To jest nasza elita?!

Rzadko zdarza się, żeby w tak krótkim czasie i tak wyraźnie potwierdziły się empirycznie pewne socjologiczne przypuszczenia i hipotezy. Ale hipoteza o całkowitym rozdźwięku miedzy polskimi elitami a społeczeństwem, o całkowitej alienacji owej elity, została potwierdzona w ciągu ostatnich kilku dni w związku ze sprawą Romana Polańskiego. Gwałt na 13-letnim dziecku, dokonany przez sławnego reżysera, spotkał się z potępieniem społecznym (jak mniemam) i całkowitym zrozumieniem ze strony tych, którzy mienią się być elitą kulturalną i intelektualną naszego narodu.

  Oto zestaw - niepełny zapewne - argumentów użytych przez ludzi kultury i sztuk: - to było dawno - sama tego chciała - to miał być szantaż - w tym środowisku to często spotykane - wyglądała na 18 lat - to był szczegół - prokurator był prawicowcem - nie można oddawać Polańskiego sądom amerykańskim, które do dziś nie wyjaśniły sprawy zabójstwa Kennedy'ego - gdyby go wtedy zamknięto, nie powstałyby jego wspaniałe filmy - on opiekował się młodymi kobietami i pokazywał im świat - ona mu wybaczyła   To prawdziwe argumenty używane miedzy innymi przez Izabellę Cywińską, Tomasza Raczka, Wojciecha Pszoniaka, Kazimierza Kutza, Krzysztofa Zanussiego, Andrzeja Wajdę, Katarzynę Figurę. Każdy z owych "argumentów" wymagałby osobnego wykazywania jego słabości i nielogiczności. Szkoda czasu, by rozprawiać się z debilną i żałosna próbą bronienia kolegi. W walce o członka swojej korporacji nie ma - ja widać - granic wstydu i braku logiki. Ale chciałbym się jedynie naszych artystów zapytać - używalibyście tych samych argumentów, gdyby wasz koleżka Romek najpierw upił, a potem pobawił się doodbytniczo z waszą 13-letnia córką? I jeszcze jedno pytanie - czy macie nasrane w tych waszych głowach?!