Minister śmierci.

Każdy się może dowiedzieć choćby z literatury, czy filmów tzw. akcji, że szybka śmierć – to dobra śmierć.

I dlatego minister Arłukowicz, to dobry minister.

Okazało się, że obiecywane kilkakroć wciągniecie na listę refundacyjną  leku przedłużającego życie chorym na raka skóry (czerniaka)  o 84% zostało znów odłożone.

Wynikiem tego odłożenia  jest szybka śmierć (na czerniaka umiera się w tempie dla budżetu opłacalnym, czyli szybko) .

Można sobie oczywiście ten lek kupić: 7 miesięczna kuracja kosztuje wtedy – drobiazg, 280 tys. złotych. Wystarczy sprzedać mieszkanie i jest wszystko w - jak by powiedział urzędnik  - porządku.

Każdy chyba jednak przyzna, że szybka śmierć jest dobra tylko wtedy, gdy nie jest bolesna.

I tu obraz dobrego ministra się, niestety, zaciemnia:

okazuje się, że minister popiera decyzję zarządców Centrum Onkologii o likwidacji specjalnych zespołów, których zadaniem jest zwalczanie bólu.
Bólu, ze zwalczaniem którego onkolodzy, jak sami przyznają – nie radzą sobie.

Każdy, kogo kiedykolwiek cokolwiek bolało (nawet stłuczone kolano ) wie, że ból to coś okropnego.

Oby nikomu nie było danym się przekonać (co niestety, nie jest możliwe ze względów choćby statystycznych), że ból nowotworowy, to jest po prostu koszmar.

Minister nazywa tę likwidację zespołów dedykowanych zwalczaniu bólu „restrukturyzacją”.

Ja przepraszam, ale nawet taki celebryta, który się jakimś cudem (jak widać, cuda się zdarzają) zaplątał do gabinetu ministra wiedzieć powinien, że bólu nowotworowego zrestrukturyzować się nie da.

I dlatego minister Arłukowicz, to jest dobry-zły minister. Bo minister śmierci szybkiej i bolesnej zarazem.