Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Włodek, czyli kupa na dywanie.
Wysłane przez Ewaryst Fedorowicz w 29-12-2012 [16:46]
Każdy kto kiedykolwiek, nawet z daleka widział Salon wie, że to jest miejsce, gdzie och- ach-ą-ę i w ogóle, za przeproszeniem - Europa.
I każdy kto tam nawet przez szparę w drzwiach zajrzał wie, że w Salonie najważniejszy element wyposażenia, to dywan.
Służy on, ten dywan, celom rozmaitym, z których najważniejsze są trzy:
- pod dywanem gryzą się buldogi, co jest ulubioną salonową rozrywką, - pod dywan zamiata się śmieci – wszelkie.
Chyba, że śmieć duży, to się go nie zamiata pod, a zawija w . Dywan.
- Trupa na przykład (bo po co go w szafie trzymać ?).
Czasem, rzadko, zdarza się , że w Salonie ktoś na dywan zrobi, przepraszam - kupę.
I to jest koszmar-koszmarów . Taka, za przeproszeniem, chamówa.
I wtedy się robi – no co się robi ? Smród się robi! I to na cały Salon.
Tak też się stało przed paroma dosłownie godzinami. Smród w Salonie! Smród – i to jaki!
Zrobił go niejaki Włodek – i żeby śmieszniej było, zrobił go pośmiertnie. A nawet pośmierdnie . Taki typ.
A tak się za życia porządnie zapowiadał!
Kapuś z niego był, jak się patrzy, a nawet jak się słyszy i nawet jak się pisze:
kumpla zakapował skutecznie tak, że go (kumpla, nie Włodka) posadzili, ale nie jak bratki w doniczce. Niestety.
Jak by sobie ten Włodek , pośmiertnie/pośmierdnie nawet, spokojnie donosił komu należy i na kogo trzeba, to by sobie na bank patronem jakiejś podstawówki, a może i gimnazjum nawet został. Albo skwer by miał swojego imienia przed jakąś komendą milicji (nie poprawiać – policja, to była przed wojną).
Ale jego własna kobita się uparła i dawaj (akcent na -aj, bo to z rosyjska) go na patrona nagrody dla młodych Czymborskich.
I zaraz jakaś, przepraszam, menda zazdrosna doniosła (tym razem, do kogo nie trzeba) i cały projekt poszedł się ….
Nagrody – nie będzie, obchodów – nie będzie, zamiast nich odchody na dywanie w Salonie zostały. Fuj! Dlatego zamiast puenty, początek piosneczki zasłyszanej przeze mnie w dzieciństwie, w lumpenproletariackiej dzielnicy mojego rodzinnego miasta, a znanej jak Polska długa i szeroka, która to piosneczka niech za przestrogę wszelkiej maści kapusiom posłuży: „Dzień dobry, panie Włodek, czy pan nie wiesz, czy pan nie wiesz, gdzie wychodek ?!...”
I każdy kto tam nawet przez szparę w drzwiach zajrzał wie, że w Salonie najważniejszy element wyposażenia, to dywan.
Służy on, ten dywan, celom rozmaitym, z których najważniejsze są trzy:
- pod dywanem gryzą się buldogi, co jest ulubioną salonową rozrywką, - pod dywan zamiata się śmieci – wszelkie.
Chyba, że śmieć duży, to się go nie zamiata pod, a zawija w . Dywan.
- Trupa na przykład (bo po co go w szafie trzymać ?).
Czasem, rzadko, zdarza się , że w Salonie ktoś na dywan zrobi, przepraszam - kupę.
I to jest koszmar-koszmarów . Taka, za przeproszeniem, chamówa.
I wtedy się robi – no co się robi ? Smród się robi! I to na cały Salon.
Tak też się stało przed paroma dosłownie godzinami. Smród w Salonie! Smród – i to jaki!
Zrobił go niejaki Włodek – i żeby śmieszniej było, zrobił go pośmiertnie. A nawet pośmierdnie . Taki typ.
A tak się za życia porządnie zapowiadał!
Kapuś z niego był, jak się patrzy, a nawet jak się słyszy i nawet jak się pisze:
kumpla zakapował skutecznie tak, że go (kumpla, nie Włodka) posadzili, ale nie jak bratki w doniczce. Niestety.
Jak by sobie ten Włodek , pośmiertnie/pośmierdnie nawet, spokojnie donosił komu należy i na kogo trzeba, to by sobie na bank patronem jakiejś podstawówki, a może i gimnazjum nawet został. Albo skwer by miał swojego imienia przed jakąś komendą milicji (nie poprawiać – policja, to była przed wojną).
Ale jego własna kobita się uparła i dawaj (akcent na -aj, bo to z rosyjska) go na patrona nagrody dla młodych Czymborskich.
I zaraz jakaś, przepraszam, menda zazdrosna doniosła (tym razem, do kogo nie trzeba) i cały projekt poszedł się ….
Nagrody – nie będzie, obchodów – nie będzie, zamiast nich odchody na dywanie w Salonie zostały. Fuj! Dlatego zamiast puenty, początek piosneczki zasłyszanej przeze mnie w dzieciństwie, w lumpenproletariackiej dzielnicy mojego rodzinnego miasta, a znanej jak Polska długa i szeroka, która to piosneczka niech za przestrogę wszelkiej maści kapusiom posłuży: „Dzień dobry, panie Włodek, czy pan nie wiesz, czy pan nie wiesz, gdzie wychodek ?!...”
Komentarze
29-12-2012 [19:06] - Jolanta Pawelec | Link: taki typ -
właśnie - taki typ tak ma.
Taki typ jest najuczciwszy w całej parafii, jest pobożniejszy od Pana Boga ( jak trzeba),
jest przyzwoitością (bo przyzwoitką czynów nielegalnych) - nigdy nie będzie miał sobie nic do zarzucenia.
Jak łatwo być ideałem - grono wielbicieli nie maleje,
sadza się Onego na patrona nagrody - no przecież to takie same typy ten projekt wniosły!
Nie dywan o salonie świadczy - ale światło.
30-12-2012 [19:15] - Ewaryst Fedorowicz | Link: @Jolanta Pawelec
Pani Jolanto - to typ nie tylko "taki", ale "taki owaki" nawet :-)
30-12-2012 [21:07] - Rodak z Kanady | Link: do czego to juz dochodzi...
żeby na ciecia nie było stać Salonu,co by porządku i czystości wszelakiej pilnował.Tak już dochody ze sprzedaży spadły,ze czujność nie zabezpieczona pozostała? Odchody przekroczyły dochody...Pozdrawiam za-oceanicznie z Nowym 2013 Rokiem.
30-12-2012 [21:23] - Ewaryst Fedorowicz | Link: @Rodak z Kanady
Salon baluje i w natłoku uciech nie zauważył tego g..., na którym się troszkę poślizgnął.
Też dobrego Nowego Roku!
30-12-2012 [21:46] - geofizyk | Link: o krakowskich Włodkach
Znałem osobiście dwie panie Włodkowe w latach 1964-68. Jedna to wówczas starsza pani, polonistka ucząca nas j. polskiego w Technikum Geologicznym, a druga młoda jej synowa też polonistka. Ta starsza ciągle nawijała nam o jakiejś Wisławie Szymborskiej poetce o której nie mieliśmy pojęcia wówczas. Znacznie później odkryłem, że to jakaś ciotka naszej noblistki, która już wtedy popychana była różnymi metodami do góry aby w końcu lewactwo nagrodziło ją Noblem. Gdy były dwie "włodkowe" to musiał być też jakiś Włodek i zapewne to ten od kupy na dywanie.