Owszem, tezy są jak najbardziej po (partyjnej) linii, ale sformułowane, że tak to nazwę, nietabloidowo, ładnie zmiękczone sformułowaniami, jakich do tej pory ze świecą było w „naszych” mediach szukać:
„Antypolskie sentymenty są tak głębokie, że nie ma łatwych sposobów ich usunięcia, a zbytnia gorliwość w tym kierunku może spowodować alienację części Polaków. (…) Zapominanie o ludobójstwie wołyńskim czy przymykanie oczu na kult Bandery – to cena zbyt wysoka, a jednocześnie niczego w razie jej zapłaty niegwarantująca.”
Albo takie:
„Można się spodziewać, że alternatywą tożsamościową Ukrainy po Janukowyczu będzie nacjonalizm, a nacjonalizm ukraiński miał i zawsze będzie miał silne podteksty antypolskie. Na taki scenariusz nie można zamykać oczu, bo jest on bardzo prawdopodobny.”
„Nie można handlować prawami Polaków za uczestnictwo w sojuszu antyrosyjskim. Nie można robić takiego handlu nie tylko dlatego, że jest on niemoralny, ale także dlatego, że jest on politycznie bezwartościowy. Nie można także handlować polityką historyczną. W szczególności nie wolno i nie ma sensu handlowanie polityką historyczną z Ukrainą teraz i w przyszłości.”
Forma tekstu - jak na człowieka kulturalnego i profesora filozofii przystało:
żadnego wbijania do głowy młotkiem konieczności zawarcia sojuszu z banderowcami w imię „strategicznego partnerstwa”, żadnych insynuacji pod adresem mających inne zdanie, żadnej – użyjmy języka dzisiejszych elit – chamówy.
Warto przeczytać, choćby i po to, żeby móc potem powiedzieć:
nie zgadzam się, ale szanuję.
Co też niniejszym czynię.
***
Na pierwszej stronie wpolityce.pl wyniki bardzo ciekawej (to mało powiedziane) sondy:
Czy wspierasz walkę opozycji ukraińskiej?
TAK, to jest walka o wolność i sprawiedliwość. Nasze polskie doświadczenia nakazują nam wspierać ją z całych sił
5525, czyli 51%
NIE, podzielam zdanie m.in. księdza Isakowicza-Zaleskiego, że zbyt mocny jest tam nurt antypolski
3917, czyli 36%
NIE MAM ZDANIA, trudno mi zająć wyraziste stanowisko
1357, czyli 13%
I to mimo parotygodniowego prania mózgów przez media i rządowe i „nasze”. Przez, ujmując rzecz symbolicznie - Michnika z jednej i Żurawskiego vel Grajewskiego z drugiej.
Ja jestem reklamiarzem i moja ocena skuteczności tej kampanii „formatującej” jest krótka:
cieniutko, Panie i Panowie.
Ponad 1/3 propisowskich internautów jest PRZECIW – cóż, to zapewne kagebowska agentura ? A w najlepszym razie - zacytuję klasyka - „sfrustrowani głupcy”?
Ale żeby było gorzej (lepiej?) to mające swój wyraz w cytowanej sondzie wierzganie dotyczy sympatyków PiSu wyłącznie „zinternetyzowanych”, a zatem głównie młodszych, którym Kresy i kresowi Polacy powinni.... kalafiorem – a tu taka siurpryza!
Co się zatem dzieje w grupie starszego elektoratu, który albo pamięta sam albo z przekazów rodziców, co to znaczy UPA i Bandera?
A wśród kresowiaków, którzy stanowią jakieś 4-5% wszystkich wyborców, ale w znacznej większości lokujących dotychczas swe sympatie w PiS, czyli ich reprezentacja w pisowskim elektoracie jest znacznie większa?
No jak to co się dzieje: nie tylko wymieniona przez prof. Legutkę, jako potencjalne zagrożenie alienacja, ale najprawdziwsze się podniosło wrzenie, a nawet - po staropolsku rzecz nazywając - „huczek”.
Owszem, do zawiązania konfederacji jeszcze daleko, ale wystarczy zobaczyć, co się wyprawia na internetowych forach:
marzenie o przymuszeniu do pokochania banderowców w imię realpolitik to marzenie ściętej głowy.
Nie mojej, na szczęście.
Puentując: ja sądzę, że ten w kulturalny w tonie i nienachalny w przekazie tekst prof. Legutki powstał dlatego, że się chyba w PiSie zorientowali, iż ostatnia rzecz, jak jest im potrzebna tuż przed wyborami, to zrażenie sobie znacznej części twardego elektoratu i w konsekwencji widowiskowe wywinięcie (pozostańmy w konwencji patriotycznej) orła.
Tuż przy urnie.
--------------------------------------------
*http://niezalezna.pl/51435-wielkie-wyzwanie-polityki-wschodniej
Na Wpolityce może głosować każdy. Wystarczy kilka zorganizowanych osób i wynik do osiągnięcia każdy. Pan zaś uważa, że tam mogą głosować tylko zwolennicy PiS. Czy to jest idiotyzm sfrustrowany czy nie - nie wiem, ale idiotyzm pewny. Poza tym nie kłamać: nikt nie zaleca sojuszu z banderowcami. Natomiast wielu Polaków wysuwa roszczenia terytorialne co jako żywo nie gra na korzyść Rosji - Czyż tak?
W dodatku ma Pan zwyczaj używać sformułowań, najdelikatniej rzecz ujmując - nieuprawnionych: na przykład zarzucił mi Pan kłamstwo, ale to niech rozsądzą Czytelnicy.
Zróbmy tak: ja zostanę przy swoim zdaniu, Pan zaś może pisać nawet to, że „wielu Polaków wysuwa roszczenia terytorialne”.
Oczywiście też jest Pańskim prawem uważać sondaż u Karnowskich za zmanipulowany oraz moje opinie nazwać idiotyzmem.
Ja to, co uważam o Pańskich tezach, pozostawię dla siebie.
Pozdrawiam.
EF
A tu wniosek Legutki, który Panu umknął. Dlaczego? Bo jest sprzeczny z efektem, który chciał Pan osiągnąć dobranymi cytatami? Niech czytelnicy ocenią.
"Gdybyśmy mieli do wyboru – czysto hipotetycznego – dwie możliwości: z jednej strony państwo ukraińskie nacjonalistyczne, choć prozachodnie i dystansujące się od Rosji, a z drugiej strony ukraińskie państwo prorosyjskie i z Moskwą związane, dystansujące się od Zachodu, z rządem zwalczającym ukraiński nacjonalizm, to wariant pierwszy jest bez wątpienia korzystniejszy.."
Pisał Pan o ludziach proponujących sojusz z banderowcami. Nie znam takich. Nie wskazał Pan ich, więc moim zdaniem Pan kłamał. Proste.
OK - niech Pan ocenia mój język, jak chce.
Oczywiście, że w sprawie podanego przez Pana cytatu z prof. Legutki nie ma Pan racji:
podałem link do całego tekstu, z którym - jak podkreśliłem, się nie zgadzam: POMIMO zacytowanych przeze mnie niespotykanych dotąd akapitów.
Co, miałem cały test prof. Legutki wkleić? Przecież to niepoważne oczekiwanie.
W kwestii (nie)proponowania sojuszu z banderowcami cytatem z Korwina się nie posłużę - zbyt wytarty jest.
Kończę tę wymianę poglądów, bo pora późna.
Pozdrawiam,
EF
Ale załóżmy, że pokazuje coś więcej. Ostatnia konkluzja Legutki jest mi bliska - tylko od wolnego państwa ukraińskiego możemy żądać/oczekiwać rozwiązania zaszlości wobec Polakow, od państwa pod kuratelą Moskwy można oczekiwać wyłącznie tego, co w danej chwili Moskwie jest na rękę. Ta świadomośc nie jest tożsama z postulatami wiazania się z banderowcami. Zauważyłam ponadto, że Ukraińcy najwyraźniej nie wiedzą o Wołyniu. To nie jest dziwne. Polscy studenci dziś nie wiedzą, że była I wojna światowa. Możliwe, że u nich tez nie uczy się historii, zwłaszcza takiej.
Jeśli sondaż wpolityce.pl można zmanipulować w kierunku NIE, to tak samo można zmanipulować w kierunku TAK
BILANS wychodzi na zero.
Poczekamy - zobaczymy (Jezus Maria! - rosyjskim powiedzeniem się posłużyłem...)
zauważyłem, że panu darskiemu nader łatwo przychodzi kreowanie zarzutu o kłamstwo...
ciekawe kiedy nada sobie prawo do wyrokowania o kłamstwie z mocą kłamstwa oświęcimskiego...
czyżby sukces literacki powodował takie oderwanie od rzeczywistości ?