Kantor wymiany walut w przejściu podziemnym koło Dworca Centralnego. Wchodzi mężczyzna ubrany w elegancką marynarkę z Bytomia, na nogach skrzypiące nowością buty z " Radoskóru " całości dopełniają białe skarpety. W ręku reklamówka z niebieskim napisem " Pierwszy milion "
- Dzień dobry, po ile pan gonisz dojczemarki ?
- To zależy ile pan bierzesz ?
- A po ile pan kupisz ?
- To zależy ile pan masz ?
- Pan się nie pytaj ile pan masz, pan się pytaj
ile pan możesz mieć ?
- To ile pan możesz mieć ?
- Dużo
- A teraz ile pan masz ?
- Zobacz pan sam - stawia na kontuarze reklamówkę " Pierwszy milion "
- Ooo!!! fiu, fiu ! Toś pan musiał długo u Szwaba robić, co ?
- A tam długo, tyle co pojechać i wrócić
- Dobra, dam po 210 tysięcy
- Mało panie
- Jak panie mało ? najlepszą cenę daję
- A jakbym tak panu promocje zrobił ? jutro też przyjdę i pojutrze.
- To mów pan tak od razu
- Dam po 230 tysięcy
- Tak, to co innego, za 230 tysięcy to się zbilansujemy.
- Jesteś pan bardzo liberalny w prowadzeniu biznesu i bardzo demokratyczny. Bo idzie się z panem dogadać.
- Bo tak powinno się panie robić biznesy.
- I tak będzie się panie robić biznesy. Najpierw jednak zgonimy dojczemarki.
- To co do jutra ?
- Do jutra.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3807
Tym to się Donek nie POdzielił, że pierwszy milion trzeba POdmienić w kantorze ;-)
To dialog żywcem wyjęty z filmu Pasikowskiego "Skunksy 3. Pecunia non olet". Na dialogach z tego dzieła wzorował się Tarantino pisząc scenariusz do "Pulp Fiction" i do dziś twierdzi, że, izwinitie, pomimo geniuszu tłumacza (Paul Grass z żono) nie udało mu się uzyskać tej lekkości frazy i subtelności dowcipu.
Dialog przepiękny, jakbym tam był :). Ale skąd mieli takie reklamówki "Pierwszi milion..."