|
|
Emilian Iwanicki O tak w wesołym gronie to i w tysiąca miło pograć choć osobiście uważam (bez obrazy,proszę) że to taki Piotruś dla tych większych.Dobrymi grami "do śmiechu" są też "3,5,8" i kierki,w które grywaliśmy nierzadko całą noc.Pozdrawiam również serdecznie! |
|
|
Marcin Tomala Wyraża pani emocje w sposób, który podziwiam i szanuję u komentatorów, niezależnie, czy się z nimi zgadzam, czy wręcz przeciwnie - pasja a zarazem konkret.
Dokładnie! Tak wiele rodzin, pracowitych, dalekich od patologii, alkoholu itp. przez sytuację na rynku pracy oraz szeroko pojmowane błędy systemowe zmaga się, walczy wręcz każdego dnia... Zresztą, na pomoc przecież nie zasługują, bo czysto, ładnie, dzieci zadbane, dobrze się uczą, telewizor nawet stoi. A, zresztą - lepiej przestanę, bo pora późna i jeszcze niepotrzebnie coś mniej cenzuralnego napiszę.
Dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam raz jeszcze! |
|
|
Marcin Tomala Uśmiecham się mimo powagi tematu, dla mojej rodzinki partyjki tysiąca to wiele przemiłych wieczorów, rozmów, emocji, rzucania kartami ;) nawet teraz, jak rodzice nas, albo my ich odwiedzamy to element nieodzowny naszych spotkań ;)
dziękuję za komentarz, pozdrawiam serdecznie! |
|
|
Emilian Iwanicki Panie Marcinie a jak już ta duża rodzina uzbiera kart 24 to będzie mogła przy suto zastawionym (łokciami) stole w tysiąca zagrać.Pozdrawiam. |
|
|
Panie Marcinie,to były najdelikatniejsze z najdelikatniejszych słów,jakich w tym przypadku mogłam użyć.
Tak naprawdę to ... i ... i .... i ............
Bo proszę jeszcze zauważyć,ilu rodziców na prowincji nie ma żadnej pracy i -wbrew wciskanej ludziom ciemnoty- wcale nie są to rodziny patologiczne.A urzędniczy debile zamiast na chleb to ... zniżkę do teatru ...
Kabotynizm do kwadratu.Znam ten temat,dlatego tak mnie to ....
Wie Pan Marcinie,mam już tzw."swoje lata" (czy coś koło tego :),więc nie mam problemu z wyrażaniem swoich emocji,tym bardziej,jeśli naprawdę wiem o czym piszę.
Szacunek za podjęcie tego tematu. |
|
|
Marcin Tomala To wszystko jest nawet w miarę logiczne - armia polityków i ich rodzin, rzesze zadowolonych urzędasów (i ich rodzin), do tego paru zaślepionych i już przy żenującej frekwencji mamy ładny wynik wyborczy... |
|
|
Marcin Tomala W krótkich, dosadnych acz prawdziwych do bólu słowach ujęła pani istotę problemu... dziękuję za komentarz!
Pozdrawiam również. |
|
|
Panie Marcinie,zdecydowanie urzędnicze machlojki.Rodziców mających kilkoro dzieci,a mieszkających poza dużymi aglomeracjami (a tam jest takich rodzin najwięcej),zwyczajnie nie stać będzie nawet z tą,g...ą zniżką na żadne ...
Szlak mnie trafia na tę całą,kolejną błazenadę,bo rodzice nie mają pieniędzy na zaspokojenie podstawowych potrzeb dziecka,a oni "zniżki na basen,do kina,do teatru...". A wystarczyło by tylko to,co napisał Pan w ostatniej części swojego wpisu.
Pozdrawiam. |
|
|
Bo tutaj najpierw oni muszą mieć pracę,
a „bydło” może szczaw żuć i kompotem z mirabelek popijać.
Bezradni są, jeśli chodzi o pracę dla ludzi, ale zaradni dla siebie.
W Nowym Jorku np. na 8 mln. mieszkańców wystarcza 50 radnych.
W Warszawie na 1,7 mln. jest ich około 500.
Tam na 1 mln. 6-ciu, tutaj na mln. 306 -ciu.
Daje się to wytłumaczyć jedynie chęcią utrzymania
swojego elektoratu przy korycie.
-------------------- WYŻSZOŚCIĄ IDEOLOGII NAD GOSPODARKĄ.
Miała być druga Japonia
Lecz to była tylko fonia
.......... żeby żyć
Wizja będzie z lepszych jaj
Bo nad Wisłą ajajaj
.......... cicho być
Ręka rękę myje
FAŁSZ LUKSUSEM ŻYJE
*** |