How are you ?

How are you ? 

W USA
zobaczyłem inny świat.
 
Autostrady w polach,
na których rosły trawy i osty,
nie zboża.
 
Drzewa walące sie ze starości,
bo nikt nie chciał ich ściąć i wykorzystać.
 
Wspaniale budynki ze stali i szkła,
a obok
linia elektryczna,
podwieszona na chylących sie
w rożne strony
drewnianych slupach.
 
Uzbrojona policja
czatująca w swych Crown Victoria
na mizerne panienki,
gdy kilka ulic dalej,
rozbój w „złej” dzielnicy.
 
Ale nic nie zdziwiło mnie tak,
jak
UPRZEJMOŚĆ.
 
To  ciągle powtarzające sie pytanie:
„jak ci idzie ?"
„jak sie czujesz?"
zawierające się
w trzech słowach:
HOW ARE YOU ?
 
Czułem sie zażenowany tą  troską  i
zainteresowaniem,
moim życiem.
 
Wreszcie, 
nauczyłem sie odpowiadać:
“I am fine,
I am great,
- wspaniale”
 
Nie mówiłem jednak nic,
gdy było mi źle.
Patrzono na mnie wtedy ,
jakbym popełniał 
duży nietakt.
 
Z czasem  nauczyłem sie również pytać:
HOW ARE YOU ?
i zawsze dostawałem tę samą odpowiedź:
“I am great,
I am  fine -
wspaniale…”
 
Harry N. był jednym z nich.
 
Zajmował biuro obok mojego.
Miał ponad 50 lat i
28 lat pracy w firmie.
 
W tym roku wybrał sie na
zaległy od wielu lat urlop.
Pojechał z żoną do Las Vegas.
 
Po dwóch tygodniach zapytałem:
Gdzie jest Harry? 
Juz powinien być z powrotem.
 
Nie wiesz, że został zwolniony ?
Niemożliwe, odparłem.
Jak to się stało.?
 
Bezboleśnie,
brzmiała odpowiedź.
 
Po powrocie z Vegas
zastał w domu list z firmy, że
ze względu na, ….blah blah, blah……..
nie ma już dla niego pracy i
żeby nie przychodził
po powrocie.
 
Cóż,
C’est la vie !
 
Ale pomyślałem tylko,
czy w liście do Harrego
ten ktoś  
zapytał zwyczajowo:
 
HOW ARE YOU ?

Kmeehow 17.12.2013