Państwo prawa wyjątkowego

"Prokurator badający sprawę uznał, że nie ma podstaw do wszczęcia śledztwa, ponieważ premier podejmując decyzję o odwołaniu szefa CBA zwrócił się o opinie do przewidzianych ustawą organów, w tym do prezydenta. Dał im też czas na wydanie takiej opinii" - poinformował PAP rzecznik prokuratury okręgowej Mateusz Martyniuk.Jak dodał, w uzasadnieniu zwrócono także uwagę na to, że te opinie - prezydenta, Kolegium ds. Służb Specjalnych i sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych nie były dla premiera wiążące i to on ma kompetencje, by powoływać lub odwoływać szefa CBA (PAP).Naprawdę nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Artykuł 6. ustawy o CBA mówi, że szefa CBA powołuje na czteroletnią kadencję i odwołuje Prezes Rady Ministrów, po zasięgnięciu opinii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Kolegium do Spraw Służb Specjalnych oraz sejmowej komisji właściwej do spraw służb specjalnych.Otóż chciałbym się zapytać pana prokuratora, gdzie znajduje się obecnie opinia prezydenta RP w inkryminowanej materii? Bo była ona konieczna do odwołania Kamińskiego (negatywna lub pozytywna – tu prokurator ma rację). Gdzie ją odnalazł? Bo jej istnienie było niezbędne do prawnego odwołania szefa CBA. W oświadczeniu prokuratury podkreśla się, że premier dał wszystkim trzem podmiotom poproszonym o opinię czas na jej wydanie. Czyli jaki czas? Pięć dni. A może wystarczyłby jeden? A może trzy minuty? Na jakiej podstawie prokurator twierdzi, że czas był wystarczający? Nota bene – prokurator nie stwierdza, że czas był wystarczający, ale że premier „dał czas”.Sprawa jest poważna – premier odwołał szefa jednej z najważniejszych służb specjalnych prawdopodobnie bezprawnie, ignorując kompetencje w tej materii prezydenta. A prokuratura nie zauważa twego faktu. Ktoś chce większego dowodu na białorusinizację Polski? Co jeszcze musi stać się w naszym kraju, żeby liderzy opinii zaczęli zauważać ten proces? Dobrze się stało, że sprawa zbiegła się z wyrzuceniem posłów PiS z komisji, która miała badać robienie lodów przez koleżków premiera. Bo to może kogoś wreszcie przekonać, że jeśli mieliśmy kiedyś do czynienia z łamaniem prawa w Polsce, to nie za rządów PiS (kolejne śledztwa są umarzane), ale właśnie w czasach jaśnie nam oświeconego i sympatycznego Króla Słońce.

 

Marek Migalski