Otrzymane komantarze

Do wpisu: OŚWIADCZENIE DZIAŁACZY WOLNYCH ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH WYBRZEŻA
Data Autor
To trzeba nagłośnić w oficjalnych mediach. Wydrukować w "Gazecie Polskiej" i opowiedzieć o nim w TVP (z odesłaniem).
xena2012
chciałaby wiedzieć gdzie ten list działaczy zostanie opublikowany i nagłośniony,bo znając polskie realia przemknie bez echa.
Do wpisu: Lech Zborowski: PODRZUTKI WAŁĘSY
Data Autor
Obawiam się, że nie do wyleczenia. Pozdrawiam
Dobra gra słów. Pozdrawiam
Zgadzam się całkowicie z Pańską oceną. Moja opinia o tzw. przerwaniu współpracy przez Bolka jest dokładnie taka sama. Moim zdaniem taka rzecz nigdy nie miała miejsca. Andrzej Gwiazda słusznie twierdzi od lat, że Bolek otrzymał tylko inną kategorię agenta. Sprawę działań wobec Anny Walentynowicz ujął Pan doskonale. Mogę dodać tylko tyle, że zaznaczenie tego wątku było dla mnie ważniejsze niż głupota i donosicielstwo Bolka, które to obie przypadłości nie wymagają już udowadniania. Pozdrawiam
Zbigniew Gajek vel Janko Walski
Ten dokument nie wyklucza współpracy Bolka! Mało tego, jest praktycznie niemożliwe by została przerwana, skoro Wałęsa nie wyspowiadał się z niej publicznie! W kolejnych etapach przyjmowała różną postać dostosowaną do pozycji jaką zajmował. Gdy został szefem 10-milinowego związku jasne jest, że pisanie donosów na kolegów straciło sens. Okres stanu wojennego, okres po 1989 roku, okres prezydentury, itd, w każdym z tych okresów zupełnie inne formy i inne obszary współpracy wchodziły w grę. Działania SB wobec Walentynowicz miały wykorzystać powszechne WYOBRAŻENIE o Wałęsie jako niezłomnym robotniku co esbecji się nie kłania. Mieli okazję przekonać się, że dyscyplinujące puszczenie w eter rozmowy z bratem wywołało ostre i masowe protesty w obronie Wałęsy. Postanowili wykorzystać te nastroje przeciwko Walentynowicz. Gdyby wówczas publicznie zaatakowała Wałęsę zgodnie z założeniami operacji zostałaby politycznie unicestwiona (a później fizycznie). Dobrze, że Pan to podniósł: "bezpieka chcąc osaczyć i zneutralizować Annę Walentynowicz prowadziła wobec niej wiele różnorakich działań. Jednym z nich było podrzucanie różnego rodzaju informacji. SB liczyła, że któreś z nich zostaną przez panią Anię wykorzystane publicznie i że to ułatwi służbom działania przeciwko jej osobie."
NASZ_HENRY
Bolek podrzutek ;-)
mada
Pomroczność jasna to ciężka i przewlekła choroba.
Do wpisu: Jan Karandziej: ULUBIEŃCY MEDIÓW
Data Autor
"bohaterzy z WZZ nie moga się przebic do prawicowych mediow" mnie prostego emeryta-robotnika,ktory pamieta doskonale te czasy[mam 73l], krew mnie zalewa ,gdy wykszalcony dziennikarz z TV Republika Antoni Trzmiel w rozmowie na temat opozycji z lat 80tych wyraza sie na temat glownych postaci rezimowych mediow, ktorych krytykuje jego rozmowca .A on,alez oni, jednak mieli w pewnym okresie chwalebna dzialalnosc.Nie jest to cytat,ale sens podobny.Przeciez oni nie działali" chwalebnie" z osobistych pobudek ,lecz grali scenariusz napisany przez SB Czy ten dziennikarz o tym nie wie,jezeli wie ,to powinnien być wyrzucony z tej tv natychmiast ,choc Bog mi swiadkiem ,ze bardzo go lubilem
Prawda się sama nie obroni, to ludzie muszą o nią zawalczyć! Dziękuję Panu za ten tekst.
jazgdyni
Witam Bardzo się cieszę, że wreszcie ukazują się teksty Pańskie i Leszka Zborowskiego. Najwyższa pora rozpowszechnić prawdziwą historię Solidarności, a nie tą narzuconą przez warszafkę z KORem i Michnikiem. Tą bez Borowczaka, Borusewicza i Krzywonos. Ja też byłem w Stoczni w sierpniu przywożąc apel przyłączenia się do strajku marynarzy PLO. Czekam na dalsze słowa prawdy i historii autentycznej. Póki my żyjemy. Z wyrazami szacunku
Do wpisu: Lech Zborowski: JAK DOSZŁO DO SIERPNIOWEGO STRAJKU
Data Autor
NASZ_HENRY
Dzięki, już wiem skąd borsukowi nogi wyrastają ;-)
Do wpisu: Marian Jurczyk – dyskusji ciąg dalszy
Data Autor
Zbigniew Gajek vel Janko Walski
cd. Być może nie dość mocno podkreśliłem kwestię czasu. To szczególne traktowanie prof. Kieżuna jest ściśle powiązane z czasem. Dotyczy WYŁĄCZNIE osób które wpadły w stalinowskie młyny. To były dramatyczne wybory, żyć czy umierać, próbować coś działać, czy szukać swojego miejsca na marginesie, ratować rodzinę, czy skazać ją na poniewierkę. Kategoryczność ocen zachowałbym dla rozpoczynających kolaborację po śmierci Stalina, jeśli nie wynikała z otumanienia propagandą, z jakiegoś ideologicznego zaczadzenia. Te ostatnie czynniki mogły odgrywać jakąś rolę po 1956 roku, ale już nie po 1968. Tylko kompletni idioci jak niesławny Albin Siwak, o którym krążyło nie mniej kawałów niż o milicjantach, mogli po tej dacie kolaborować motywowani zaczadzeniem ideologicznym. Opresja wówczas także była nieporównywalna z czasami stalinowskimi.
Zbigniew Gajek vel Janko Walski
Nie sposób nie zgodzić się. Byli to wspaniali ludzie. Mieli wielkość i klasę, która robi wrażenie. Zapchnięcie ich na margines, marginesem czyniło  świat, który ich wykluczył. Różne jednak drogi obierali. Wspominam przedwojenną nauczycielkę od polskiego, panią Zarzycką (nie pamiętam imienia) ze Szkoły Podstawowej nr. 4 w Legnicy. Na tle grona pedagogicznego, w które wpadliśmy wyglądała jak z innego świata. Była surowa i wyrozumiała. Przede wszystkim zaś miała szacunek do nas rozbrykanych dwunastolatków, szacunek z którym nigdzie wcześniej nie spotkaliśmy się. Dowiedzieliśmy się od niej wiele rzeczy nie zdając sobie sprawy z ich wagi, mimo że tylko krótko z nami była. Między innymi zobaczyliśmy, że człowieka można szanować także wówczas gdy zachowuje się potwornie, gdy niczego nie wie, niczym nie interesuje się, nikt go nie lubi, gdy jest uważany za najgorszego, gdy wszyscy nim pomiatają. Ot jeden z tych "drobiazgów", które ustawiają na całe życie. Czy jako sprzątaczka miałby wpływ na uformowanie tylu ludzi? Drugi przykład to śp. prof. Tadeusz Huskowski, matematyk na Politechnice Wrocławskiej. Szczęśliwcy, którzy trafili na jego wykłady zetknęli się ze światem jaskrawie kontrastującym z otaczającą peerelowską rzeczywistością, która jawiła się po wyjściu z wykładów małym zapyziałym śmierdzącym zaułkiem mimo, że Profesor wyłącznie algebrą zajmował się w czasie wykładów. O jego udziale w Powstaniu Warszawskim dowiedzieliśmy się z prasy podziemnej dopiero po Jego śmierci... Przykłady mógłbym mnożyć. Było moim wielkim szczęściem, że na takie osoby trafiałem w swoim życiu.
Robert Kościelny
Panie Lechu, Tu zgadzam się z Panem w 100%. Kłaniam się Robert Kościelny
Szanowny Panie Zapewniam, ze rozumiem co chce Pan powiedziec, ale przyznam, ze nie jestem zwolennikiem takiego haslowego pokazania spraw. Mowi Pan w odniesieniu do prof Kiezuna "...mogl byc strozem nocnym. Wowczas bylby bohaterem?" A przeciez nie o to chodzi. Gdybym odwrocil pytanie i powiedzial, ze sa tacy, ktorzy zostajac wiernymi swym przekonaniom zostali tymi nocnymi strozami? Czy byliby zalosnymi frajerami? Gdzie jest granica ceny? Juz wiele lat temu zauwazylem pewna prawidlowosc. Otoz, kiedy prosty robotnik okaze sie agentem i dowiemy sie , ze uczynil to bo bal sie stracic prace, wowczas dla wielu jest to zwykla slabosc. Jednak kiedy intelektualista sprzeda kogos za paszport to ta postawa ma miec wiele odcieni gdyz on chcial jechac na wazne dla jego kariery sympozjum. Problem w tym , ze dla tego robotnika jego zycie jest rownie wazne jak zycie intelektualisty dla niego samego. Nie chce wchodzic w dyskusje na temat prof. Kiezuna, ale generalnie w takich wypadkach najbardziej przeszkadza mi brak konkretnej, szczerej i jasnej odpowiedzi. Gdyz nie mozna powiedziec, ze nie mamy prawa pytac. Zwlaszcza osobe, ktora funkcjonuje w naszej rzeczywistosci jako moralny autorytet. Mysle, ze to profesor popelnia błąd poprzez niewlasciwa reakcje. To jest plaga naszej rzeczywistosci, ze tak rzadko w takich wypadkach otrzymujemy jasna odpowiedz, ktora moglaby powstrzymac te klopotliwe sytuacje. Kiedys w ZR Solidarnosci w Gdansku bylem swiadkiem takiego zdarzenia. Przyjechala kilkudziesiecioosobowa grupa dziennikarzy, ktorzy nie mogli sie z nikim dogadac bo tlumacze byli gdzies z innymi cudzoziemcami. Grupa biegala po budynku nie mogac znalezc informacji. W klatce schodowej pracowal malarz, ktory mogl miec wowczas ok. 60 lat. W pewnym momencie odlozyl pedzel i podszedl do zdesperowanych dziennikarzy i zaczal z pelna swoboda rozmawiac w trzech jezykach. Wytlumaczyl co chcial i wrocil do swoich zajec. Przychodzil do naszej drukarni zjesc swoje sniadanie. Mialem tak mocne odczucie, ze ma on jakas szczegolna historie, ale poniewaz nic nie mowil to ja tez nie odwazylem sie zapytac. Jestem pewny mial on swoje trudne wybory w zyciu. Pozdrawiam Lech Zborowski
Szanowny Panie W pewnym sensie ma Pan racje. Problem jest jednak nieco szerszy. Nikt sie nie spiera o jego wczesniejsza role jako donosiciela. To jest fakt i nikt nie próbuje z tym dyskutowac. W pelni zgadzam sie tez z faktem, ze Jurczyk do konca, jak sie Pan wyrazil - szedl w zaparte. Problem w tym, ze MJ mogl sie przyznac tylko w poczatkowym okresie do wczesniejszej roli donosiciela. Oczywiscie gdyby to zrobil to w tamtym klimacie strajkowych protestow i powstawania Solidarnosci nigdy nie zostal by tym kim zostal. To jest ten paradoks jego sytuacji. Poniewaz poszedl w zaparte to znaczy, ze zdecydowal sie zataic swoja przeszlosc i tym samym aby zaistniec jako dzialacz wystawial sie na dozywotni szantaz i nacisk bezpieki. I tu kolo sie zamknelo. Przyznanie sie w ostatnich latach moglo by tylko dac mu pewna moralna ulge, ale podejrzenie o funkcjonowanie pod naciskiem bezpieki jako solidarnosciowy przywodca musialo by pozostac. No chyba, ze powiedzial by rowniez cala prawde o tym okresie, a to juz rzecz trudniejsza bo jest to sprawa duzo wiekszego ukladu. Pozdrawiam Lech Zborowski
Zbigniew Gajek vel Janko Walski
Szanowny Panie Zborowski, Umierają ostatni Piękni Dwudziestoletni. Zmarł dzisiaj Tadeusz Konwicki z tego pokolenia wtłoczonych w sytuacje bez wyjścia, jeśli zaangażowali się wcześniej w Polskie Państwo Podziemne lub cynicznie oszukiwane, jeśli chodzi o mniej świadomych tego co się działo Pryszczatych, często pozostawionych bez rodziców, bez domów, bez dzieciństwa, bez durnej i chmurnej młodości. Tadeusz Konwicki przeżył. Szczęśliwie (dla niego) uległ demagogii komunistycznej. Wysoka poozycja uzyskana dzięki uwikłaniu w system dodała później mocy listom protestacyjnym, które podpisywał, gdy zorientował się w co wdepnął. Dla ilu pokoleń wychowanych w PRLu takie pozycje jak Mała Apokalipsa były formujące?  Prof. Witold Kieżun nie uległ ideologii, ale postanowił żyć i nie kopać się z koniem. Robił co mógł w takim zakrewsie na jaki pozwalały kolejne zwroty historii. A co można zrobić gdy nic nie można zrobić? Prof Kieżun znajadował i na to odpowiedzi. Różne w różnych okresach. Wykładał ekonomię w pod szyldem KC. Ilu wykorzenionych aparatczyków zaraził Polską na swoich wykładach, pokazał absurd ideologii? No co za straszna zbrodnia! No pewnie, mógł być w niej stróżem nocnym. Wówczas byłby bohaterem? Pisałem o tym ostatnio. Sytuacje w jakich znaleźli się urodzeni w latach 20-tych różnią się zasadniczo od sytuacji Bolków i Świętych z pokolenia ich dzieci, są nieporównywalne. Zastanawiam się ilu manipulantów UBekistanu  uaktywniło się wśród Pryncypialistów tropiących "zbrodnie" prof. Witolda Kieżuna.  Warto  pomyśleć o tym czyje głosy nam towarzyszą gdy z pozycji pryncypialnych atakujemy Profesora. Pozdrawiam JW
Jak już kilkukrotnie pisałem w moich komentarzach na tym portalu kłopot nie leży w tym czy współpracował. Problem leży w tym, że do końca szedł w zaparte. Gdyby powiedział: "Spowiadam się Bogu wszechmogącemu oraz wam bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, podpisem... A poza tym zobaczcie - syna mi zabili, rodzinę rozwalili, byłem słaby podpisałem. Proszę o wybaczenie!" to dzisiaj nie byłoby problemu pana M.J. (i wielu innych, którzy zbłądzili). Serdecznie pozdrawiam
Niestety nie sądzę aby to sie mogło przydarzyc. Ludzie, ktorzy zyja w kłamstwie kazdego dnia zaczynają predzej czy pozniej w to klamstwo wierzyc. Pozdrawiam Lech Zborowski
Niestety ta popularna prawda ma ciagle potwierdzenie w naszym zyciu. Pozdrawiam raz jeszcze Lech Zborowski
Szanowny Panie W pelni zgadzam sie z Panskim wnioskiem i dziekuje za komentarz. Pozwole sobie jednak odniesc do uwagi o kompetencjach pana Koscielnego. Otoz uwazam, ze ma on takie same kompetencje i wiedze jak my wszyscy aby zabrac glos w takiej dyskusji jak ta. Jesli tu jestesmy i rozmawiamy to znaczy, ze sie interesujemy i zapewne zbieramy informacje. Mozemy sie nie zgadzac z opinia pana Koscielnego, ale nie mozemy oczekiwac aby na kazdy temat mogli rozmawiac tylko tzw. fachowcy. Bo kto nimi jest. Na forum takim jak to wymieniamy opinie i nawet jezeli nasza wiedza jest ograniczona to przeciez jednym ze skutkow tych rozmow powinien byc fakt, ze czesto sie czegos uczymy. Pozdrawiam Lech Zborowski
V Swięta racja. Bezpieka to nie harcerstwo. Niestety niektorzy czesto o tym zapominaja. Nie mozna bylo sie wypisac, ale czasem mozna bylo usunac sie w cien. Natomiast nie mozna bylo sie obrazic i pojsc na barykady, albo jak w przypadku Bolka dostac jeszcze po drodze mieszkanie i kilka innych prezentow. Pozdrawiam Lech Zborowski
Goral Supreme Panska uwaga trafia w dziesiątke. To jest dokladnie to o czym probuje mowic od dlugiego czasu tym wszystkim, ktorzy twierdza, ze gdyby taki np. Bolek sie tylko przyznal, to Polacy by wybaczyli i zapomnieli. To jest niebezpieczne myslenie, gdyz te ohydne postacie sa filarami falszerstwa historii, a co za tym idzie stworzenia calego pozniejszego ukladu. Dziekuje za spostrzezenie. Pozdrawiam Lech Zborowski
Szanowny Panie Janko Walski Dziekuje za celny komentarz.Zgadzam sie z okresleniem "dwa w jednym". Z uwagi na dlugosc tekstu przez niektore tematy musze przechodzic koncentrujac sie na tym co wazne dla mojego argumentu. Pamietam mechanizm dzialania tych bojowych wyskokow w przypadku Bolka. Chociazby w Opolu w czasie Solidarnosci czy po powrocie z "internowania" kiedy najpierw wykrzykiwal na komune, a potem tlumaczyl sie wladzy, ze musi zachowac "twarz" wobec ludzi.Jest prawdopodobne, ze bezpieka podsuwala im jakies pomysly. Ja jednak gleboko wierze, ze glownym motywem bylo budowanie sobie wiarygodnosci. Trudno mi powiedziec co mysli pan Gontarczyk, ale zgadzam sie z panem Koscielnym, ze jego podejscie do sprawy jest tak samo nierzetelne jak w przypadku P.Zyzaka czy prof.Kiezuna. Niezaleznie od tego czy kogos chwali czy gani. Pelna zgoda co do skutkow dzialan agentow. Donoszenie na konkretne osoby jest latwiejsze do oceny, bo wyrazne i niejako oczywiste. Jednak dzialania agentow wplywu czesto przynosza szkody niewspolmiernie wieksze dla nas wszystkich. Panska lista to przeciez tylko drobny przyklad. Pozdrawiam Lech Zborowski