|
|
Najważniejszym jest,że zdajemy sobie sprawę z tego,co czynimy,czy uczyniliśmy.W moim własnym życiu wydarzyło się wiele,wiele, (wszak jesteśmy grzeszni) sytuacji,których do dziś się wstydzę.Wtedy potrafiłam wyszukać tysiące argumentów za tym,że nie było innego wyjścia.Dzisiaj o tamtych sprawach myślę zupełnie inaczej.Zadaję sobie pytanie:jak mogłam tak postąpić?Przecież to uwłaczało mnie jako kobiecie,jako człowiekowi.Życiowej mądrości nabiera się z wiekiem,więc za tamte historie mogę tylko przepraszać i starać się,aby nic podobnego już się nie zdarzyło.
Nie wiem jak jest z innymi,ale ja wiem,że bardzo często zasłyszane gdzieś przypadkowo słowo,przeczytane zdanie,potrafi poruszyć mnie tak,jak nic innego.Potrafi przewrócić mój tok myślenia o przysłowiowe 360 stopni.
Dlatego warto czytać,a szczególnie to,co inni już przeżyli.
Pozdrawiam. |
|
|
St. M. Krzyśków-Marcinowski Rozumiem Pana żal i przepraszam za niespełnienie Pańskich oczekiwań. Od możliwości wyciągnia i posłużenia się rzeczowymi argumentami odciął mnie jednak gwałtowny nurt emocjonalnych komentarzy, a ja będąc w opozycji do Pana sprawiłbym wrażenie, iż również staram się Pana pognębić, od czego jestem daleki. Przybrałoby to charakter nagonki tym bardziej, że ja, gorol i Bogusław reprezentujemy podobny światopogląd. Nie podobają mi się inwektywy i agresja, ale to jak na stadionie - co można z tym zrobić?
Pańskie uwagi na temat mojego tekstu były i ciekawe i zaskakujące. Kiedyś społeczeństwo było bardziej jednorodne, dziś różnice w widzeniu świata przez dwie osoby (Pan i ja) mogą być galaktyczne. Żeby je zniwelować do rozsądnych rozmiarów, dających jakieś oparcie ewentualnemu porozumieniu, potrzeba niebywałego wysiłku (problem ten jest pochodną ogólnego pytania - jak choć trochę zjednoczyć polskie społeczeństwo, czy to jest możliwe?).
Te rozbieżności między nami zainspirowały mnie do przypomnienia sobie o ważnej w mom życiu lektury ("Z zimna krwią") i zaprezentowania tego tu na blogu.
Na myśl przyszło mi też parę innych pomysłów, pozwalających "kulturalnie" kontynuować temat.
Świat, w którym żyliśmy razem ja i Czesław to "niziny" społeczne trudne do odmalowania, raczej nie da sie tego odnieść do wyobrażeń teraźniejszej daty.
Pozdrawiam. |
|
|
St. M. Krzyśków-Marcinowski Jest dużo ryzyka w Pani opinii. Dziękuję za wiarę nie tyle we mnie, ile w człowieka ogólnie (widzianego jako dziecko Boga). Życie uczy jednak nieufności, podobnie jaki i Ewangelia. Co na dziedzińcu świątynnym zostało ze Skały - z dumnego Piotra, natchnionego naukami Jezusa? Żałosna, przestraszona kreatura. To się może zrobić z każdym; do wszystkich jest kierowana, jako przestroga, ta trudno wyobrażalna nauka o przemianie. Przed każdym też staje pytanie: czy istnieje naturalny, przyrodzony, ewolucyjny mechanizm, który potrafiłby ucznia z tego stanu totalnej klęski wydźwignąć, i to raz dwa? Dalej...
Przepraszam z tę dygresję, ale zastanawiałem się akurat, czy istotnie ciekawe dla czytelnika byłoby przerzucenie tego wątku na poziom z lekka osobistych wynurzeń blogera? Pani sugeruje, że tak, więc...;)
Pozostaję w stanie szczerego zobowiązania. |
|
|
Proszę Pana,takie teksty są bardzo ważne i potrzebne.Każdy z nas,dorosłych,ma za sobą jakieś zdarzenie,którego się wstydzi.Chciałby tamten czas wymazać z pamięci,ale nie można.Wyjściem jest zaakceptowanie tamtej sytuacji,a nauka na przyszłość pozostaje.
Takie teksty pozwalają innym na zobaczenie "belki we własnym oku".
Tylko ludzie pyszni przeciwstawiają się dobru,a pycha jest Panu obca,więc ... |
|
|
St. M. Krzyśków-Marcinowski Każdemu potrzebne i krytyka i uznanie. To drugie napędza i ustawia myśli w określonym, właściwym(?) kierunku. Ten mój tekst był pierwotnie przeznaczony dla grona przyjaciół, ich aprobata spowodowała, że przekroczył granice prywatności – wiadomo, że to kwestia podjęcia ryzyka. Pańskie uwagi, podobnie jak wszystkich innych osób, skłaniają mnie do trzymania się w przyszłości określonej linii, widać użytecznej. Dziękuję i pozdrawiam. |
|
|
Góralu,nick Traube,widnieje na innym blogu.Nie wierzę w przypadek takiej samej nazwy.To on obrzucił blogera G.najobrzydliwszymi słowami.Innych,którzy mu się nie podobają,nie traktuje lepiej,i co charakterystyczne,ciągle donosi coś administracji - tutaj też już zaczął ... |
|
|
To bardzo dobry wpis . Na dzisiaj.
" Znalazłem się w przestrzeni objętej tym dobrem i i posłużyło to mojej duszy, otrzymałem światło zrozumienia i szansę poprawy."
Wszyscy tego doznania doswiadczaja przynajmniej raz w swoim zyciu. Niestety nie wszyscy to zauwazaja . Nie wszyscy chca ten znak dla siebie przemyslec , zreflektować się - tak jak Pan.
Pozdrawiam |
|
|
TRAUBE pisze - "Przykre jest też i to, że te chamskie incydenty mają miejsce pod ciekawym i - pomimo moich zastrzeżeń - głębokim wpisie blogowym."
No to jest "PEREŁKA" !!!.
Człowieku wytykasz komus "bełkot" w pisowni - a sam ?.
Juz kiedys czytałem tu takie komentarze jednej pani o nicku DAF - czy to nie ta sama osoba ?. Nie wdawaj sie w pyskowke tylko przedstawiaj swoje poglady i argumenty za nimi stojace.Sprowokowałes tą dyskusje z goralem a potem płaczesz i "smażysz" donos na niego - fe !!! Donoszenie to podła czynność - nie wiedziałeś ?! |
|
|
"Dla nas chrzescian" ???
Ci chrzescijanie to niby kto?, ty?
Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni. Ot co. |
|
|
Spadaj Lemingu ze swoimi pokretnymi i prymitywnymi ocenami na ONET.Tu rzeczywiscie jest inny portal.
ps.dobierzemy sie do was wkrotce Lemingi,Resocjalizacja i obozy pracy przymusowej,przywroca wam poczucie rzeczywistosci.. |
|
|
Alez nie oczekiwalem komentarza od ciebie prostaku, uzywajacy Niemieckiego nicku.Z zakompleksionymi Niemieckimi prostakami nie wdaje sie w polemiki.Nie posiadasz adekwatnego poziomu aby je prowadzic. |
|
|
Re: "Traube" czy jak ci tam po Polsku..
Kolego Dialektyku..
Z twojej argumentacji jasno wynika ,ze obce ci zasady milosierdzia chrzescijanskiego czy zwyklego ludzkiego wspolczucia.
Dla nas chrzescian szczegolna wymowe ma historia Niewiernej niewiasty,ktora tlum chcial ukamieniowac.
Brat nasz i Bog wyciagnal reke z kamieniem i zaproponowal tlumowi aby pierwszy rzucil ten kamien w nieszczesna kobiete ten,ktory jest bez winy..Nie znalazl sie nikt..
Nie wiesz nic o tym czlowieku i co bylo jego wina ..Uzurpujesz jednak sobie prawo jego osadu.
Ja tego prawa w kategoryczny sposob ci odmawiam!
Nietrudno zauwazyc ,ze hipokrytycznie i manipulacyjnie uzywasz argumentacji w opisanym wydarzeniu.
Nie zauwazylem aby w niej oburzales sie zachowaniem Mordercow-Sedziow skazujacych na smierc niewinnych ludzi od 1945 roku do dzisiaj..Nie slysze twoich slow oburzenia na mordercow-policjantow mordujacych i katujacych z zimna krwia obywateli tego kraju za ich udzial w protestach...
Nie piszesz nic o platnych mordercach wynajetych przez obecna ekipe rzadzaca w usuwaniu niewygodnych swiadkow Morderstwa Smolenskiego.
Bowiem nie szeroko pojeta Sprawiedliwosc czy jej zasady sa przedmiotem twojej troski.
Twoim problemem jest wlasnie to Chrzescijanskie Milosierdzie ,ktore jest spoina i podwalina naszej Polskiej Wspolnoty z ktora ty sie nie utozsamiaz..panie "Traube".. |
|
|
St. M. Krzyśków-Marcinowski W godzinie próby absurdem byłoby sprawdzanie czyichś papierów i cedzenie miłosierdzia. Tutaj nieufność oznacza zero, nic, żadnego wspomożenia, wynocha!
Jeśli przychodzi do nas głodny, skostniały z zimna, chory, zraniony, obłąkany, to naszym pierwszym odruchem jest (czy powinno być) udzielenie mu pomocy. Ten potrzebujący nie przedstawi się nam podając, iż jest zbiegiem, dezerterem, mordercą, malwersantem, zboczeńcem, ostatnia kreaturą – wszystko to można ukryć milcząc lub kłamiąc. Ewentualne przyznanie się do źródła osobistej nędzy to szczególna moneta, jaką poratowany może zwrócić cząstkę kredytu zaciągniętego u swojego dobrodzieja. Czy z kolei ten, który przyjmuje taką zapłatę, który jest obdarowany szczególnym zaufaniem ma zawieść i cofnąć swą pomocną dłoń? Byłaby to szczególna podłość i zeszmacenie się, całkowita moralna katastrofa. |
|
|
St. M. Krzyśków-Marcinowski Tak dokładnie, jak w tym wierszu i w Ewangelii.
"«... Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podobnie!» " (Łk 10, 36-37) |