5 razy 5 razy 5 = Bronisław Komorowski! Pan marszałek w ciągu pięciu tygodni zrobił pięć razy więcej pomyłek niż ś. p. Lecha Kaczyński przez pięć lat. Ci, którzy nie mogli znieść tego, że były prezydent przekręcił imię psa lub piłkarza, muszą chyba teraz zjadać własne jęzory, słysząc, co wygaduje Mr. Mistake. Ale w jego wykonaniu to nie są przejęzyczenia – to są albo całkowicie go kompromitujące braki w wykształceniu, albo przejawy zupełnego odjazdu emocjonalnego.
Do tych pierwszych wpadek zaliczyć można uznanie Marka Belki za wiceszefa ONZ, zamiana długu publicznego na deficyt budżetowy, mylenie stanu klęski żywiołowej ze stanem wyjątkowym i jego konsekwencjami, sprzeciw wobec wydobycia w Polsce gazu łupkowego ze względu na „niszczenie krajobrazu”, itp. Do tych drugich – ogłoszenie „przyjemności” z wizytowania terenów zalanych, twierdzenie, że jak kogoś zalewa rok w rok, to się do tego przyzwyczaił, że woda ma to do siebie, że się zbiera, a potem spływa do Bałtyku, że duńskie żołnierki to kaszaloty, a mieszkańcy Krakowa i Poznania to sknerusy itp.
Jak jeszcze przypomni się sobie, że kandydat na prezydenta nie zna żadnego języka, a Norwegię uznaje za członka Unii Europejskiej, to rodzi się pytanie – w co jego zwolennicy wsadzą głowę, jak zostanie on już prezydentem. Piasek to chyba będzie za mało. Trzeba będzie znaleźć coś bardziej szczelnego, żeby nie było słychać tego rechotu całej Europy i połowy świata.