Uderz w stół

 
Była sobie w Lublinie rodzina uważana za wzorcową. Pan, pani i dziecko- miła inteligentna dziewczynka. Rodzice prowadzili dobrze prosperującą firmę, żyli na wysokim poziomie, dziewczynka z pasją oddawała się jeździectwu. Nic w oczach pani domu nie  zapowiadało dramatu, można powiedzieć, że nie była wystarczająco czujna. Trudno jednak własnego męża traktować jak oszusta i wroga, kontrolować go i nie ufać mu  w sprawach finansowych. Nie ma sensu snuć psychologicznych dywagacji dlaczego mąż zdecydował się opuścić rodzinę. Być może był to kryzys wieku średniego gdy mężczyzna chce udowodnić sobie i światu, że stać go na rozpoczęcie zupełnie nowego życia, być może nie potrafił się oprzeć taktyce romansowej wyjadaczki, która zagięła sobie na niego parol pozostając w formalnym związku małżeńskim z innym panem. Zdrady małżeńskie są stare jak świat i nie m się nad czym specjalnie rozwodzić.  Do podjęcia nowego życia pan przygotował się starannie. przede wszystkim nakłonił żonę do sprzedania mieszkania aby spłacić długi niezbyt fortunnie zarządzanej przez niego wspólnej firmy,. Żona w tym czasie zajmowała się domem i dzieckiem. Nie znaczy to oczywiście, że nigdy nie pracowała. Pracowała przed ślubem i po ślubie gdy mąż pozostając na jej utrzymaniu uzupełniał wykształcenie. Rodzice żony uczestniczyli finansowo w zakupie wspólnego mieszkania, a na spłatę długów spowodowanych niekorzystnymi posunięciami biznesowymi męża poszły nie tylko pieniądze ze sprzedaży mieszkania lecz nawet odszkodowanie, która uzyskała żona w wyniku wygranej sprawy sadowej ze swoim pracodawcą. Po sprzedaży mieszkania mąż wynajął na potrzeby rodziny inne mieszkanie i zameldował żonę i dziecko w domu, którego był wraz z matką i bratem współwłaścicielem.
Mąż opuścił rodzinę dla pani z którą współpracował pozostającą zresztą do dziś dnia w związku małżeńskim z innym mężczyzną. Sytuacja wyklarowała się podczas wspólnego z żoną ,dzieckiem tą panią i innymi znajomymi  wyjazdu na narty gdzie kochankowie nie krępując się obecnością przerażonej dziewczynki wymieniali pieszczoty i czułości. Mąż wyprowadził się z domu, przestał płacić za wynajęte mieszkanie, wyszabrował je ze wszystkich cennych rzeczy nie wyłączając złotych monet należących do matki żony i wymeldował żonę oraz córkę z domu odziedziczonego po dziadkach. Właściciele wynajmowanego przez niego mieszkania wymówili umowę najmu i wystąpili o eksmisję matki i córki, która została orzeczona przez sąd.  W ten sposób dziewczynka została osobą bezdomną. Gdy żona chciała zabrać rzeczy swoje i córki z domu z którego została podstępnie wymeldowana została ciężko pobita przez męża i jego brata, co potwierdza wykonana przez lekarza szczegółowa obdukcja. Wstrząśnięta sędzia prowadząca inną sprawę pomiędzy małżonkami stwierdziła podczas rozprawy, że obrażenia udokumentowane fotograficznie w obdukcji zagrażały życiu poszkodowanej.  
Obecnie żona i dziecko mają ograniczone środki do życia, a w sądach obok sprawy rozwodowej toczy się wniesiona przez męża sprawa o zniesienie wspólnoty majątkowej z datą wsteczną. Ten wybieg ma zapewnić mężowi możliwość ukrycia dochodów, którymi powinien się podzielić z małżonką a także  wielkości bezprawnie zawłaszczonego  wspólnego majątku. Dziewczynka ze zrozumiałych przyczyn cierpi na ciężką depresję. Nie jest w stanie pojąć a tym bardziej zaakceptować faktu, że ojciec tak okrutnie odnosi się nie tylko do jej matki lecz do niej samej. Najbardziej szokujący w tej sprawie jest właśnie fakt, że ojciec dla wygody obrócił się przeciw własnemu dziecku. Doniósł do sądu rodzinnego, że dziewczynka jest skrajnie zdemoralizowana i uporczywie go nęka. Oskarżył ją o zniszczenie samochodu lecz to oskarżenie upadło. Oskarżył żonę o znęcanie się nad dzieckiem co spowodowało założenie rodzinie tak zwanej niebieskiej karty. Uzyskał w sądzie zakaz zbliżania się aby żona nie mogła mieć wglądu w sprawy wspólnej przecież firmy. Być może miał nadzieję, że córka  zostanie umieszczona w zakładzie poprawczym co zwolni go z płacenia alimentów na jej rzecz. Pretekstem do tego donosu był niezbyt uprzejmy list, który rozżalona dziewczynka skierowała do konkubiny ojca. 
Rodzina męża to rodzina z licznymi nierozwiązanymi problemami. Jego matka i jeden z braci popełnili samobójstwo. Nie usprawiedliwia to jednak agresji ojca wobec własnej córki.
Zaobserwowałam, że w niezwykle częstych obecnie sprawach rozwodowych mężczyźni prezentują wobec dzieci dwie znajdujące się na przeciwnych biegunach postawy. Gdyby szukać analogii w świecie zwierząt jedną można nazwać postawą ciernika a drugą delfina. Jak wiadomo samiec ciernika przegania samicę aby samemu wychowywać dzieci, którymi bardzo troskliwie się opiekuje. Natomiast samiec delfina potrafi zamordować własne potomstwo, które przeszkadza samicy w powrocie do pożądanej przez niego formy erotycznej. Jedni mężczyźni jak ciernik podejmują walkę o odebranie dzieci ich matce. Niezależnie od motywów ubocznych- niechęci do płacenia alimentów, bezpłodności kochanki, zwykłego wygodnictwa czy prawdziwych uczuć do dzieci  rządzi nimi (nie zawsze uświadamiana) chęć porachowania się przy wykorzystaniu dzieci z byłą partnerką. Inni mężczyźni jak ten delfin obracają się przeciw własnemu potomstwu, nie troszczą się o jego byt, dążą do pozbawienia go mieszkania, środków do życia, czy wręcz do niesprawiedliwego umieszczenia w zakładzie poprawczym. W obydwu przypadkach dziecko traktowane jest przedmiotowo, jak rzecz, której użytkowanie może być ustalone w drodze umowy, jako środek do celu, którym jest zrobienie krzywdy matce.
Po moim felietonie dotyczącym sytuacji dzieci w rozpadającym się związku dorosłych osób, które deklarując troskę o ich dobro, wykorzystują je w celu wyrównania wzajemnych rachunków zwróciło się do mnie kilku panów z pretensją, że opisuję ich perypetie. Świadczy to nie tylko o powszechności opisywanych zjawisk lecz o wybujałym ego tych panów. 
Najprostszy komentarz to:” uderz w stół a nożyce się odezwą”.     
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika HenrykHenry

18-03-2017 [00:19] - HenrykHenry | Link:

To jest porazajace co Pani opisala. Dokad zmierzamy na milosc Boga.

Obrazek użytkownika izabela

18-03-2017 [11:08] - izabela | Link:

Dla mnie najbardziej porażający był fakt, że sędzia w sadzie rodzinnym zapytała matkę dziewczynki jakich starań dołożyła, żeby dziewczynka polubiła konkubinę ojca i się do niej serdecznie odnosiła. Zdradzone dziecko zgodnie z polit- poprawnością nie ma zatem prawa do własnych , prawdziwych uczuć.   

Obrazek użytkownika SilentiumUniversi

18-03-2017 [06:51] - SilentiumUniversi | Link:

Tak wygląda prawdziwy rozwód. A co codziennie na filmach oglądamy?

Obrazek użytkownika izabela

18-03-2017 [11:05] - izabela | Link:

Własnie oglądałam amerykański film z dobrą obsadą gdzie porzucona żona przyjaźni się z kochanką męża, dzieci  wychowują wspólnie  i  wszystko kończy się wesołym oberkiem  choć porzucona zona umiera własnie na raka. Niezbyt mądrzy ludzie wierzą w takie brednie i stąd upiorny pomysł opieki naprzemiennej, stad forsowanie rodziny patchworkowej. A realia są takie jak w opisywanej  prawdziwej historii.

Obrazek użytkownika twardek

18-03-2017 [12:05] - twardek | Link:

Mam nadzieję, że sprawy tej rodziny rozstrzygnie ostatecznie sędzia już po rekolekcjach. Tak przez chwilę pomyślałem, czy aby nie opisuje Pani przypadku tego politycznego kucyka. Jeżeli nie, to szkoda (szkoda w kontekście sędziego jw.)

Obrazek użytkownika Biedronka

18-03-2017 [13:29] - Biedronka | Link:

Temat smutny. Najtragiczniejszy dla dzieci. W odróżnieniu od Pani jednak będę naciskała na fakt, że w znanych mi sytuacjach to nie rodzice czy ich zachowania w obliczu rozwodu są tak dramatyczne bo to są kwestie bardzo indywidualne. Z sytuacji które ja obserwowałam zastanowienie jednak budzi dziwna tendencja prawników, którzy w sądach rodzinnych jednak nie potrafią zabezpieczać dzieci. Cały system, który skłania rodziców do eskalacji zarzutów, skarg i takich emocji, które tylko bardziej szkodzą samym rodzicom ale odciskają ogromne piętno na dzieciach. Najgorsze jest zaś to, że w polskich sądach wciąż są sędziowie, a wśród instytucji finansowanych z naszych podatków prawnicy, którzy np w imieniu "praw kobiet" po prostu całkowicie bezmyślnie krzywdzą dzieci nie mając najmniejszych podstaw merytorycznych do wyrokowania o tym, co tak naprawdę jest dobre dla nieletnich.
Takie zachowania prawników i sędziów - są niestety o wiele bardziej powszechne niż jakieś zachowania charakterystyczne dla panów czy pań.

Obrazek użytkownika Dyletant2

18-03-2017 [13:51] - Dyletant2 | Link:

"Upiorny pomysł opieki naprzemiennej" a równoczesnie "nie jest w stanie pojąć (...), że ojciec tak okrutnie odnosi się nie tylko do jej matki lecz do niej samej".  Czyli, lepiej byłoby gdyby niezależnie od zachowania ojca, "dziewczynka nie byłaby w stanie pojąć, dlaczego jest od niego izolowana", bo wtedy upiornej opieki naprzemiennej by nie było.  Niech Pani pogada z kims, kto uprawia swoje dywagacje na podstawie wiekszej próby statystycznej.  

Obrazek użytkownika Biedronka

18-03-2017 [14:21] - Biedronka | Link:

O psychologii trochę już wiadomo. Jest także neurofizjologia. Socjotechnik uczyli swojego czasu w dużych koncernach (tych szanujących się bo Niemcy takie techniki zostawiają sobie a nie pracownikom).

Akurat pogwałcenie uczuć, emocji dzieci w sądach jest dosyć powszechną sytuacją. Sąd powinien za wszelką cenę do zachowania małżeństwa (bo to jest podstawowa potrzeba dziecka). Rodzina, to dla dziecka najważniejsza sprawa. Jeżeli rodzina ulega rozbiciu to SĄDY I PAŃSTWO NIE POWINNY SIĘ WTRĄCAĆ w dalsze wychowanie dzieci.
To dziecko powinno decydować czy chce widzieć i którego rodzica jeśli już do takiej sytuacji dojdzie.

Nie trzeba do tego żadnych prób statystycznych bo emocje i potrzeby dzieci są w takich sprawach znane od setek lat. I nie ma tu żadnych różnic. Dlatego między innymi w Dekalogu jest przykazanie szanowania rodziców.

Ignorancja to raczej powód do wstydu panie Dyletant.

Obrazek użytkownika Dyletant2

18-03-2017 [16:56] - Dyletant2 | Link:

Tak się przez przypadek złożyło, że akurat pracuję "w sądach", chociaż owszem, nie w Polsce.  Co sądy powinny, to realistycznie należy zostawić tym, ktorzy prawo ustanawiają, proszę Pani doinformowanej.  

Być może w Polsce sądy zajmują się czymś więcej, niż rozdziałem pieniędzy i ustalaniem podstaw opieki nad dziecmi (jesli rodzice nie mogą się porozumieć), ale wszystko wskazuje na to, że pod tym względem jest w Polsce źle.  Natomiast "pogwałcenie uczuć" wszystkich stron konfliktu, a nie tylko dzieci, jest normalną konsekwencją wszelkich spraw sądowych; bo też i nie o uczucia w sądach chodzi, a o sprawiedliwość (ważniejszy problem to, czy można ją tam znaleźć).  

Proponuje Pani idiotyczne rozwiązanie; proszę zapytać czterolatka, czy chce mieszkać z mamusią czy z tatusiem.  Oczywiście, w odpowiedzi usłyszę, że nie o to Pani chodzi. Jednak, skoro sili się Pani na dyskusję, to trzeba najpierw umieć wyrażać się w piśmie. Odpowiadam na to, co Pani rzeczywiście napisała.  

Nie bardzo wiadomo, czy jest Pani przeciwko, czy też za "upiornym pomysłem opieki naprzemiennej", a tego dotyczył mój komentarz, na który Pani odpowiedziała.  To też chyba trzeba złożyć na karb braku umiejętności pisania.  

Wreszcie, nie wiem skąd ta insynuacja o mojej ignorancji, ale skoro uważa Pani, że tak się powinno dyskutować, to pozwoliłem sobie nazwać niedomagania Pani komentarza.  

Obrazek użytkownika izabela

19-03-2017 [07:02] - izabela | Link:

Zostawianie czegokolwiek tym którzy prawo ustanawiają po doświadczeniach dwóch totalitaryzmów jest przynajmniej mało realistyczne. Czy mamy na przykład nadal honorować ustawy norymberskie?. Czy kiedykolwiek powinniśmy je honorować? (Mam na myśli hitlerowskie ustawy rasowe.) W każdym razie niektórym sądzonym potem (nomen omen) w Norymberdze nic nie pomogło tłumaczenie, że przestrzegali obowiązującego wówczas prawa i zadyndali na szubienicy. 

Obrazek użytkownika Biedronka

19-03-2017 [13:08] - Biedronka | Link:

Niczego nie proponuję. Wiem z praktyki w Polsce że sądy rodzinne nader często polegają na donosach nie popartych najmniejszymi dowodami. M. innymi dotyczy to zwłaszcza tzw. zabezpieczenia. Swojego czasu głośna była sprawa donosów na rodziców z uwagi na ich sytuację finansową. Ja z kolei pamiętam zaangażowanie swoiste dziennikarzy Agory w tę kwestię. Co do ignorancji to owszem tym bardziej skoro jest Pan zatrudniony w sądownictwie powinien Pan wiedzieć, że w prawie polskim nie ma jasno sformułowanego prawa dziecka a skorumpowany sędzia może podciągnąć pod to prawo dowolną rzecz wyssaną z palca.

Natomiast opracowania na temat potrzeb dziecka istnieją i skoro sądy zabierają się za określanie arbitralne takich potrzeb powinny bazować na publikacjach i dostępnej wiedzy psychologicznej a nie postulatach organizacji feministycznych.

To właśnie miałam na myśłi pisząc o ignorancji w pana przypadku i nadal podtrzymuję.

Mimo wszystko i w sądzie rodzinnym można stwierdzić kto z punktu widzenia dziecka doprowadził do rozbicia rodziny- a tym samym zignorował potrzeby własnego dziecka a w sądach istnieje tendencja do rozmywania odpowiedzialności. Małoletnich do sądu się nie prowadzi ale to nie oznacza, że sąd ma prawo wyrokowania w kwestii wychowania dzieci i rozmywania tej odpowiedzialności po równo, z krzywdą dla dziecka.

Obrazek użytkownika Biedronka

19-03-2017 [13:26] - Biedronka | Link:

To bardzo dziwne w takim razie, że zabiera Pan głos w kwestiach statystycznych bo sądy na statystykach jednak się nie opierają. Na statystykach proszę pana opierają się sondażownie a w każdym razie powinny i to na dobrze zrobionych statystykach. Druga sprawa , skoro nie w Polsce to w prawie polskim może być Pan jak najbardziej dyletantem.

"Tak się przez przypadek złożyło, że akurat pracuję "w sądach", chociaż owszem, nie w Polsce.  Co sądy powinny, to realistycznie należy zostawić tym, ktorzy prawo ustanawiają, proszę Pani doinformowanej."

Prawo ustanawia Parlament ale sądy rodzinne w Polsce to głównie kobiety. W sądzie rodzinnym akurat tak jest, że każdy - choćby jednostkowy wyrok który jest ze szkodą dla dziecka powinien być istotny. I dlatego o tym piszemy panie Dyletant. 

 

Obrazek użytkownika twardek

18-03-2017 [15:19] - twardek | Link:

Dyletant2
nomen omen ?

Obrazek użytkownika Biedronka

18-03-2017 [16:29] - Biedronka | Link:

Opieka naprzemienna dotyczy praw rodziców, które są ustalone arbitralnie a nie prawa dziecka.
I akurat tutaj autorka podająć może mało reprezentatywny przykład dotknęła niestety faktycznego problemu w polskim prawie nota bene nader często zapominamy o tym, że tworzonym na wzór praw niemieckich.
Przykład w którym to ojciec jest faktycznym winowajcą rozwodu nie jest w Polsce częstszy od tego gdy winowajcą jest kobieta.
Natomiast trend prawników do napuszczania na siebie stron - kosztem dzieci jest faktem i to niestety bardzo powszechnym.

Co można z tym zrobić - nie wiem ale prawnicy rodzinni z prawdziwego zdarzenia powinny przejrzeć trochę publikacji z dziedziny psychologii dziecka, których jest trochę w pubmedzie i być może wreszcie sie wykazać.

Obrazek użytkownika Biedronka

18-03-2017 [16:55] - Biedronka | Link:

cd. Przypomnę tylko, że to konserwatywny sędzia amerykański Antonin Scalia przestrzegał przed używaniem prawa do wychowywania.

Prawo to jest umowa. Sędzia nie ma prawa narzucać swojego światopoglądu ani rodzicom ani dzieciom, tak jak nie ma prawa wydawać wyroków w oparciu o swój światopogląd bo ma wyrokować zgodnie z LITERĄ prawa.

Natomiast od zmiany prawa są parlamenty. Dobrze by było by polskie prawo nie było budowane na starej w Niemczech tradycji Jugendamtów, która została już zaimplementowana na wschodnim wybrzeżu USA w tzw. "dużych miastach".

 

Obrazek użytkownika twardek

18-03-2017 [22:28] - twardek | Link:

Biedronko, mój poprzedni, krótki, trochę złośliwy komentarz ( z godź. 15:19), nie był adresowany do Pani.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Biedronka

19-03-2017 [13:15] - Biedronka | Link:

Tak, wiem, 
Pozdrawiam - napisałam o Scalii jakby w odpowiedzi na ten komentarz bo w tekście jest o tych filmach i tendencjach z USA. Prawda jest taka, że w Niemczech czy krajach skandynawskich tendencje do przejmowania kontroli państwa nad dziećmi są o wiele silniejsze bo nie ma wykształconych "mechanizmów obronnych" które są w USA.

Warto o tym pamiętać bo wiele osób w Polsce bez praktycznego doświadczenia z pracy za granicą i bez porównania ma tendencję przeciwstawiania całej szarlatanerii płynącej z USA - kulturze europejskiej.

Niemcy tak naprawdę tylko spotęgowali tę szarlatanerię ale u nich samych niestety nie ma mechanizmów kontrolnych. I tak jak behawioryzm jest w USA potępiany a ludzie bywają uświadamiani w zakresie tzw. socjotechnik - choćby w mediach elektronicznych w Niemczech popularyzuje się to co najgorsze bez jakiejkolwiek racjonalnej krytyki.

Pozdrawiam serdecznie

 

Obrazek użytkownika izabela

19-03-2017 [06:53] - izabela | Link:

W Pucku rodzina zastępcza dosłownie zatłukła na śmierć dwoje z pięciorga powierzonych jej dzieci zabranych niezamożnej matce ." Może jesteśmy biedni ale przynajmniej by żyły"- powiedziała załamana matka. na to sędzia (a może rzecznik prasowy sądu) odparła, że przemoc w rodzinach zastępczych zawodowych to statystycznie promile.  Ale w tej rodzinie zginęło dwoje dzieci z pięciorga więc statystycznie to 40% odparła przytomna dziennikarka. I tyle o statystyce. Problemami pieczy zastępczej zajmuję się (prawie) zawodowo. Statystyką też.  W opisywanej sprawie ojciec kłamliwie doniósł na córkę do sądu rodzinnego, że córka go prześladuje i to on nie chce jej widywać a nawet załatwił sobie zakaz zbliżania. Córka nie jest małym dzieckiem więc się pozbiera. Czeka ją jeszcze zapewne sprawa o alimenty na rzecz ojca za kilka lat gdy zdecyduje się on uznać, że jest ciężko chory i niezdolny do pracy więc radzę jej zbierać argumenty dla sądu. Poza tym musi być bardzo ostrożna i w ciągu pół roku odrzucić spadek gdyby tatuś zszedł śmiertelnie ( albo przyjąć go z dobrodziejstwem inwentarza) bo tatuś ma same długi. Ten typ tak ma, że żyje z innych. 

Obrazek użytkownika strelicja8

19-03-2017 [08:36] - strelicja8 | Link:

Szanowny Panie wg mojej wiedzy dziecko nie jest izolowane od tego osobnika ,to ojciec jeśli to określenie jest właściwe w stosunku do tej osoby porzucił córkę i od kilku lat nie utrzymuje żadnych kontaktów.Podczas przypadkowych spotkań ucieka,chowa się i udaje ,że nie zna. I mamy klasycznego delfina.
. .

Obrazek użytkownika Biedronka

19-03-2017 [13:32] - Biedronka | Link:

tak bywa i w przypadku matek, które zostawiają dzieci ojcom. Porównania ludzi do zwierząt to niedobry pomysł bo możnaby założyć, że sąd nakazując opiekę naprzemienną wydaje zalecenia korzystne z punktu widzenia "biologii ludzkiego rozrodu" - u koni tylko klacz zajmuje się żrebięciem u ludzi oboje rodziców.

Dlatego, jeśli chcemy zwrócić uwagę na fakt iż ludzie to jednak coś więcej niż zwierzęta i właśnie dlatego model "patchworkowy" rodziny nie jest naturalny i zdrowy dla człowieka musimy pamiętać by nie porównywać w prostej linii człowieka do zwierzęcia w tak poważnych sprawach.

Pozdrawiam