Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Wyznania górnika-ochotnika czyli cała półprawda o górnictwie
Wysłane przez JacBiel w 27-09-2014 [23:46]
Na początku lat osiemdziesiątych, jako młody żonkoś, umyśliłem sobie sposób na zdobycie mieszkania. W Łodzi, w tamtych latach, kolejki sięgały 25-30 lat (kolejki w spółdzielniach mieszkaniowych dla osób, które wniosły wymagany wkład). Na Śląsku mieszkanie „dostawało się” po dwóch, trzech latach.
Wszystko byłoby idealnie, gdyby (chyba) nie mój pech. Jak tylko zacząłem pracę w KWK Katowice (poziom 625 [625 m pod ziemią]), zlikwidowano „kartę górnika”, czyli asortyment towarów/produktów, zastrzeżonych dla „wybranych”, czyli mogłem kupować tylko to, co „zwykli” ludzie – czyli ocet i papier toaletowy.
Ale przynajmniej miałem na łapówki, żeby kupić pralkę, lodówkę, czy meble – dobre i to. Zwłaszcza, że nie chwaląc się, ale jako młodszy górnik (po kursie) zarabiałem 3x tyle, co robol mógł zarobić gdzie indziej. Pieniędzy mi nie brakowało.
A szychty? owszem praca ciężka, ale nie przesadzajmy. Sam dojazd na oddział i powrót do szybu windowego zabierał ok. dwóch godzin, w czasie których jechało się wagonikami, albo szło się na piechotę chodnikami. Samej roboty było więc ok. 6 godz.
Robota była owszem ciężka, ale tylko na ścianie (tam gdzie kombajn fedruje węgiel), albo na przodku (tam gdzie węgiel fedruje się ręcznie „flankując” wyrobisko przed wprowadzeniem kombajnu). Nowicjuszowi, takiemu jak mnie, nikt nawet nie proponował pracy na przodku. Miałem do wyboru roboty „pomocnicze” dla konkretnego dobywania węgla: pomocnik elektryka, spawacza, cieśli itd. w końcu trafiłem do transportu, czyli dostarczałem z góry na dół potrzebne rzeczy (tarcica, podpory itp.)
Bardzo sobie chwalę tę robotę, bo miałem możliwość „zwiedzić” całą kopalnię w ciągu mojej rocznej kariery „młodszego górnika”. Ano właśnie, jak tylko zlikwidowali „kartę górnika”, w styczniu następnego roku zlikwidowali przywileje mieszkaniowe, które do tej pory zapewniały przydział mieszkania po 3, 4 latach pracy pod ziemią. Jak pech, to pech.
Ogólnie rzecz biorąc, praca na kopalni nie jest jakaś bardzo super ciężka. W porównaniu do budowlanki – trochę cięższa, ale że zawsze zarabiało się dużo lepiej, to i chętnych do tej roboty nie brakowało.
W momencie, gdy nastąpiło pogorszenie warunków finansowych – odszedłem. Inna sprawa, że jako przyjezdnemu było mi łatwiej i mniej sentymentalnie.
Następną branżą, która padła na cycki, gdy tylko zacząłem tam pracować, był transport kolejowy – ale o tym już kiedy indziej.
Komentarze
28-09-2014 [08:42] - Krzysztof Pasie... | Link: "Następną branżą, która padła
"Następną branżą, która padła na cycki, gdy tylko zacząłem tam pracować, był transport kolejowy – ale o tym już kiedy indziej..."
---------------------------
Więc może nie byłoby takie głupie, gdyby zaczął Pan pracować w ekipie rządowej pani Kopaczowej.
Pozdrawiam
28-09-2014 [11:49] - JacBiel | Link: Zgadzam się tu z Panem w
Zgadzam się tu z Panem w 100%.
Jako patriota świadomy swoich obowiązków już wysyłam podanie o pracę do kancelarii premiera ;-)
również serdecznie pozdrawiam
28-09-2014 [11:43] - NASZ_HENRY | Link: UWAGA: Pechowiec na pokładzie
UWAGA: Pechowiec na pokładzie NB ;-)
28-09-2014 [12:05] - Tozet71 | Link: Po przeczytaniu tekstu
Po przeczytaniu tekstu odnoszę wrażenie, że autor nawet godziny nie spędził pod ziemią.....
28-09-2014 [12:53] - goral | Link: Witam panie Jacku. Drrrrr
Witam panie Jacku.
Drrrrr Pasierbiewiczem prosze sie nie przejmowac..
To znany na NB mitoman ..no i na dodatek Tenisista,Narciarz i znawca Kodeksu Badziewicza ( Bakiewicza czy jakos tam)
Przyszedl tutaj aby panu dokopac za wczesniejsza panski komentarz zwiazany z jego nazwiskiem..
Nie ulega watpliwosci ,ze zna pan swietnie temat pracy pod ziemia.
Ja w ramach zbierania empirycznych doswiadczen :-)) rowniez pracowalem (lata 70-te) na "Wieczorku"-Giszowiec pod ziemia (poziom 780)
Przez pol roku recznie "spagowalem" "na tasmach" i 4 m-ce pracowalem "przy zamolkach"
Prawdziej pracy (odliczajac dojazd do "przodka" ,powrot,przerwy na jedzenie,lazenie "tam i z powrotem) nie bylo wiecej jak 3-4 godziny dziennie..
Owszem trzeba bylo uwazac gdzie i co sie robi, bowiem o wypadek na kopalni nie trudno..
Zwiazane z ta praca doswiadczenie i znajomosc tego srodowiska bezcenne.
Pozdrawiam.
28-09-2014 [15:19] - JacBiel | Link: Zgadza się. Czyszczenie
Zgadza się. Czyszczenie taśmociagow to glony skladnik praktyk na kursie :-)
Pozdrawiam