Otrzymane komantarze

Do wpisu: Życie bez objawów
Data Autor
Dark Regis
Pochodzi od prostych pieśni religijnych.
Valdi
            DWIE MIŁOŚCI leżała przytulona do męża i dziecka z jednej mężczyzna z drugiej córeczka   taka szczęśliwa z wszystkiego się śmiała taka rozluźniona słodko umierała   nie było rachunków i zbrojnych w komorników długów wciąż rosnących podartych trzewików   była miłość męska co czyni szczęśliwą tą miłością drugą tą maleńką – ckliwą   było ciepło w domu w piekarniku ryba były dwie miłości no i cuda... chyba    
kmeehow
@[12:27] A to ci „pracownik” ten pański krewniak. Zawsze oceniając ludzi przykładamy własną miarkę, a ludzie są tak różni. To, czego nie zrobiłbym ja , czy Pan , zrobi ktoś innych zupełnie naturalnie i bez zastanowienia. Ciekawe byłyby motywy podjęcia takiej „pracy”. Z pozoru chodzi o pieniądze, ale ja nie wierzę, że w każdym przypadku jest to dominujący element.
kmeehow
@marek Jak go zwał, tak go zwał. Dla mnie "Baranek" i "Baronowa", to arcydziełka w swojej klasie.
kmeehow
Ciekawy jestem jaka jest jaka jest geneza określenia "rymy częstochowskie". Chyba nie z kręgów literackich ono wyszło. Jest to, jak Pan mówi określenie pejoratywne.
kmeehow
Tagore? Pan? Wszystko jedno; piękne i bardzo głębokie
kmeehow
"Można powiedzieć, że dziś mamy renesans warcholstwa..." Najlepsza ocena parlamentaryzmu i sceny politycznej jaką czytałem od dawna. Jeszcze podkreśliłbym tylko jeden element.; partykularne zyski polityków dążących do „władzy”są w wielu wypadkach napiwkiem za realizowanie prawdziwych zysków i polityki wrogich sił. Zło w tym przypadku jest zwielokrotnione. Sytuacja kraju podobna do tej, gdy ktoś połyka truciznę w kapsułce rozpuszczającej się powoli w sokach żołądkowych.
Dark Regis
@Marek1taki Nie. To nie są rymy częstochowskie, tylko dokładne. Częstochowskie to te, które wynikają z fleksji języka, czyli np. końcówek osobowych i trybów: mówiłbyś-robiłbyś (ale nie mówi-robi), krótkim-malutkim (ale nie krótki-malutki, bo to temat), biegała-skakała itp. + @Autor - rymy częstochowskie nie degradują poezji, ale nieznajomość tematu i np. próba obrażenia kogoś gadką o częstochowszczyźnie w jego wierszach (vide bard) już przeszkadzają w nawiązaniu kontaktu, prawda? PS: doświadczeniem-ramieniem
Dark Regis
Ten dialekt francuskiego poznawał był mój brat cioteczny w latach 90-tych. Tak się potem skubany gdzieś w świecie szerokim zabunkrował, że do dziś rodzina nie może go znaleźć. W któreś święta rozmawiałem z ciotką i zeszło na ten temat. Obiecałem go znaleźć jak będzie okazja. I rzeczywiście jakieś dwa lata później otrzymałem cynk od kuzynki z Warszawy, że Mareczek przelatywał w kluczu na niskiej wysokości przez jej dom i nawet kilka piór zostawił. Poskładaliśmy do kupy wszystko to, co przy wódce powiedział i wyszło nam, że studiuje w Warszawie! Trochę dziwne, że był w Polsce i nawet rodzonej matki nie odwiedził. Ale kużden ma swoje. Wsiadłem w autobus i na początek pojechałem do akademików SGGW na Ursynowie. To był strzał w dziesiątkę. Znalazłem go w jakimś pokoiku metr na metr zaskoczonego jak perkoz w szuwarach. Rozmowa się jednak nie kleiła. Opowiadał skąpo o jakichś przeżyciach, traumach francuskich, rzucił nawet parę razy coś po francusku - na moje ucho głównie o maszerowaniu - potem pokazał mi na parkingu jakieś dwie wypasione fury i powiedział "To moje". W zasadzie na tym nasza rozmowa się zakończyła. Najzabawniejsze było to, że zaczął mnie prosić, błagać, żebym nic nie mówił rodzinie, gdzie jest i co robi. Zgodziłem się ale ten wkrótce i tak zniknął. Kolejny sygnał dotarł, że tym razem ukrył się w Hiszpanii. I znów po paru latach wrócił incognito do Polski. Jak ten ptok szwendała. Tym razem spotkaliśmy się na imprezie u kogoś na warszawskiej Pradze. Wyraźnie nie był zadowolony z tego spotkania, a nawet trochę się pokłóciliśmy. Wyrzucił z siebie, że jakby mnie tak gorąco chcieli spotkać koledzy z "pracy", to też bym się chował na końcu świata. Odparłem, że został zindoktrynowany przez stek głupich bajek i dlatego boi się teraz własnego cienia. Obraził się tak, że odtąd unika mnie tak samo jak byłych kolegów od nauki francuskiego. ;))) A co do języka ludowego, to pamiętam jak w dzieciństwie spędzałem wakacje w takiej wioseczce nad Wisłą i tam na różowawe zwierzę z kręconym ogonkiem nikt nie powiedział inaczej, niż "śfynia". Okazało się, że gdy potem, nawet w żartach przy kimś, kto pochodzi z tego terenu, wypowiedziałem to słowo, to pojawiał się mu w oczach taki dziwny błysk zrozumienia "To musi być ktoś tutejszy" :]
Pani Anna
@Marek1taki zawsze mi sie wydawało, że w tej piosence Kazika traktującej o ... kobiecie nieciężkich obyczajów, świadome przyjęcie w tej strofie takiej, a nie innej konwencji poetyckiej chodziło o mocne, a zarazem zabawne  podkreślenie różnicy pomiędzy obrazem tej kobiety w umyśle  zakochanego i mającego klapki na oczach młodzieńca, a rzeczywistością.
megalampus
part 2 Pewien mężczyzna nie zajmował się niczym pożytecznym, tylko bawił się ustawicznie głupstwami. Toteż był zdumiony, kiedy po życiu, spędzonym na cyzelowaniu wdzięcznych błahostek, znalazł się w raju. Ale niebiański przewodnik przez pomyłkę zaprowadził go do niewłaściwego raju, przeznaczonego wyłącznie dla pracowitych i zacnych dusz. Więc ów mężczyzna wałęsa się po rajskich ulicach i zawadza ludziom zapracowanym. Ilekroć ustąpi z drogi, krzyczą nań, że depce zasiewy. Popchną go, to odskoczy. Potrącą, odejdzie trochę dalej. Podchodzi do studni pracowita dziewczyna, idąca z dzbanem po wodę. Stopy jej przebiegają po bruku jak prędkie palce po strunach. Pośpiesznie wiąże włosy w niedbały węzeł, a rozsypane po czole pasma zaglądają w jej ciemne źrenice. Mężczyzna odzywa się do niej: „Czy użyczysz mi na chwilę swojego dzbana?” A ona: „Mojego dzbana? Czyżbyś chciał nabrać wody?” „Nie. Chcę wymalować na nim wzory”. „Nie ma czasu na głupstwa!” odparła pogardliwie. Ale pracowita dusza jest bezsilna wobec wspaniałego nieróbstwa. Codziennie spotyka ją przy studni i codziennie prosi ją o to samo. W końcu dziewczyna ustępuje Mężczyzna maluje dzban w zdumiewające barwy i w tajemniczą gmatwaninę linii. Dziewczyna bierze go, obraca na wszystkie strony i pyta: „Co to ma znaczyć?” Mężczyzna odpowiada: „To nic nie znaczy”. Dziewczyna niesie dzban do domu. Ogląda go w różnym oświetleniu, starając się przeniknąć i zapamiętać jego tajemnicę. W nocy wstaje z łóżka, zapala światło i znowu go ogląda ze wszystkich stron. Po raz pierwszy zetknęła się z rzeczą, która nic nie znaczy.  Nazajutrz mężczyzna znów czeka u studni. Dziewczyna zapytuje: „Czego chcesz?” „Chciałbym jeszcze coś zrobić dla ciebie”. „Cóż takiego?” pyta zaciekawiona. „Pozwól mi upleść z barwnych nici przewiązkę dla twoich włosów”. „Do czego to potrzebne?” pyta dziewczyna. „Do niczego!” szczerze odpowiada mężczyzna. Wkrótce przewiązka jest gotowa. Odtąd dziewczyna poświęca wiele czasu swym włosom. Jednostajne pasmo godziwie wypełnionego czasu w owym raju zaczyna się rwać tu i ówdzie. Zakłopotana starszyzna schodzi się na naradę. Niebiański przewodnik przyznaje się do pomyłki i stwierdza, że przyprowadził nie tego, kogo należało, i nie tam, gdzie trzeba. Wzywają tego mężczyznę. Jego jaskrawy zawój świadczy niedwuznacznie, jak głęboka była pomyłka. Najstarszy z rady rzecze: „Musisz wrócić za ziemię”. Mężczyzna wzdycha z ulgą: „Bardzo chętnie”. Dziewczyna z barwną przewiązką we włosach krzyczy: „Ja też!” Najstarszy z rady po raz pierwszy stanął w obliczu sytuacji, nie mającej żadnego sensu. I taka ta nasza Polska  
megalampus
Moi drodzy.. Wasza wrazliwosc i potrzeba obcowania ze swiatem tradycji i klasycznych uznanych wartosci jest widoczna .. Autora konsternacje ,zwiazane z "prawdziwoscia" wlasnego zycia ,uzasadnione.. To co niby jest tak oczywiste ,traci wlasna obiektywna wartosc w konfrontacji z wszech-ogarniajaca korupcja ducha i ciala. Niedoskonaly ale istniejacy  porzadek Swiata oraz wartosci zostaje zastapiony przez chaos i anarchie..Kultura Zycia na Kulture Smierci.. Tymczasowy Paradox ? czy "final solution" dla calego rodzaju ludzkiego ? To co sie dzieje w Polsce nie jest wyjatkiem...Stan i kondycja indywidualnego czlowieka rowniez..Wszyscy to obserwujemy na cpdzien..Mnie nurtuje pytanie jak glebokie sa to zmiany i jakiej liczby ludzi one dotycza ? Tutaj przydatna jest osoba Imcia, ,ktorego matematyczny umysl latwiej moze zglebic ten problem zwiazany z liczba ludzkich " zombie".. Absurdalnosc i brak sensu ludzkich poczynan ,najlepiej ukazuje wiersz mojego ulubionego poety Tagore..:  
megalampus
Móc spojrzeć w lustro Mijają cię szybkie dni, Biegnąc do historii drzwi. A ty wciąż na skrzydłach lot, Do przodu nigdy w tył zwrot. Na naciągniętej gumie Nerwowo trzymasz uśmiech. Aureolę pogardy Zakładasz od parady. Łokcie w ruch, sierpowym cios, Dumą zakrwawiony nos. Co dzień tańczysz na linie, Zwycięstwa topisz w winie. Egoizm to życia styl, W którym najchętniej byś żył. Prawda i miłość to grzech. Potrafisz zliczyć do trzech. Z mamony ustawiasz mur, Wokół spazmatyczny chór. Klaka i najtańszy blichtr Mają zawieźć cię na szczyt. Dni zezowatej glorii Odejdą do historii I już, nie będzie jutra. Zostaniesz ty i lustra.
kmeehow
 Rolniku, Racja, ale ja kury hoduję tylko na jaja. Jeszcze jedno: ja nie odnosilem się do okrucieństw, ale do skojarzenia z Rewolucją Francuską jako ideą. Stąd to "brrrrrrr"
Anonymous
A to będzie rym częstochowski? "Na głowie mam kraśny wianek. W ręku zielony badylek, Przede mną bieży baranek, Nade mną leci motylek." Zawsze uważałem, że w tfurczości Kazika apogeum to i tak Dziady.
jazgdyni
@rolnik Tu się zgadzam. Moja ocena rzeczywistości jest, że tak powiem, niekonwencjonalna. Nie domagam się zrozumienia. Mimo tego, tu i tam ją znajduję Cieszą mnie te poszukiwania. To w pewnym sensie, mówiąc górnolotnie, moja misja ewangelizacyjna. Mówiąc natomiast prostacko - ja rzucam, wy łapcie. A że przy tym potrafię być jak wrzód na dupie, to trudno. Takie jest życie. Nieskromnie powiem, że kolega Kmeehow, który nie tylko mnie lubi traktować jak służącego, ma, owszem, szacunek, lecz ludzi do siebie nie przyciąga. Lecz gdy ja zacząłem rozrabiać w komentarzach, to nagle tych komentarzy zrobiło się 150. Tego aspektu wy nie znacie bytując większość czasu w swoich wieżach z kości słoniowej. Przywołam raz jeszcze cytat, który jest ważny: Nadmierna wiara we własne zdolności naraża nas na ryzyko i hamuje rozwój. Wątpliwości na temat samego siebie odgrywają kluczową rolę w osiąganiu dojrzałości intelektualnej. Może mi się wydaje, ale wygląda na to, że wy żadnych wątpliwości nie macie.
jazgdyni
... zmanipulowanego... ??? Co ty gadasz?! Wielu usiłowało, lecz nigdy im się nie udało. Nawet mojej własnej matce, choć bardzo się starała. Może sam siebie manipuluję? To możliwe... Ale z punktu widzenia psychologii - wątpliwe. Młodzi mówią - nakręcasz się. Lecz to co innego. Nie wierzę w taką trywialność, że może chodzić o poglądy, jakże niemodne i śmieszne, bo bycie konserwatystą - tradycjonalistą, jest dzisiaj na salonach (a może powinienem powiedzieć - saloonach) warte najwyższej pogardy. No cóż... zaskoczę rolnika - to jest w pełni świadoma kalkulacja. Zobaczymy w końcu, kto się myli.
kmeehow
Imć Waszeć, wreszcie! Masz Waćpan poetyckie zacięcie. Norwida uwielbiam od szkoły średniej. Za zaoszczędzone drobniaki kupiłem Dzieła Wszystkie Norwida. Niestety, pewnego dnia, na studiach brakowało mi na piwo i odsprzedałem koledze połowę. Teraz żałuję, ale pragnienie ugasiłem. Poloniści mają swoje zbączenia, które nie zawsze są praktyczne, ale często - tak. Kiedy czytałem  A Moveable Feast Hemingwaya o jego pobycie w Paryżu, dowiedziałem się, że był tam uczony (przez,chyba, Gertrude Stein) jak najbardziej oszczędnego używania przymiotników. Wydało mi się to nonsensowne w pierwszym momencie, ale jak się okazuje ze wszech miar słuszne. Ta uwaga, moim zdaniem, wydobyła z talentu Hemingwaya tę cudowną zwięzłość, surowość, a zarazem poetykę języka.
kmeehow
Myślę, że rozminąłem się trochę z Pańskim tokiem myślenia.
kmeehow
Jak miło, że zawitał Pan w moje niskie progi. Powiedziałbym jak Bill Clinton na przesłuchaniu w Kongresie: wszystko zależy od tego jak zdefiniujemy święte, a jak użyteczne. Również - czy święte zawsze wyklucza użyteczne? Zrobienie ze swojego życia użytku na Chwałę Pana i ludzi czyni życie użytecznym, czy świętym? Ponadto, jak daleko sięga nasza wolna wola, by móc powiedzieć np. : wybieram życie święte (z tym drugim jest mniejszy problem). Na święte życie, z moją przeszłością, to ja się już nie załapię. Staram się więc żyć godnie, według tych kryteriów i wartości które tkwią we mnie genetycznie i poznawczo. Trudnno mi odpowiedzieć na pytanie w jakim stopniu moje życie (mam na myśli postępowanie) jest moim „dziełem”, a w jakim stopniu darem, na który nie mam i nie miałem wpływu. Ciężki temat, ale mam nadzieję dowiedzieć się od Pana wiele. Pozdrawiam serdecznie
kmeehow
Czy uważa Pan, że rymy częstochowskie degradują poezję. Ja myślę, że często nawet naiwna i prosta forma ma ważną rolę do spełnienia i jest w pewnych kontekstach niezastąpiona. Na przykład rymy częstochowskie w "Płótnie żywota" Staffa: Nie szukaj u mnie, młody bracie, nauk. Choć bliscy, jakżeśmy sobie dalecy! Na nic ci myśli mej nawyk czy nałóg, Własnym gałganem musisz odziać plecy.   Jeśli ci zdaje się, gdy nagle wstanę, Że coś wskazuję mądrym doświadczeniem, Jest to ruch tylko, gdy przez się utkane Płótno ze strachem mierzę swym ramieniem. Nie, to nie jest dobry przykład.  
Dark Regis
Z ostrożności procesowej warto zaznaczyć, że tak właśnie wyglądają słynne i mylone niemal przez każdego rymy częstochowskie. Chodzi o zgodne końcówki i formy gramatyczne wyrazów "wybuchając-mając", "prostego-złego", "skłonili-przeżyli", "kując-przypisując", a nawet "nowy-zimowy". Ale na pewno nie: "pamięta-zgięta", "nowy-rozmowy". Dla przykładu w Ars Poetica Staffa są tylko 2: Echo z dna serca, nieuchwytne, Woła mi: "Schwyć mnie, nim przepadnę, Nim zblednę, stanę się błękitne, Srebrzyste, przezroczyste, żadne!" Łowię je spiesznie jak motyla, Nie, abym świat dziwnością zdumiał, Lecz by się kształtem stała chwila I abyś, bracie, mnie zrozumiał. I niech wiersz, co ze strun się toczy, Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki, Tak jasny jak spojrzenie w oczy I prosty jak podanie ręki.
Dark Regis
Oj mają i nie tylko oni. Kiedyś na studiach uczyłem się poza konkursem francuskiego u rodowitej Francuzki, która miała prawdziwego kota na punkcie poprawnej wymowy oraz akcentu. W piśmie też te wszystkie acute i grave. Grupa była bardzo zróżnicowana i początkowo głównie tłukliśmy gramatykę. Konwersacje były potem. Właśnie na tym nam głównie zależało, czyli na używaniu języka, a nie robieniu testów. Dlatego każdy przykładał się jak mógł do poprawnej wymowy, ale nie każdy zdołał ją zachwycić. Był taki jeden, który mówił idealnie, niczym rasowy fircyk salonowy z Kongresówki. On jeden zresztą mieszkał jakiś czas we Francji. Wszyscy mu zazdrościliśmy, ale jakoś głupio było go naśladować. Zwłaszcza takie dziwne krótkie otwarte "e". Wreszcie któregoś dnia lektorka oznajmiła nam z rozbrajającym uśmiechem, że każdy z nas mówi już jak rodowity Francuz, ponieważ we Francji jest tak wiele rodzajów wymowy, że każdą się gdzieś usłyszy. Nawet każdą błędną gdzieś się znajdzie, co najwyżej w murzyńskiej dzielnicy, a już na pewno w mieście portowym. Natomiast ów champion mówił z niemal czystym akcentem paryskim, czy raczej slangiem dzielnicowym, który najczęściej kiedyś spotkać można było w dzielnicy burdeli z ust wypomadowanych alfonsów. Coś w rodzaju slangu warszawskiego, który opisywał Wiech w "Cafe pod Minogą". Zresztą w ten sposób mówi się jeszcze dziś w niektórych miejscach w Warszawie. Tak więc talent może równie dobrze prowadzić na manowce. :))
kmeehow
@Imć Waszeć, Rolnik z Mazur Panowie, dla porządku procesowego podaję poniżej wiersz Miłosza, do którego odniosłem się w moim tekście. Który skrzywdziłeś Czesław Miłosz Który skrzywdziłeś człowieka prostego Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając, Gromadę błaznów koło siebie mając Na pomieszanie dobrego i złego, Choćby przed tobą wszyscy się skłonili Cnotę i mądrość tobie przypisując, Złote medale na twoją cześć kując, Radzi, że jeszcze jeden dzień przeżyli, Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta Możesz go zabić – narodzi się nowy. Spisane będą czyny i rozmowy. Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
Dark Regis
@rolnik z mazur Ale to jest naprawdę Norwid :D