Jak Kubiak o mało nie został dyrektorem, część 2, ostatnia

Okazało się, że w tajemniczej przesyłce, jaką otrzymał Kubiak, jest pismo firmowe. Kubiak został wytypowany do konkursu na dyrektora i miał stanąć w szranki do pojedynku z kandydatem z centrali.
- O Boże - jęknął szef Kubiaka.
- Nie obraź się stary - zagaił przyjaźnie tata Łukaszka - ale chyba komuś zależy, żeby kandydat z centrali wygrał na sto procent.
Kubiak się nie obraził.
- Gila mnie to - rzekł pogodnie i poprawił krawat niezlicowany kolorem z kolorem skarpetek prześwitujących przez paski sandałów. Tata Łukaszka zajrzał do listu i przeczytał termin, w którym miało dojść do głosowania.
- A kto będzie tym kandydatem z centrali? - zapytał Kubiak. - Chciałbym wiedzieć, przeciwko komu będę startował...
Szef Kubiaka westchnął i wymienił nazwisko kandydata. Był to młody człowiek, który robił w firmie błyskawiczną karierę idąc w ślady swojego ojca, który akurat zasiadał w radzie nadzorczej.
- Słyszałem o nim - powiedział powoli tata Łukaszka. - On zasłynął takim wykresem...
Wtedy wszyscy sobie przypomnieli, że obecny kandydat z centrali miał zleconą analizę opłacalności działu, który podpadł najwyższemu szefostwu. Kandydat przygotował planszę składającą się z czerwonego krążka z podpisem: "W tym dziale sto procent środków na wypłaty idzie na pensje!!!". No i dział zlikwidowano a w jego miejsce powołano struktury pełne młodych ludzi wiecznie głodnych sukcesu i jedzenia przywożonego z domu.
- Wygra w cuglach - wyraził swoją opinię szef. - Może pan, panie Kubiak, w ogóle nie iść na to głosowanie.
- Honor mi nie pozwala - odparł dumnie Kubiak.
- Honor!!! - szef zaczął się śmiać. - Kubiak, w dzisiejszych czasach liczy się...
I szef zrobił długi wykład na temat tego, co się liczy w dzisiejszych czasach. A kiedy nadszedł termin wyborów Kubiak udał się na piętro, gdzie urzędowało najwyższe szefostwo. A na biurku taty Łukaszka zadzwonił telefon.
- To ja - odezwał się Kubiak. - Prezes mówi, że mam wytypować swojego obserwatora wyborów. Podałem ciebie. Przyjedź zaraz.
Tata Łukaszka na drżących nogach udał się na wskazane piętro. W wielkiej sali konferencyjnej byli już najważniejsi szefowie, Kubiak, kandydat z centrali, pani organizatorka oraz tabun młodych uprawnionych do głosowania.
- Głosujemy! - zawołali młodzi uprawnieni i wyjęli smartfony.
- Będziemy głosować papierowo - oznajmiła pani organizatorka i wyjęła mnóstwo kartek.
- Papierowo???! - wśród młodych uprawnionych wybuchła panika.
- Nie mamy długopisów!
- Jest dwudziesty pierwszy wiek! Nawet podpisy są elektroniczne!
- Nawet na liście obecności się nie podpisujemy ręcznie, tylko odbijamy kartę!
Ale pani organizatorka była nieugięta. Poprosiła tatę Łukaszka aby obejrzał kartę do głosowania "Wybór dyrektora działu X". Pod spodem były dwa nazwiska: Kubiaka i kandydata z centrali, a przed nimi po kwadraciku. Napis pod spodem głosił, że  aby oddać ważny głos, należy postawić krzyżyk lub ptaszka w kwadraciku przy nazwisku.
Tata Łukaszka nie miał żadnych obiekcji i głosowanie ruszyło. Kubiak i kandydat też głosowali, machnęli na kartach długopisem i wrzucili je do urny. Młodzi uprawnieni, kląc i złorzecząc po angielsku trzema pożyczonymi długopisami wypełniali karty porównując je między sobą. Zresztą wypełnianie szło im bardzo wolno, bo nawykłym do tabletów i smratfonów zginały się tylko kciuki i mieli szalone problemy z utrzymaniem długopisu w ręce.
Wreszcie urna się zapełniła. Pani organizatorka ją otworzyła i zaczęła liczyć głosy.
Wyniki były piorunujące. Oddano tylko jeden ważny głos. Reszta głosów była nieważna.
Wszyscy osłupieli.
- Ten jeden głos na mnie to mój - westchnął Kubiak. - No dobrze, zagłosowałem sam na siebie, bo nie chciałem przegrać do zera...
- No a ty? - huknął na kandydata z centrali jeden z członków rady nadzorczej.
= Ja też głosowałem na siebie, tato! - kandydat w panice zaczął rozgarniać kartki. - O, zobacz! Jest moja kartka! Postawiłem znak przy swoim nazwisku!
- Ty durniu! Miałeś zaznaczyć w kwadracie!
- A... - kandydat zamrugał okrągłymi ze zdziwienia oczami. - A co to jest kwadrat?!
- M... Nno tak... - Prezes spojrzał na członka rady nadzorczej kopiącego leżącego kandydata z centrali i zapytał:
- A jak to się stało, że reszta głosów jest nieważna?
- To pani wina! - młodzi uprawnieni napadli na panią organizator. - Co to za wymysł, że stawiać krzyż?! Symbol religijny?! Ile kler pani zapłacił?! A ja postawiłem gwiazdę Dawida i co, głos nieważny?! To jest faszyzm!
- Mógł pan postawić ptaszka! - odparła pani organizator jakiemuś młodemu uprawnionemu.
- No wie pani?! - młody uprawiony się zarumienił. - Tak przy wszystkich?!
Poza tym okazało się, że prawie wszyscy przy kwadraciku kandydata z centrali coś dorysowali.
- Co to jest??? - spytał zaskoczony tata Łukaszka.
- To podniesiony w górę kciuk - tłumaczył kolejny z głosujących. - No wie pan, jak mam kliknąć na kartce "Lubię to"?
- Myślę, że taki sposób głosowania też moglibyśmy uznać - oznajmił łagodnie prezes. - Co o tym sądzą głosujący?
- Taaaaaak!
- A nasz obserwator?
- Oczywiście panie prezesie - tata Łukaszka pokornie pochylił głowę.
- A kandydaci?
Kandydat z centrali wybuchnął entuzjazmem, ale Kubiak pokręcił przecząco głową i rzekł:
- Honor mi nie pozwala.
- Ależ pani Kubiak! - rzekł podszedł do Kubiaka i przyjacielsko chwycił go za łokieć. Na tatę Łukaszka nawet nie spojrzał. - Po co zaraz te wielkie słowa? Po co mieszać do tego honor? Chodzi tylko o to, aby pan uznał pewien techniczny szczegół. I tyle. To przecież dla dobra firmy, bo powinniśmy wybrać najlepszego, prawda?
- No, panie prezesie - Kubiak poprawił krawat tym razem licujący kolorem z kolorem skarpetek prześwitujących pomiędzy paskami sandałów. - Hm... A pan też by mi coś uznał?
- Podwyżkę? - prezes uniósł brew.
- Ach podwyżka, dziś jest, jutro nie ma... - westchnął melancholijnie Kubiak. - Chodziło mi o jednorazową premię uznaniową.
I Kubiak wymienił jakąś poważną kwotę. Prezes zaniemówił.
- Więc to byliby moi pracownicy? - Kubiak spojrzał na młodych uprawnionych gospodarskim okiem. - Pewno umią tylko parzyć kawę. Oj, zabiorę ja się za was. Żadnej kawy.
- Tylko praca? - wyszeptał struchlały któryś z głosujących.
- Czy ja mówię o pracy? – wystraszył się Kubiak, który do hasła „tylko praca” na pewno się nie stosował. - Mówię o kawie. Żadnej kawy. Tylko herbata z mlekiem!
Wśród młodych uprawionych przebiegł szmer niezadowolenia, a potem podsunęli się ku prezesowi i oznajmili, że oni są gotowi przeznaczyć swoje premie miesięczne, byleby tylko Kubiak uznał sposób głosowania z "Lubię to".
- Tak se jeszcze myślę, że jak mam przestać być dyrektorem, to jeszcze jest odprawa - rzucił uwagę w przestrzeń Kubiak. Młodzi uprawnieni podbili stawkę z premii miesięcznej na kwartalną. Prezes był człowiekiem starej daty, więc zamiast użyć kalkulatora porachował wszystko w pamięci, zanotował zysk, uśmiechnął się szeroko i zgodził na propozycję Kubiaka.
- A pan co tu jeszcze robi?! - warknął na tatę Łukaszka. - Do roboty!
Tata Łukaszka wrócił do swojego pokoju i opowiedział swojemu szefowi co zaszło. Trzy razy. Szef nie mógł uwierzyć w to, że Kubiak wygrał.
Kubiak wrócił pół godziny później.
- Jak pan mógł zrezygnować?! - nie wytrzymał szef. - Przecież takie stanowisko to splendor, zaszczyt, pieniądze!!
- I obowiązki - skrzywił się Kubiak. - Po co mi to? Jurek... To znaczy prezes też tak uważa. Z prezesem jestem teraz po imieniu - rzucił od niechcenia Kubiak i wyciągnął nogi na blat biurka po czym zaczął się wachlować potwierdzeniem przelewu. - Zawsze mogę powiedzieć, że przez pięć minut byłem dyrektorem. To mi wystarczy.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

22-04-2013 [09:41] - NASZ_HENRY | Link:

POdatny ;-)