Otrzymane komantarze

Do wpisu: Czy bohater może być kapusiem? czy kapuś może być bohaterem?
Data Autor
JacBiel
Pozostawienie tematu "Tamizy" bez rozgłosu nikomu nie przyniosłoby szkody, wybebeszenie tej jednej teczki zaszkodziło nam wszystkim. Jednak pozostaje kwestia faktów. Oczywiście, historykom można zarzucać brak delikatności, ale oni przedstawiają po prostu dokumenty, i jest to ich powołaniem. Inaczej manipulowaliby faktami tworząc kolejną wersję polityki historycznej. Ten brak delikatności to kolejny krok, historyka, jakim jest interpretacja faktów. Zamiast wylewać pomyje na Kieżuna, bez trudu można zinterpretować jego życiorys podkreślając, że nawet kolaboracja z komuną nie osłabiła, ani nie wypaczyła wydźwięku i znaczenia jego wojennych dokonań, ani obecnej apologii Powstania Warszawskiego. Dodatkowo, jest również faktem, że sam Kieżun przedstawia się, jako kolejne wcielenie Konrada Wallenroda - samotnego podwójnego agenta. To również może budzić wątpliwości, czy nie jest to próbą wybielania się, ale z drugiej strony losy Wallenroda były tragiczne. Tak, czy inaczej - jest kwestią interpretacji - jak odbierać te wypowiedzi.
Pomijam wiarygodność materiałów. Pomijam współczesne środki techniczne, które pozwalają na skompletowanie podobnej literatury na temat każdej znanej osoby (szkielet stanowiły notatki funkcjonariuszy, monitorujących człowieka, zatem fakty i daty się zgadzają), pomijam niezrozumienie badaczy dla tamtej rzeczywistości, pomijam błędne założenia metodologiczne ich pracy: 1. ludzie służb są skrupulatni i wiarygodni, 2. poddany badaniu człowiek kłamie, 3. w PRL-u nikt uczciwy nie mógł studiować, pracować naukowo, robić kariery, mieć aspiracji, 4. każde zetknięcie ze służbami reżimu to zbrodnia, każdy kontakt krzywdzi Ojczyznę. A przecież - tak wyglądało wtedy życie Polaków, nie wszyscy przez okrągłych 40 lat siedzieli w tiurmach. Chodzili do komunistycznych szkół z Leninami na ścianach, śpiewali Kalinkę, defilowali w pochodach 1-majowych, załatwiali zakupy w wojskowych kasynach i milicyjnych konsumach, płodzili pisma z prośbą o pożyczkę albo paszport, mieszkanie lub wczasy pracownicze. Każdy na swoją miarę. Nawet Wyszyński musiał obracać się w tej rzeczywistości. Nawet Papież. Od dziecka wiadomo było, że prasówkę do szkoły czy wojska robi się z Trybuny Ludu, a nie z Wolnej Europy. Wczoraj zobaczyłem, jak w Klubie Ronina dyskutują panowie Cenckiewicz, Woyciechowski i Gmyz. Doskonali w swoim fachu, skrupulatni, drobiazgowi, poświęcają się dla zgłębiania prawdy i umocnienia moralnego porządku w Ojczyźnie. Pracują dla ogółu, demaskują mity, stosują bez wątpienia naukowe metody i - nie popełniają błędów. Warsztat mają doskonały. Dokonane przez nich odkrycia są tak udokumentowane, że nie dadzą się obalić. A jednak czujemy niepokój, zapoznając się z wynikami ich badań. Czujemy jakiś lęk, może niesmak. Dlaczego? BO KOSZT SPOŁECZNY TAKIEJ ZABAWY PRZEWYŻSZA JEJ IDEE. Pozostawienie tematu "Tamizy" bez rozgłosu nikomu nie przyniosłoby szkody, wybebeszenie tej jednej teczki zaszkodziło nam wszystkim. Słuchając dyskusji w Klubie Ronina odniosłem wrażenie, że mam do czynienia z wyznawcami filozofii doktora Mengele. Rasa panów może spać spokojnie, gdy nad czystością narodu czuwają takie - wszak bardzo naukowe i bardzo moralne - autorytety.
gorylisko
w rzeczy samej... mógłbym zrozumieć, że współpracował... ale przyznał się...powinien zrobić to duuuużoooo wcześniej...ale teraz idzie w zaparte...to go nie przedstawia w świetle sprawiedliwego za jakiego chcą go widzieć różnej maści bałwochwalcy... żal jest tylko tego klangoru jaki sie podniósł kiedy ikona bohatera okazała sie bohaterem nie całkiem takim cacy...  widać wyraźnie, że nie tylko wśród czerwono-różowego lewactwa są ludzie którzy mają problem z zaakceptowaniem prawdy...szkoda... Łysiak przytaczał niejeden raz starą druidyczną zasadę "prawda, przeciw światu..." z kolei nawiązując do katolskich wartości...Jezus wyłożył to prosto jak konstrukcja cepa...tak, tak zaś nie, nie...a co ponadto to od złego jest
Anonymous
@autor Był bohaterem Powstania, był ofiarą sowieckiego łagru i był beneficjentem systemu PRLowskiego, i współpracował z SB na co są dokumenty. I to może być przykrą prawdą dla wielu osób ale nie rozumiem potrzeby wybielania. Trzeba odróżnić jedno od drugiego a nie zacierać granice. To źle służy sprawie prawicy. Z perspektywy tygodniowej dostrzegam kolejną udaną akcję podziału społeczeństwa. Tym razem linią podziału jest lustracja i co szczególne kontrowersje są po stronie niepodległościowo-prawicowej, czyli wydawałoby się świadomej problemu kolaboracji.
Do wpisu: Trzymam kciuki za Rosję
Data Autor
JacBiel
Jeśli zadziała się z głową - to nie. Trzeba zinstytucjonalizować się poprzez współpracę z samorządami lokalnymi, ćwiczyć, szkolić się w terenie i na strzelnicach itd. Dlatego trzeba przyłożyć się do wyborów samorządowych. A broni i tak ochotnicy nie będą trzymali przecież po domach, tylko będzie w zbrojowniach, więc do czego się będą mogli przyczepić? /PRZYKŁADY JUŻ SĄ/
Józef Darski
Zaraz za tę obronę zabierze się ABW, prokuratura i sądy. Przecież nie było pełni księżyca, gdy powstawała, albo właśnie była. Każdy kto podniesie rękę na Rosję, będzie miał przeciwko sobie III RP/Ubekistan
NASZ_HENRY
Merkel wysłała sygnał do Putina. Na nasze czołgi i samoloty możesz liczyć, nie dojadą i nie dolecą ;-)
JacBiel
Żeby Polacy przestali popierać Ukrainę, należy "zachęcić" ich do właściwych wyborów, to fakt, ale myślę że propaganda rosyjska w zamyśle skierowana jest do całej Europy, (w tym i do nas oczywiście), ale głównym celem pozostaje nieodmiennie Ukraina.
JacBiel
Może i naiwny. Podobnie jak setki tysięcy ludzie w Polsce, którzy coś chcą zrobić, ale mimo wszystko, w porównaniu do dotychczasowych deliberacji nad możliwościami społeczeństwa - obrony również przed sitwą - to ten scenariusz jest najmniej naiwny, i może nie za długa, stanie się całkiem realny. Musimy mieć obronę terytorialną, bo nas zjedzą w kaszy, jakby co.
Panie Jacku...Naiwny pan co nieco z tymi Odzialami Obrony Terytorialnej Kraju.. Jak by nie oceniac ta bande kanali i szubrawcow spod znaku PO,SLD,PSL to nie sa do tego stopnia glupi aby pozwolic powolac uzbrojone odzialy Obywteli.. Doskonale wiedza,ze ta bron i te odzialy skierowane byly by nie w Sowietow ale przeciwko im.. Oni Nas sie boja a nie Sowietow.
Józef Darski
Chodzi o wpływ na wybory samorządowe w Polsce. Przekaz jest prosty: głosujcie na ruskich sługusów, bo przegracie, gdyż nikt wam w walce z Rosją nie pomoże, a więc Poddajcie się, Poddajcie się, tylko PO.
JacBiel
A co może być po wyborach proszę Pana? to samo, tylko w tonacji czerwonej, zamiast zielonej.
JacBiel
Przybił, podziękował, pozdrowienia :-)
gorylisko
ależ mnie pan zrobił tym tytułem...ale przybij pan dwudziestkę z gorylem...popieram...
szanowny panie. jak na teraz..jedyna szansa jest "dorżnąć zielona watahe" sankcjami pana murzyna..mi się wydaje ze te oswiadczonko zza odry ze "nie jesteśmy gotowi" jest elementem dyplomatycznej rozgrywki..boje się ze może to oznaczac z ich strony oddanie pola ruskim..czyli róbta co chceta..."my się nie będziemy wtrancać"..bo to ze ta inicjatywa z podlasia wszelkimi medialnymi i nie tylko sposobami jest duszona w zarodku przez "kregi decyzyjne" i "opiniotwórcze" to wola o pomste do nieba..ale to się może zmienić po następnych wyborach parlamentarnych i prezydenckich..chyba ze i po tych wyborach będą ci sa teraz..wybory "cuś" zmienia??
Do wpisu: Wyznania górnika-ochotnika czyli cała półprawda o górnictwie
Data Autor
JacBiel
Zgadza się. Czyszczenie taśmociagow to glony skladnik praktyk na kursie :-) Pozdrawiam
Witam panie Jacku. Drrrrr Pasierbiewiczem prosze sie nie przejmowac.. To znany na NB mitoman ..no i na dodatek Tenisista,Narciarz i znawca Kodeksu Badziewicza ( Bakiewicza czy jakos tam) Przyszedl tutaj aby panu dokopac za wczesniejsza panski komentarz zwiazany z jego nazwiskiem.. Nie ulega watpliwosci ,ze zna pan swietnie temat pracy pod ziemia. Ja w ramach zbierania empirycznych doswiadczen :-)) rowniez pracowalem (lata 70-te) na "Wieczorku"-Giszowiec pod ziemia (poziom 780) Przez pol roku recznie "spagowalem" "na tasmach" i 4 m-ce pracowalem "przy zamolkach" Prawdziej pracy (odliczajac dojazd do "przodka" ,powrot,przerwy na jedzenie,lazenie "tam i z powrotem) nie bylo wiecej jak 3-4 godziny dziennie.. Owszem trzeba bylo uwazac gdzie i co sie robi, bowiem o wypadek na kopalni nie trudno.. Zwiazane z ta praca doswiadczenie i znajomosc tego srodowiska bezcenne. Pozdrawiam.
Po przeczytaniu tekstu odnoszę wrażenie, że autor nawet godziny nie spędził pod ziemią.....
JacBiel
Zgadzam się tu z Panem w 100%. Jako patriota świadomy swoich obowiązków już wysyłam podanie o pracę do kancelarii premiera ;-) również serdecznie pozdrawiam
NASZ_HENRY
UWAGA: Pechowiec na pokładzie NB ;-)
Krzysztof Pasierbiewicz
"Następną branżą, która padła na cycki, gdy tylko zacząłem tam pracować, był transport kolejowy – ale o tym już kiedy indziej..." --------------------------- Więc może nie byłoby takie głupie, gdyby zaczął Pan pracować w ekipie rządowej pani Kopaczowej. Pozdrawiam
Do wpisu: Syndrom Korwina - Pasierbiewicza – analiza wstępna
Data Autor
Zbigniew Gajek vel Janko Walski
No i wystawił pan sobie świadectwo. Ponadto, ta niewspółmierna reakcja świadczy o jakimś pańskim problemie, do którego przypadkiem zbytnio zbliżył się Autor.
Krzysztof Pasierbiewicz
Panie! Nie zawracaj Pan głowy! Bo są sprawy, których Pan nigdy nie zrozumie. Tak Pan już ma. Pozdrawiam.
JacBiel
"Żeby coś wiedzieć o kobietach trzeba ich poznać dziesiątki, a nawet setki." Szanowny Panie, co Pan ma na myśli pisząc "poznać"? Ja znam setki kobiet (jak prawie każdy), więc nie o znajomość tu chyba chodzi, tylko o eufemizm zastępujący wyrażenie "współżyć z setkami kobiet". Jeśli tak, to z logiki stawiam Panu niedostateczny,  czyli leżące zero. Współżycie z żoną, jest tak samo miarodajne, jak współżycie z żoną i setkami kochanek, gdyż "próbka statystyczna" w relacji do 3 miliardów kobiet i tak ma podobną wartość. Każda kobieta jest odrębną osobą i jest niepowtarzalna, więc nie działa tu ani statystyka, ani dedukcja - a jedynie indukcja, której do prawidłowego rozumowania w zupełności żona wystarcza. Jeżeli poznaje Pan kobiety poprzez współżycie seksualne, to czy znaczy to, że nie zna Pan żadnego mężczyzny, czy też z każdym, którego Pan zna, współżył Pan seksualnie? Te wszystkie rażące błędy wskazują tylko na to, że łajdactwo i amoralność usiłuje Pan maskować pięknymi, ale niestety pustymi frazesami o miłości i znajomości świata i ludzi.
Krzysztof Pasierbiewicz
A teraz już na poważnie: W Krakowie, Paryżu, Nowym Jorku... są otoczeni zawsze gromadą „przyjaciół” znający wszystkich „wybrańcy” mający za sobą życie lżejsze od snu.   Lecz za tę butną fanaberię musieli zapłacić na starość ceną samotności gdyż ci łakomie zachłanni na życie koryfeusze luzackiej istoty szczęścia „tracili czas” na tyle szaleńczo, wartko i beztrosko iż nie zdążyli, a może nie chcieli spostrzec że słońce zaczyna powoli zachodzić a oni zostali w kawiarni sami.   Ale ta „samotność”, była ich własnym, świadomym wyborem bowiem ci z natury krnąbrnie wolni mężczyźni mieli charaktery zbyt harde by się dać oprawić w zbyt ciasne dla nich ramy zaściankowych konwenansów którymi buńczucznie gardzili i niefrasobliwie, nie bacząc na utarte kanony czerpali z życia samo piękno i radość.   I choć zawsze wiedzieli że za to ich La Dolce vita trzeba będzie słono zapłacić mieli się za bogaczy gdyż w głębi duszy czuli że skarbu świadomości życia przebytego pięknie nikomu odebrać nie sposób.   Dlatego warto się zastanowić czy owi „samotnicy” nie byli de facto mniej samotni  niż ci których w bogobojnych, roztropnych i bezpiecznych stadłach przez całe życie męczyło skwapliwie skrywane przed samymi sobą poczucie dokuczliwej duszności. Serdecznie Pana pozdrawiam i szczęścia w życiu życzę, Krzysztof Pasierbiewicz