Znowu rozgorzała dyskusja o IPN, a mnie rozmowy o agentach i "tewulcach" dawnej bezpieki zawsze kojarzą się z Janem Iwankiem - moim szefem, dyrektorem Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, byłym agentem SB o pseudonimie "Piotr". Nazwijcie to obsesją albo fiksacją, ale zawsze, jak ktoś wspomina o komunistycznych kapusiach, to staje mi przed oczyma twarz Iwanka. Taki to już mój smutny los, ech dolo, dolo... Już kiedyś proponowałem, by z polecenia PO i SLD objął on funkcję prezesa IPN, jak tylko partiom tym uda się w końcu zmienić ustawę o Instytucie i przejąć w nim władzę - to by dopełniło obrazu tej hucpy, której jesteśmy świadkami. Ale dzisiaj chciałbym Państwu poddać pomysł, z którym spotkałem się niedawno. Jeden z moich partyjnych kolegów, w przypływie dobrego humoru, zaproponował, bym z każdej mojej wizyty zagranicznej wysyłał do Iwanka... pocztówkę z pozdrowieniami. Coraz więcej podróżuję w związku z moimi obowiązkami (na przykład dzisiaj wróciłem z Aten) i może byłoby miło z każdego odwiedzanego przeze mnie miejsca wysyłać kartkę z życzeniami dla TW "Piotra". Coś jak w "Amelii", kiedy to podróżujący po całym świecie krasnal posyłał widokówki ojcu tytułowej bohaterki filmu. Co Państwo o tym sądzicie? Czy byłoby to w dobrym stylu? Czy wywoływałaby w Iwanku te reakcje, o które mi chodzi? Czy to dobry pomysł na podtrzymywanie naszej wzajemnej relacji? Iwanek wytoczył mi, jak zapewne Państwo wiecie, proces o to m. in., że nazywałem go "ubeckim kapusiem", więc może taka korespondencja byłaby urozmaiceniem widywania się na sali sądowej? No, sam nie wiem...