Informacja o groźbie bojkotu sieci dyskontów Netto, która zamierzała wprowadzić polską żywność do duńskich sklepów, była dla wielu internautów i komentatorów szokiem.
Okazało się, że negatywne stereotypy dotyczące polskiej żywności – całkowicie bezzasadne i krzywdzące –wciąż funkcjonują w świadomości społecznej - napisał na portalu natemat.pl
Krzysztof Przybył, prezes Fundacji Godła Promocyjnego „Teraz Polska”. Zdaniem Przybyła duńscy konsumenci i producenci pokazali jednak, chociaż w nie do końca właściwej sprawie, umiejętność mobilizacji, jakiej wciąż nam brakuje.
Dla przypomnienia: na początku stycznia polskie media doniosły, że sieć Netto chce wpuścić na półki swoich sklepów dyskontowych w Danii polskie mięso, warzywa i owoce. Ta dobra – dla polskich producentów – wiadomość okazała się niestety przedwczesna. Już po kilku dniach Netto, pod wpływem zapowiedzi konsumenckiego bojkotu, ogłosiło anulowanie swoich planów.
W związku z rzadko poruszanym w mediach tematem „patriotyzmu konsumenckiego” zadałem Krzysztofowi Przybyłowi kilka pytań.
Co my w Polsce możemy konkretnie zrobić, by przeciwstawić się akcjom tego typu co bojkot polskiej żywności w duńskiej sieci Netto (a także w kilku krajach ościennych - o czym informowały media)?
Najlepszym i jedynym skutecznym wyjściem może być promocja polskich produktów za granicą. Tylko tą drogą możemy walczyć ze szkodliwymi stereotypami, a jednocześnie uświadomić europejskich (i nie tylko) odbiorców, że towary wyprodukowane w Polsce spełniają najwyższe normy i są po prostu dobre. Zresztą wspomniane akcje pokazują, że zagraniczni producenci nie lekceważą polskiej konkurencji, a wręcz przeciwnie - poważnie się jej obawiają. Zadajmy sobie pytanie: czy gdyby nasza żywność faktycznie była fatalna i nieatrakcyjna, to czy byłoby konieczne sięganie po tak drastyczne środki, jak bojkot i pomówienia? Żeby być sprawiedliwym: część sieci handlowych, obecnych w Polsce, aktywnie promuje polską żywność w innych krajach UE - robią to m.in. Lidl w Irlandii i Biedronka w Portugalii.
Na ile skuteczne byłyby działania „retorsyjne” - tzn. polskiego bojkotu żywności z danego kraju, o ile na jego terenie zaczęto by bojkotować żywność z Polski?
Trudno wyobrazić sobie takie działania - bojkot to broń najcięższego kalibru, a do jego przeprowadzenia konieczna jest mobilizacja konsumentów. Czy taki bojkot przyniósłby pozytywne skutki dla polskich producentów? Na pewno nie - polskiej żywności i w ogóle polskim produktom i usługom możemy pomóc, po prostu je wybierając. Nie chodzi o to, by wybierać produkt polski, nie bacząc na jego jakość i cenę. Wspieranie rodzimych przedsiębiorców polega na tym, że mając do dyspozycji podobne towary z Polski i zagranicy,
wybieramy to, co polskie.
Czy polskie władze nie mogłyby energicznie przeciwdziałać podobnym „bojkotom” na szczeblu unijnym?
Te bojkoty nie są efektem decyzji władz - wówczas byłyby sprzeczne z prawem wspólnotowym. Polscy decydenci - w tym europarlamentarzyści – powinni wspierać działania promujące polskie produkty i usługi. Na wsparcie takich kampanii warto także znaleźć w budżecie pieniądze.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3054
winien doznac tego samego w Polsce ,ze swoimi exportowanymi towarami.Tylko tyle.Symetria tu niezbedna, chodzi o kase ,a nie o kulture wyzsza.
a POljactwo uzna to za jakiś happening. Chyba mają rację ci, co twierdzą, że Polacy muszą spaść na dno i zacząć wszystko od nowa, bo innego wyjscia z tego otumanienia (tafauenowskiego rytu) nie ma
Żeby ogłaszać bojkot czegoś trzeba społeczeństwa obywatelskiego, a nasze jest zbolszewione i antyobywatelskie. Ale ponoć za początków II RP (i tu jest nadzieja)wcale lepiej nie było ..., zresztą wszystko w rękach Opatrzności
Pozdrawiam