Zastanawiam się, co Franciszek Stefaniuk robi w komisji hazardowej i dlaczego wszyscy komentatorzy i dziennikarze są wobec niego tak łaskawi i wyrozumiali. Poseł PSL robi sobie żarty, zabawia publiczność przekomarzaniami się ze świadkami. W wolnym czasie pisze fraszki o działaniach komisji. Czy do tego został powołany? Czy to jest zadanie członka komisji? Które z jego pytań było istotne dla rozstrzygnięcia czy afera była, czy tez nie? Ile wniósł do prac komisji, do jej merytorycznego dorobku?Arłukowicz, Kempa i Wassermann próbują dochodzić do prawdy i dociekają sedna sprawy. Posłowie PO (Sekuła, Urbaniak, Neumann) robią wszystko, by ową prawdę i owe sedno ukryć. Ale co robi poseł Stefaniuk? Marnuje miejsce w komisji. Jest zbędny, a nawet szkodliwy, z punktu widzenia celów, dla których została ona powołana. W żaden sposób nie przyczynia się poznania prawdy, do odkrycia czy najwyżsi politycy PO i ministrowie polskiego rządu byli chłopcami na posyłki dla bezczelnego, prowincjonalnego geszefciarza, czy też może w pocie czoła (o tak!) wypełniali rzetelnie swoje obowiązki. On robi sobie facecje i rozśmiesza znudzonych dziennikarzy i zgromadzoną publikę.Poseł Stefaniuk to na pewno sympatyczna osoba i dowcipny człowiek. Nie dziwię się, że wzbudza w obserwatorach pozytywne uczucia. Ale z punktu widzenia sensu istnienia komisji jest jej słabym punktem, w żadnym stopniu nie spełnia obowiązków na niego nałożonych. Nie pomaga nam poznać prawdy o aferze hazardowej. Powinno go tam nie być.W komisji jest troje posłów, którzy walczą o prawdę. Jest też trzech, którzy walczą z prawdą. I jest poseł Stefaniuk, który prawdą się nie interesuje. A wiecie jak to się zakończy? Na polecenie swojego szefa, Waldemara Pawlaka, zagłosuje nad takim raportem komisji, jaki lider PSL uzna za korzystny politycznie dla siebie. I wtedy już nie będzie tak śmiesznie. Wtedy poseł Stefaniuk zagłosuje tak, jak mu jego pryncypał nakaże, bez oglądania się na prawdę, a potem zniknie, żeby nie tłumaczyć się z takiej decyzji. Z czego się śmiejecie?