Prezydent na Westerplatte powiedział, że - przy zachowaniu wszelkich proporcji - można porównać Holokaust z mordem katyńskim w tym znaczeniu, że Żydzi ginęli, bo byli Żydami, a polscy oficerowie ginęli, bo byli polskimi oficerami. Sens tej wypowiedzi jest jasny i klarowny - w obu przypadkach ludzie byli mordowani nie za to, co zrobili, ale za to, kim po prostu byli. Ich winą było nie to, że coś złego przedsięwzięli, ale to, że kimś byli (Żydami lub polskimi oficerami).Profesor Aleksander Smolar, na pytanie Piotra Śmiłowicza w ostatnim "Newsweeku" o to, jak ocenia te słowa prezydenta, powiedział: "To akurat było niefortunne. Żydzi byli mordowani dlatego, że byli Żydami. Polscy oficerowie byli mordowani dlatego, że należeli do elity podbitego narodu."Czegoś nie rozumiem - przecież profesor Smolar powtarza dokładnie sens wypowiedzianych przez prezydenta słów, ale sam nazywa je niefortunnymi. Albo więc profesor nie zrozumiał słów Lecha Kaczyńskiego, albo nie zrozumiał własnych słów. W tym drugim wpadku byłoby to, zaiste, niefortunne.