W dzisiejszym wywiadzie dla "Polska The Times" Stefan Niesiołowski odnosi się do Marty Kaczyńskiej. O zdjęciach we wczorajszym "Super Expressie": "Wzruszające, choć ja w swej niedoskonałości pewnie nie do końca doceniam, za mało się wzruszam. Ale też pani Marta Kaczyńska była już w tabloidach w okresie pogrzebowym, także przywykłem."
Mało Państwu? Oto następny fragment z wywiadu z dżentelmenem Niesiołowskim: "Przecież pani Marta Kaczyńska już występowała w kampanii w 2005 roku i efekt rodzinny okazał się średni, bo - jak wiadomo - w międzyczasie założyła drugą rodzinę". Prawda, że z klasą? Wypominać komuś rozwód - słodkie.
To niesamowite, że Marta jeszcze nic nie zrobiła, niczego nie powiedziała, niczego nie zdecydowała, a dla tego damskiego boksera jest już obiektem ataku i kpin. Nasz sztab nie zamierza wykorzystywać pani Marty do kampanii, a gdyby ona sama się na to zdecydowała, to ja bym jej odradzał. Już posłanka PO Śledzińska-Katarasińska biła w nią, że nie powinna "biegać po ulicach ze sztandarem", już Niesiołowski wybrał sobie za obiekt agresji słownej. Co jeszcze wymyśliliby "dżentelmeni i damy" z PO, gdyby ona naprawdę zaangażowała się w kampanię stryja (do czego zresztą miałaby pełne prawo, tak jak wdowa po Jerzym Szmajdzińskim i inne rodziny ofiar tragedii smoleńskiej) ?
No to może na koniec jeszcze jeden fragment z wywiadu pana wicemarszałka? Proszę bardzo: "Nie można być jednocześnie osobą ciężko dotkniętą przez tragedię i prowadzić kampanii wyborczej. Ja rozumiem jej rozpacz, ale jeśli natychmiast po tym wchodzi się w kampanię wyborczą, ewidentnie chce się politycznie wykorzystać ten argument zrozumiałego współczucia dla osoby, która straciła rodziców, to jest to, delikatnie mówiąc, mało sympatyczne". Jak widać, zachowanie Marty jest mało sympatyczne. A zachowanie Niesiołowskiego? Macie Państwo już dość? Bo ja tak.
Marek Migalski