11 LISTOPADA

Postęp ludzkości i wszelkie przewroty dziejowe to zawsze rezultat działania, pracy i energii twórczej wielkich jednostek, wielkich ludzi. Oni tworzę punkty zwrotne w historii ludzkości i narodów; momenty przełomowe w tej historii są nierozdzielnie związane z ich imieniem i działalnością. Gdy wspominamy nazwiska takich ludzi, odżywa natychmiast w naszym umyśle obraz całej epoki, na której wycisnęli oni stygmat swego geniuszu, swej potężnej indywidualności.
W każdej dziedzinie myśli twórczej i czynu twórczego wyłaniają się przed nami postacie genialnych jednostek, którym ludzkość cala lub ten czy inny naród zawdzięcza swój postęp i rozwój, od których rozpoczyna nowy okres swego życia. Ich nazwiska i ich czyny to jak słupy wytyczne w pochodzie ludzkości i narodów ku nowym światom myśli i pojęć, nowym formom bytu i rozwoju.
Kult dla takich ludzi wyjątkowych, takich ludzi genialnych jest więc objawem naturalnym i całkiem zrozumiałym. Są oni dla nas symbolem pewnych epok i dokonanych w życiu ludzkości wielkich przemian, są ucieleśnieniem jakiejś wielkiej idei, wielkiej myśli, czy wielkiego czynu. Kult dla takich ludzi jest tak dawny jak dawna jest ludzkość, jak dawne są narody na świecie.
W Polsce żyje również kult dla wielkich ludzi, a kult dla bohaterów narodowych w najistotniejszym znaczeniu tego słowa przede wszystkim. Zrodził się on jednak w całym swoim dostojeństwie i w pełni swej symboliki naprawdę dopiero po utracie niepodległości, gdy zaczęliśmy głębiej patrzeć na siebie i poza siebie, i w otaczających nas mrokach niewoli i ucisku krzepić ducha i serce wspomnieniami promiennych chwil i postaci z przeszłości. Wielcy królowie i hetmani, otoczeni w pamięci narodu nimbem chwały i sławy, stali się przedmiotem kultu narodowego i blaskiem związanych z nimi wspomnień rozjaśniali pokoleniom porozbiorowym ponurą rzeczywistość.
Kult ten, wzbogacony z biegiem lat nazwiskami bohaterów i męczenników walk niepodległościowych przeszedł w spadku na nas, synów odrodzonej z niewoli Polski. A z tym kultem dla bohaterów dalekiej i bliskiej przeszłości  rozwinął się kult tych, którym zawdzięczamy nasze wyzwolenie, naszą wolność i niepodległość. Zupełnie zrozumiały i i naturalny jako hołd czci, wdzięczności i pamięci dla krwi ofiarnie przelanej i z jej posiewu zrodzonego dzieła wyzwolenia, kult ten zogniskował się z natury rzeczy dokoła osoby tego, który marzenia całych pokoleń o wolność przetopił a stal czynu zbrojnego i rzuciwszy sprawę niepodległości Ojczyzny w odmęt światowej wichury wojennej, tej przez wieszczów polskich duchem proroczym przeczuwanej wojny ludów, wywalczył jej zwycięstwo.
I zrozumiałym jest dla każdego, kto duszę polską ma w sobie, kult otaczający Józefa Piłsudskiego.

W Jego potężnej, prawdziwie spiżowej postaci, niby w soczewce, skupiają się najszlachetniejsze pierwiastki narodu.  Czcimy w nim Tego, który od lat najmłodszych walczył niezłomnie, bez wytchnienia, nie oglądając się na trudy, przeszkody i niebezpieczeństwa o ideał Wolnej, Niepodległej Polski. I walce tej, zdawało się beznadziejnej, ofiarował całego siebie, najlepsze lata swej młodości i wieku dojrzałego.  On działał, pracował, walczył nieprzerwanie, w znojnym, ani na jedną chwilę nieustającym trudzie, wierząc niezachwianie w triumf wielkiej sprawy. I nic Go z drogi, którą sobie wytknął nie zdołało wytrącić. W podziemnej, a bezimiennej pracy, w której musiał zapomnieć o sobie, wykuwał z nieugiętą wolą i żelazną konsekwencją przyszłość Ojczyzny. Z romantyzmem celów łączył pozytywizm w wykonaniu. Z wiarą, że tylko czyn orężny, w odpowiednim momencie rzucony na szalę, może wyzwolić Ojczyznę z niewoli, przygotował do niego siebie i drugich, organizując niestrudzenie kadry przyszłej armii narodowej z robotników, inteligencji pracującej i rzeszy wieśniaczej. Zapalił och swą wiarą, oni zaś oddali w jego ręce swe siły, swój zapał, swą bezgraniczną ofiarność, zespalając na śmierć i życie swój los z imieniem ukochanego wodza. A On, gdy wybiła godzina czynu, rzucił w bój o Polskę te przygotowane przez siebie w twardej mozolnej pracy pierwsze zastępy polskiego żołnierza, stanął na ich czele i powiódł je na pole chwały, aby w długich, krwawych walkach, wyrąbać Polsce mieczem, wydartą  jej gwałtem i przemocą, niepodległość.
I spełniło się! Ziściły się marzenia pokoleń: z krwi ofiarnej żołnierzy Józefa Piłsudskiego powstała WOLNA, NIEPODLEGŁA POLSKA!
Uwolniony z twierdzy magdeburskiej, gdzie był więziony od lipca 1917 roku, Józef Piłsudski przybył do Warszawy mglistym i dżdżystym rankiem dnia 10 listopada 1918 r. A była to niedziela. Generał –gubernator v. Beseler zdążył wyjechać już na zawsze ze swoim sztabem do Niemiec. Zamieszkawszy chwilowo w pensjonacie przy ul. Moniuszki, do późnej nocy przyjmował Piłsudski bez przerwy różne delegacje i prowadził konferencje. Jednocześnie rozpoczęły się w mieście pierwsze starcia z okupantami i pierwsze wypadki rozbrajania Niemców. Jego przyjazd wywołał entuzjazm ludność stolicy i masowe rozbrajanie okupantów na terenie całej Kongresówki.
I zaświtał pamiętny na zawsze w dziejach naszego narodu dzień 11 listopada 1918 roku. Ów dzień wielki, promienny, wymarzony w snach czterech pokoleń, wypieszczony myślą całego narodu i okupiony całym morzem łez i krwi. Dzień ostatecznego wyzwolenia Polski z więzów niewoli. Dzień, w którym Polska powstała , aby zacząć żyć na nowo, życiem własnym, samodzielnym życiem w słońcu i chwale wolności i niepodległości.
Ten niezapomniany dzień 11-ty listopada, to święto naszego zmartwychwstania, dzień naszego odroczenia jako Narodu i Państwa, i dlatego słusznie wyniesiony w naszej historii niepodległej Rzeczpospolitej, już po raz drugi do godności święta państwowego. Od tego to bowiem dnia datuje się historia Niepodległego  Państwa Polskiego, związana na wieki z nazwiskiem Józefa Piłsudskiego. On bowiem pracą i trudem swego życia dzień ten przygotował dla Polski. On stworzył warunki do jego urzeczywistnienia czynem zbrojnym, orężem, a następnie rozumną, celową polityką niepodległościową dzień ten utrwalił.
Po ostatecznym uwolnieniu Warszawy, skąd ostatni transport z Niemcami odszedł dnia 19 listopada, a jednocześnie całego kraju od zmory armii okupacyjnej, rozpoczęła się pod kierunkiem Piłsudskiego gorączkowa praca nad wznoszeniem zrębów wskrzeszonej państwowości polskiej. Trzeba było budować wszystko od samych podstaw – własną administrację, skarb, życie gospodarcze, wojsko. Trzeba było jednocześnie zaprowadzić porządek w chaotycznych strukturach politycznych. W Polsce panował „dziki chaos”, z którego udało się Piłsudskiemu Polskę wyprowadzić.
Istniało przecież groźne niebezpieczeństwo, że wśród tych anarchicznych nastrojów Polska padnie ofiarą tej bolszewii, która wraz z Rosją pochłonęła już Ukrainę, Białoruś i Gruzję.. A niebezpieczeństwo takie istniało i było bardzo poważne. Pożar rewolucji  idący ze wschodu tylko Polskę osmalił. Jemu mamy do zawdzięczania, że w 1918 roku światowa rewolucja komunistyczna załamała się w Polsce i potem przez Polskę została zatrzymana. Józef Piłsudski uchronił wtedy budzące się do życia Państwo Polskie od tej straszliwej zmory i kryjącego się za nią niebezpieczeństwa  ponownej utraty niepodległości.
Rocznicę ponownego powstania Polski czcimy już zawsze w dniu 11 listopada, kiedy to Józef Piłsudski objął dowództwo nad formującym się wojskiem.
W dniu 11 listopada Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu Naczelne Dowództwo nad formującym się Wojskiem Polskim, a trzy dni później przekazała mu całą władzę cywilną. Dzień wcześniej podporządkował mu się również Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej w Lublinie. Józef Piłsudski powołał nowy centralny rząd, który w dniu 21 listopada wydał manifest zapowiadający reformę rolną i nacjonalizację niektórych gałęzi przemysłu, uzależniając jednak ich przeprowadzenie od postanowień przyszłego Sejmu Ustawodawczego. Jednocześnie Józef Piłsudski zapowiedział wybory parlamentarne.

W dniu 22 listopada Piłsudski ogłosił się Naczelnikiem Państwa i razem z premierem podpisał dekret o tymczasowych władzach Republiki Polskiej, a 28 listopada dekret o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego wraz z zapowiedzią, że wybory do Sejmu odbędą się 26 stycznia 1919 roku.
Tak więc w nieprawdopodobnie krótkim czasie, bo w przeciągu zaledwie dwóch tygodni od objęcia władzy przez Piłsudskiego, zostały stworzone podwaliny pod ustrój państwowy wskrzeszonej Polski.
Jednak nad powstałą do nowego życia Polską, wraz z podmuchami wiosny 1919 r zawisła groza bolszewickiego zalewu.  Za ustępującymi z dawnego frontu niemiecko - rosyjskiego wojskami niemieckimi posuwały się coraz bliżej ku ziemiom polskim liczne i silne dywizje czerwonej armii.  Podjęta przez nie akcja wojskowa miała na celu rozpalenie pożogi bolszewickiej na Zachodzie. Droga prowadziła przez Polskę, którą kierownictwo bolszewickie zamierzało zmiażdżyć jednym uderzeniem. U wrót odradzającej się Polski stanęło groźne niebezpieczeństwo.
Bolszewicy - komuniści mieli wielkie plany. Według rozkazu Tuchaczewskiego byli pewni  „przez trupa Polski utorować  drogę do wszechświatowego pożaru rewolucji”.
Jeden z ich pochlebców napisał w kwietniu 1920 roku wiersz: „Pędzi Piłsudski”.

***
1. Pędzi Piłsudski,
tumany pyłu wznosząc,
brzmią dzwony jego marszu…
2. Rozbij swą głupią głowę
о komunę marszałku.
3. Panu czerwonym tkają pętlę,
mam grób kopią.
4. Wrzućmy do grobu te mszyce
razem z Petlurą!
5. Włażą trzęsąc się ze strachu,
na komunę pany.
6. Niech oberwą
od bagnetu
оd naszego
białe żupany.
7. Życie pod pańskim butem
gotujer Lach to nam,
8. Lecz ucieknie od nas biegiem
wybatożona szlachta.
9. Szlachtę spotka koniec taki.
Dobrze im,
oczekujcie jeszcze więcej!
10. А po tej
po tej wojnie
będzie komuna w Polsce!
W.Majakowski, kwiecień 1920
Tłumaczył: Zbigwie

Ich pobożne życzenia nie spełniły się dzięki Józefowi Piłsudskiemu, a autor wiersza, ich znany rewolucyjny poeta – pochlebca skończył marnie swój żywot w tej komunie, którą zamierzali zbudować jeszcze w kwietniu 1920 roku w Polsce bolszewicy. Krainę okrutnej szczęśliwości - komunę, jakiej nigdy wcześniej nie zaznała planeta Ziemia mogli budować tylko w Rosji.
A Piłsudski swój trud wznoszenia zrębów odrodzonej państwowości uwieńczył wiekopomnym zwycięstwem nad Wisłą w pamiętnych dniach 1920 roku, które nie tylko uwolniło Polskę od najazdu hord bolszewickich, ale uratowało również Europę przed ich zalewem.
Po wywalczeniu Ojczyźnie niepodległości i wytyczeniu jej granic, dążeniem Piłsudskiego było utrwalenie wśród narodu zrozumienie, że Polska będzie naprawdę silna i wielka, gdy wyzwoli się z tych wszystkich błędów, narowów i wad, które były dawniej źródłem jej upadku, gdy będzie całkowicie zjednoczona w duchu i w czynie. Nie wdawał się w kompromisy i ustępstwa. Celem jego było wielkie i silne Państwo Polskie, wielkie duchem swych obywateli, silne jednością myśli i działania wszystkich w imieniu wspólnego dobra. W taki tylko sposób widział Piłsudski możliwość utrwalenia podstaw bytu i rozwoju Niepodległego Państwa Polskiego.
Jakże prawdziwe jest to rozumowanie dziś - 94 lata po pierwotnym odzyskaniu niepodległości i 22 lata po powtórnym jej odzyskaniu - gdy niepodległa Polska może rozwijać się w zjednoczonej Europie.
Tylko przywódcy z wizją Polski na miarę Józefa Piłsudskiego jednoczącego współcześniepodzielony przez rządzących  naród nam brak!.