Rodzice okularnika z trzeciej ławki oczywiście szybko zauważyli, że ich syn zachowuje się dziwnie.
- Palisz papierosy? - spytał serdecznie tata okularnika.
- Nie! - odparł wściekle okularnik.
- No to powiedz mamusi co się stało - zaszczebiotała mama okularnika.
I okularnik z trudem przełamując niechęć wyznał, że skłamał i oszukał swoich kumpli - donosił na nich pani pedagog, a im się tego wyparł.
Reakcja rodziców mocno go zaskoczyła.
- Hurra! No wreszcie! Twoja pierwsza świnia! Pierwszy krok na drodze do kariery! Kto wie, może kiedyś ministrem zostaniesz? Albo i nawet... Trzeba to uczcić! Ale nie, ile można pić tej wódki! Matka, otwieramy wino!
Rodzice okularnika uczcili sukces syna nie tylko winem, bo następnego dnia rano zarumieniona mama spytała go czy jest gotowy mentalnie na rodzeństwo.
- Chcę umrzeć - odparł ponuro okularnik.
- Ech, chciałbym mieć twoje problemy! - zaśmiał się tata okularnika. - U nas w wytwórni wczoraj okazało się, że jest fi sześć, a powinno być fi osiem! To jest dopiero problem!
Okularnik z trudem spędził dzień w szkole. Łukaszek i Gruby Maciek traktowali go jak powietrze. Po lekcjach włóczył się po okolicy i starał się nie myśleć o niczym. Ale nie udawało się. Nie spodziewał się, że świat może być taki pusty.
Do domu wrócił późno, w drzwiach minął się z tatą.
- ...tylko weź bananowe - mówiła mu na odchodnym mama.
- Spożywczy już zamknięty - mruknął okularnik.
- Ale tata idzie do apteki...
Okularnik prawie nic nie zjadł, a potem długo nie mógł zasnąć. "Czy tak ma teraz wyglądać moje życie?" zastanawiał się leżąc po ciemku i patrząc w sufit. "Czy do tego można się przyzwyczaić?".
Wstał wcześniej, uszykował się do szkoły i nie mogąc wysiedzieć w domu wyszedł. Na schodach zderzył się z jakimś robotnikiem.
- Mówi się: przepraszam - pouczył go robotnik.
Okularnik coś odburknął.
- Nie w humorze jesteśmy?
- No nie - przyznał okularnik.
- Do szkoły idziemy? - domyślił się robotnik. - Ech, szkoła! Młodość, koledzy...
- No właśnie z kolegami... Tego... Nie bardzo... Bo oni... Że ja... I nie chcą teraz... - stękał okularnik opowiadając o swojej sytuacji.
Robotnik pokiwał tylko głową.
- I co? warto było?
- No nie warto - odparł okularnik.
- Decyzja należy do ciebie - rzekł robotnik i poszedł dalej.
Okularnik stał dłuższą chwilę na schodach a potem ruszył i powlókł się do szkoły. Kiedy pod budynkiem zobaczył Łukaszka i Grubego Maćka nie wahał się ani chwili. Zacisnął zęby, podszedł do nich i powiedział:
- Dobra, kablowałem na was pani pedagog...
Ze szkoły wracali razem.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2523
za kilka lat nowy minister cyfryzacji jak znalazł.
Kadry rosną.
Wszyscy jesteśmy umoczeni? Nie może być, nie będzie żadnego wracania razem ze szkoły. To nie podstawówka, to nie było niewinne kablowanie cycatej pani pedagog. Jeśli przyjdzie co do czego, to będzie krótka rozprawa, suche wyroki i szybkie egzekucje. I oni dobrze to wiedzą, dlatego tak się trzymają władzy. Bo za daleko to zaszło. Więc liczą na to, że nie powstaną sprzyjające nam warunki. I może mają rację, ale nie mogą mieć pewności.