Mój syn - przyszły anglista - postanowił w związku z obowiązkiem odbycia praktyk zapisać się do pewnej organizacji działającej na terenie jego macierzystej uczelni i umożliwiającej kontakty z zagranicznymi studentami przyjeżdżającymi do Polski. Formalność? W żadnym wypadku. Rozmowa kwalifikacyjna pozbawiła go wszelkich złudzeń. Jeśli jesteś Katolem i czujesz się związany tradycją z TYM krajem, nie masz szans. Oto, jak przebiegała ta konwersacja na polskiej, państwowej uczelni.
Pytanie komisji:
Co sądzisz o zakazie prezydenta Francji w sprawie noszenia tradycyjnych nakryć głowy w miejscach publicznych przez arabskie kobiety?
Odpowiedź:
Moim zdaniem został wprowadzony prawidłowo. Muzułmanie wciąż są we Francji mniejszością, więc powinni dostosować się do warunków i zwyczajów kraju, w którym mieszkają. Poza tym, takie nakrycia głowy noszone przez kogokolwiek znacznie utrudniają identyfikację człowieka w razie ewentualnego złamania prawa.
Pytanie komisji (widać irytację na twarzach członków spowodowaną poprzednią odpowiedzią):
Czy to oznacza, że każdą mniejszość należy pozbawić głosu?
Odpowiedź:
Nie, aczkolwiek ludzie ci rezydując w danym kraju, nie będącym jednocześnie ich macierzystym, różniącym się kulturą, powinni uszanować prawa większości obywateli mieszkających tam od urodzenia. Tolerancja dla tolerancji.
Pytanie komisji:
Czy nie miałbyś nic przeciwko współpracy z człowiekiem z innego kraju?
Odpowiedź:
Oczywiście, że nie, o ile nie starałby się narzucać mi własnego „widzimisię”.
Pytanie komisji (irytacja przechodzi w zdziwienie):
Co to znaczy, „narzucać własne widzimisię?”
Odpowiedź:
Przekonania, poglądy, które są sprzeczne z moimi wartościami. Dobrym przykładem agresywnego narzucania „własnego widzimisię” jest filmik zawierający zapis z przemysłowej kamery jednego z angielskich sklepów, w którym muzułmański właściciel (?) zdejmuje ze ściany krzyż i rzuca go pod nogi swojego pracownika. Jako naoczny świadek takiej sytuacji, nie wahałbym bronić moich wartości, jeśli trzeba, to nawet własną pięścią.
Po kilku dniach przyszła odpowiedź: Nie potrzebujemy „takich” ludzi. Spróbuj w innym terminie.
Mam nadzieję, że syn nie spróbuje.
***
I taka krótka refleksja. Jeśli tolerancyjność ma polegać na wyrzekaniu się własnych poglądów i braku atencji dla miejscowych tradycji, to wkrótce przestaniemy być szanowani przez przyjezdnych przedstawicieli innych kultur. Jeśli nie pokażemy im własnego świata i nie będziemy dyskutować, ba spierać się o wartości, to wkrótce zostaniemy przez nich wyparci do getta zaściankowej lewackiej nowoczesności, które oferują palikotopodobni mądrale.
A ja jestem bardzo dumny z mojej pociechy. Tak trzymaj!
Mój syn - przyszły anglista - postanowił w związku z obowiązkiem odbycia praktyk zapisać się do pewnej organizacji działającej na terenie jego macierzystej uczelni i umożliwiającej kontakty z zagranicznymi studentami przyjeżdżającymi do Polski. Formalność? W żadnym wypadku. Rozmowa kwalifikacyjna pozbawiła go wszelkich złudzeń. Jeśli jesteś Katolem i czujesz się związany tradycją z TYM krajem, nie masz szans. Oto, jak przebiegała ta konwersacja na polskiej, państwowej uczelni.
Pytanie komisji:
Co sądzisz o zakazie prezydenta Francji w sprawie noszenia tradycyjnych nakryć głowy w miejscach publicznych przez arabskie kobiety?
Odpowiedź:
Moim zdaniem został wprowadzony prawidłowo. Muzułmanie wciąż są we Francji mniejszością, więc powinni dostosować się do warunków i zwyczajów kraju, w którym mieszkają. Poza tym, takie nakrycia głowy noszone przez kogokolwiek znacznie utrudniają identyfikację człowieka w razie ewentualnego złamania prawa.
Pytanie komisji (widać irytację na twarzach członków spowodowaną poprzednią odpowiedzią):
Czy to oznacza, że każdą mniejszość należy pozbawić głosu?
Odpowiedź:
Nie, aczkolwiek ludzie ci rezydując w danym kraju, nie będącym jednocześnie ich macierzystym, różniącym się kulturą, powinni uszanować prawa większości obywateli mieszkających tam od urodzenia. Tolerancja dla tolerancji.
Pytanie komisji:
Czy nie miałbyś nic przeciwko współpracy z człowiekiem z innego kraju?
Odpowiedź:
Oczywiście, że nie, o ile nie starałby się narzucać mi własnego „widzimisię”.
Pytanie komisji (irytacja przechodzi w zdziwienie):
Co to znaczy, „narzucać własne widzimisię?”
Odpowiedź:
Przekonania, poglądy, które są sprzeczne z moimi wartościami. Dobrym przykładem agresywnego narzucania „własnego widzimisię” jest filmik zawierający zapis z przemysłowej kamery jednego z angielskich sklepów, w którym muzułmański właściciel (?) zdejmuje ze ściany krzyż i rzuca go pod nogi swojego pracownika. Jako naoczny świadek takiej sytuacji, nie wahałbym bronić moich wartości, jeśli trzeba, to nawet własną pięścią.
Po kilku dniach przyszła odpowiedź: Nie potrzebujemy „takich” ludzi. Spróbuj w innym terminie.
Mam nadzieję, że syn nie spróbuje.
***
I taka krótka refleksja. Jeśli tolerancyjność ma polegać na wyrzekaniu się własnych poglądów i braku atencji dla miejscowych tradycji, to wkrótce przestaniemy być szanowani przez przyjezdnych przedstawicieli innych kultur. Jeśli nie pokażemy im własnego świata i nie będziemy dyskutować, ba spierać się o wartości, to wkrótce zostaniemy przez nich wyparci do getta zaściankowej lewackiej nowoczesności, które oferują palikotopodobni mądrale.
A ja jestem bardzo dumny z mojej pociechy. Tak trzymaj!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9157
"Celem AIESEC Polska jest:
1. kształcenie studentów i absolwentów szkół wyższych,
2. umacnianie współpracy i zrozumienia miedzy krajami,
3. poszerzanie wiedzy i świadomości w zakresie problemów społeczno-ekonomicznych,
4. umożliwianie studentom zdobywania doświadczeń praktycznych,
5. stwarzanie możliwości dla doskonalenia przyszłej kadry kierowniczej
6. rozwój współpracy miedzy środowiskiem akademickim a instytucjami i organizacjami krajowymi i zagranicznymi."
Masakra, nieprawdaż?
można jeszcze wysłac do stacji Foxnews... bo do cnn szkoda czasu, jeszcze hanoi jane dorwie i nakabluje jakiemuś oficerowi krasnij armii vietnamu...
szacunek dla Was obydwu raz jeszcze...
Pozdrawiam mocno
inna sprawa, że zawsze czułem sie jak gatunek zagrożony wymarciem w puszczy Kampinowskiej po której szwenda się osobnik
zajmujący obecnie Fotel Prezydenta RP bredzisław komoruski...gdybym był żubrem wziąłbym na rogi i zamachnął sie tak, żeby wylądował na kamczatce przy ruskiej herbatce