Mam już dość, a Państwo? Czego mam dość? Hamletowskich mąk Włodzimierza Cimoszewicza odnośnie jego kandydowania na prezydenta w 2010 roku. Codziennie zanudza nas swoimi wątpliwościami. Raz powie, że nie, innym razem, że może, a jeszcze innym razem, że to zależy.
Oto próbka - jak donosi "Dziennik", wczoraj w "Kropce nad i" stwierdził: "Nie planuję startu w wyborach prezydenckich". A dzisiaj dla RMF powiedział: "Nie będę startował w wyborach prezydenckich, chyba że zaistniałaby realna groźba bardzo złego wyniku tych wyborów dla Polski. Takim scenariuszem byłaby np. możliwość reelekcji Lecha Kaczyńskiego." To ja już zupełnie "zgupłem". I mam prośbę do Pana Marszałka, Premiera, Ministra, Posła i Senatora w jednym - weźże się, chłopie, zdecyduj, albo daj sobie - i nam - spokój. Nie można juz oglądać tej Pana walki z samym sobą i z własnymi ambicjami. Nie nudzi to Pana? Nie ambarasuje?To jest proste pytanie - "Czy chce Pan być prezydentem?" Można na nie odpowiedzieć - "tak", "nie" lub "nie wiem", albo, ze "nie podjąłem jeszcze decyzji". Może juz dosyć tej peregrynacji po mediach i mówienia sprzecznych rzeczy. Nad wstąpieniem do PZPR też Pan tak dumał, czy raczej zrobił to Pan po prostu z patriotycznego obowiązku? A nad rozpoczęciem współpracy ze służbami PRL też sie Pan tak zastanawiał? Wiemy, że Pan wystartuje, i wiemy, że Pan przegra. Bo wycofać to się Pan juz chyba drugi raz nie wycofa. Nie wychodzi się dwa razy z tej samej rzeki... czy jakoś tak....