List do Moniki Olejnik. Dziękczynny.

Szanowna Pani Redaktor, Nie przepadamy za sobą. Chyba także się nie za bardzo cenimy (każde z nas ma zapewne zasadne powody). Ale chciałbym Pani złożyć hołd za profesjonalizm i fachowość w przeprowadzeniu wczorajszego wywiadu z Danielem Olbrychskim w „Kropce nad i”. Chapeau bas! Zadawała Pani dokładnie takie pytania, jakie należało zadać. Spowodowała Pani, że Pan Aktor , w rozmowie o casusie Romana Polańskiego, stwierdził między innymi: - karę Polański już odbył, bo „to w nim jest” i „nie mógł jechać do wielu krajów” - to, co się teraz dokonuje to „gwałt na dzieciach Polańskiego” - dzieci Polańskiego przeżywają obecnie „większy szok”, niż przed 30 laty przeżyła Samantha - niech Amerykanie zajmą się łapaniem bin Ladena, a nie Polańskiego - amerykański system prawny jest straszny – np. Pan Aktor poci się zawsze, jak jest sprawdzany na lotnisku - Samantha miała przed Polańskim 2 stosunki seksualne i to tamtych ludzi winni ścigać Amerykanie - przez lata Polański uciekał przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, by „jego maleńkie dzieci nie widziały go w kajdankach”. Szanowna Pani Redaktor, przed dwoma dniami użyłem brzydkiego słowa pytając, co ludzie broniący Polańskiego mają w głowach, używając nielogicznych i żałosnych argumentów. Pani jest damą i nie uchodzi, by używała Pani tego języka, którego ja użyłem. Ale mam do Pani pytanie – co Daniel Olbrychski ma, według Pani, w głowie?

 

Pozdrawiam, Marek Migalski