywiadem medycznym. Potem występowały problemy, negatywna opinia zagranicznej dyrekcji i propozycja preferencyjnego ubezpieczenia "dla współpracujących". Nie absorbująca zbyt wiele czasu akwizycja kilku ludzi na rok. Przy kawce i ciasteczkach, delikwent dowiadywał się co jest istotne w wywiadzie medycznym. Uświadamiał sobie, jaki błąd popełnił podając i podpisując się pod (pewnymi!) danymi. Współpraca szybko ustawała, bo nieliczni nadają się na "kit-wciskacza". Zanim ustał ból odrzucenia, pojawiała się druga firma ubezpieczeniowa krzycząc, że nie wymaga badań. Prosta ankieta podpisana przez (teraz już niby świadomego) klienta, sprzeczna z TAMTĄ, jest rękojmią, że ubezpieczyciel nie będzie musiał nic wypłacić. Nie potrzeba "szperaczy" ! Wystarczą tani akwizytorzy.
Podobnie jest z rozpisaną na kilka firm "aferą Amber Gold". Rozpisaną na wielu tanich "parasoli", zapominalskie i niekompetentne prokuratorki, bezwolne urzędy.
Cygan był, w swej prostocie, uczciwy : chciał wziąć ile uniesie i nie szkodzić niekompetencją. Gdyby stworzył organizację - latami mógłby wyprzedawać królestwo.
To bardzo przykre, ale część społeczeństwa bardzo nam spsiała. Eksterminacja polskiej inteligencji, a potem dziesięciolecia bez prawdziwych autorytetów i wzorców zrobiły swoje. A jakim to hasłem zwracał się do młodych znany agent wpływu Jerzy Owsiak? "Róbta co chceta". A jaka interpretacja prawa obowiązuje? Wszystko, co nie jest zakazane, jest dozwolone. I tak dalej.
Kupuję u kolegi z podstawówki kobiałkę naprawdę pysznych kaszubskich truskawek, paczkę bobu i jakiś koperek, a on mnie w żywe oczy okrada na 5 złotych. Jak się wziąłem solidnie za kosztorys brygady remontującej mój dom, to zredukowałem koszty o 8 tysięcy złotych. Uwierzysz? Szlag mnie trafił, bo gdybym był za granicą, to żona, jak tysiące innych obywateli, zapłaciłaby bez mrugnięcia okiem. Jednak najlepszym artystą był monter z IKEI, który kontakt, jaki kupiłem poprzednio za 12 zł, sprzedał powtórnie mojej córce za 30 zł. I powiem ci - jest coraz gorzej! Profesorów łapówkarzy znam kilku. Choć oczywiście wszystkich ich bije na głowę, choć pod innym względem prof. Senyszyn. De-gren-go-lada!
Nie ma co się pocieszać, że nie tylko u nas. Jak miliony klientów wykiwał i oszukiwał słynny, niemiecki koncern Volkswagen? Ech...
Napisałem właśnie, że mam nadzieję, że to nareszcie początek końca. I hieny i szubrawcy już to czują. Dlatego tak wyją i pianę toczą.
Serdecznosci
Janusz
Bezdomność i bieda wywołane przez kataklizmy, choć powodują wielkie emocje, wydają się być łatwiejsze do zaakceptowania niż bezdomność 40 000 ludzi w Warszawie wyrzuconych na bruk przez złodziei kamienic. – A gdyby ci ludzie byli wyrzuceni na bruk przez prawowitych właścicieli? Autorka miesza dwie różne rzeczy. Bezskutecznie zwracałem jej uwagę, że to nieuczciwe i prowadzące na manowce.
zapewne jako fachowiec w tej materii i amnezja jej i jej przłożonym nie przeszkadza.To tacy jak ona robią krecią robotę ,ryjąc po cichu pod działaniami rządu.
Nie jestem krwi żądny ale ona powinna zostac wywalona na zbitą twarz za poprzednie nic nie robienie a nie wierzę ,że nikt jej popisów
przed komisją z ministerstwa rolnictwa nie oglądał.
Największe afery IIIRP, to afery organizowane przez służby specjalne krajowe a nawet zagraniczne.
Afera założycielska IIIRP, to afera transformacyjna FOZZ, której celem było przejęcie inicjatywy finansowo gospodarczej a co za tym idzie i politycznej w nowej rzeczywistości, przez funkcjonariuszy PRL-u.
Afera Art-B to afera służb IIIRP i Mossadu, związana z finansowaniem operacji MOST czyli przerzutów Żydów radzieckich i rosyjskich do Izraela via Warszawa oraz powołanie i wyekwipowanie jednostki wojskowej GROM, dla ochrony tych konwojów
Afera Amber Gold +afera OLT to dziecko służb ABW +BND a związana była z finansowaniem operacji "Smoleńsk 2010".
Do uruchomienia tej firmy, M.Plichta przygotowywał się już w 2008 roku, roku kampanii wyborczej w USA, w której faworytem był B.H.Obama, agent CIA od czasów studenckich, przeznaczony do prowadzenia polityki resetu USA-Rosja.
Przygotowania do tej polityki sięgają roku 2007, kiedy to agentura rozbiła koalicję PIS-SO-LPR, doprowadzając do przedterminowych wyborów, które przegrał PIS w akcji "wszystkie ręce("totalnych"-wg dzisiejszej terminologii) na pokład" przy wsparciu finansowym zagranicznych fundacji korzystający z funduszy swych rządów jak F.Batorego czy F.Adenauera i władzę powierzono stronnictwu pruskiemu i rosyjskiemu co było zgodne z wolą USA, by antyrosyjskie PIS nie stało na drodze porozumieniu USA z Rosją.
W szczycie tej polityki, 10.04.2010 roku usunięto pozostałą przeszkodę czyli antyrosyjskiego śp. Prezydenta L.Kaczyńskiego.
Rejestracja firmy Amber Gold wiąże się z inauguracją prezydentury Obamy 20.01.2010 roku i nastąpiła tydzień po niej czyli 27.01.2009 roku.
Decyzja o zamachu powstała po wizycie Putina i Merkel na Westerplatte w dniu 1.09.2009 roku i po rezygnacji z tarczy w Polsce ogłoszonej przez Obamę 17.09.2009 roku.
Operacja "Smoleńsk 2010" była operacją fałszywej flagi i potrzeba było na jej sfinansowanie dużo lewych funduszy, bo tak robią służby, że nielegalne operacje finansują z afer pod swoim nadzorem. Jako przykład to operacja CIA pn. "Iran -Contrąs" finansująca operację w Nikaragui nielegalną sprzedażą broni do Iranu.
Afera Amber Gold +OLT zakończyła się w 2012 roku wraz z klęską polityki resetu USA-Rosja i zmianą sytuacji geopolitycznej i interesów USA wobec Rosji i jej strategicznych stosunków z Niemcami, co oznaczało, że proniemiecka i prorosyjska koalicja PO-PSL jest już dla interesów USA passé i przeznaczona do zastąpienia przez PIS.
Afera podsłuchowa była przygotowaniem do wymiany ekipy rządzącej w Polsce z PO-PSL na PIS co stało się w 2015 roku a nowa polityka USA wobec Rosji i Niemiec oraz Europy Środkowo Wschodniej, to powrót do rozwiązań z Traktatu Wersalskiego po IWS z 1919 roku.
Mnie intryguje utrącenie kandydata socjalistów na prezydenta Francji w wyborach 2012r. Strauss-Kahna - dyrektora MFW. Francja zyskała Hollanda, a w kolejnej kadencji Macrona.
Wcześniej - w 1997r., w rządzie Lionela Jospina - Dominik Strauss-Kahn został ministrem gospodarki, finansów i przemysłu. Było to w okresie przyjmowania przez Francję waluty Euro - jak podaje Wikipedia. Nie umiem jednak wyciągnąć głębszych wniosków. Może ich nie ma?