|
|
Ptr Niedorzeczność historyczna z tymi plemionami. Było inaczej. Ukrzyżowali i zakazali ognia pod karą śmierci. Przyszło trzęsienie ziemi i pochłonęło im świątynię ,a ludzie się rozproszyli. I przeklinają ogień i tych ,którzy go używają. A więc straszą nim, racjonalizują jego użycie, zmniejszają płomień, preferują zimne potrawy, zimne domy, brak kontaktów międzyludzkich przy ogniu. To wszystko w należy rozumieć przenośni. To nazywa się modernizacja. I moderniści mają mały ogienek jak im przykazano. To jest Kościół. Kryzys polega na zdradzie płomienia i zamianie go na świeczkę, na sztuczne światełko , świecidełko.
Niektórzy sądzą, że to piorun spowodował pożar świątynii. |
|
|
Roman Antoni Misiewicz Szczerze Amen. |
|
|
Roman Antoni Misiewicz Dziękuję za komentarz @EsaurGappa. Przyznam, miałem przed publikacją, taki moment zawahania czy będzie on aby na pewno czytelny. Po komentarzach widzę, że za wcześnie widocznie postanowiłem umieścić swoje przemyślenia na NB. Święty Antoni mówił -"Miej zawsze Boga przed swymi oczami" - widocznie Go cały czas nie miałem - pisząc. Jeszcze raz dziękuję za szczerość i serdecznie Pozdrawiam. |
|
|
Silentium Universi Kościół, jako grupa ludzi, może być martwy duchowo. Ale, w odróżnieniu od innych grup, w naszym życiu może gdzieś czaić się Zmartwychwstanie. Przynajmniej jeden Człowiek (który jest Bogiem, postawię tę kropkę nad i) nie jest w nim martwy. Prośmy. |
|
|
EsaurGappa Dobry wieczór panie Romku.Dwa dni zastanawiałem się nad pana debiutanckim wpisem,na początek napiszę że cieszę się bardzo z tego że taka osoba jak pan będzie dzieliła się z nami swoim doświadczeniem życiowym.
Wracając do pańskiego tekstu,szczerze pisząc niewiele z niego zrozumiałem,nie do końca pojmuję co pan chciał przekazać w tych słowach,i jak był cel wymieszania kilku niezwiązanych że sobą wątków.Osobiście odbieram całość jako swoisty galimatias przemyśleń osoby niespełnionej duchowo,która to w nieszczerym cierpieniu i trosce o kościół,ukrywa wewnętrzne rozbicie i niepokój o los własnej duszy.
Jeśli pana uraziłem tymi słowami proszę o wybaczenie mi mojej postawy.Mnie jako człowieka niewykształconego,prostego i lubującego się w prostych środkach do zrozumienia wiary,irytuje po prostu sposób w jaki to osoby o wyższym statusie społecznym, próbują odnaleźć odpowiedź na pytania które są tylko konsekwencją odejścia od żródła.Tak jak pan zresztą sam to celnie zauważył w swoich rozważaniach,od dawien dawna człowiek posiłkuje się w swoim rozwoju duchowym tysiącącami najrózniejszych opini,rad czy nawet nakazów różnej maści nauczycieli.Wielu ludzi wezwanych przez Boga zamiast iść w samotnej pokorze prostą ścieżką która niewątpliwe jest wąska, pnie się do góry i wymaga wielkiego wysiłku,a przede wszystkim dyscypliny by nie zbaczyć z obranego kursu,w swojej pysze chcą udowodnić innym którzy są być może bardziej utrapieni w swych słabościach na drodze do zbawienia,że to oni są dobrymi pasterzami,że to oni posiadają jakąś wielką mądrość.
Tak nas rozproszono po całym globie kłamstwami fałszywych proroków że większość z nas znalazła się na autostradzie do zatracenia,tysiące pastwisk,zewsząd słychać kłótnie najemnych pasterzy,nie do zniesienia jest nasze przerażliwe beczenie i zgrzytanie zębami,wilki między nami pożerają najsłabszych i widzimy jak walczą między sobą by zagarnąć jak największe stado.Uciekajmy więc do żródła,tam jest nasz kościół.
|
|
|
wielkopolskizdzichu " I nie wydaje mi się, aby można było mu zarzucić, że interesuje się mało polityką."
Ależ interesuje się polityką zwłaszcza jak polityka zmierza do zmniejszenia nienależnych Kościołowi apanaży. |
|
|
Roman Antoni Misiewicz Napisała Pani "Niestety Kościół zachowuje się tak, jakby życie poza Kościołem zupełnie go nie interesowało, ani nie dotyczyło." Troszkę inaczej to widzę. Mam wrażenie, że kościół interesuje się sobą samym jako instytucją . I nie wydaje mi się, aby można było mu zarzucić, że interesuje się mało polityką. Problem widzę w tym, że sprawy "ducha" traktuje przedmiotowo, czyli jako pochodną swego głównego zainteresowania. |
|
|
Roman Antoni Misiewicz "Odkryłem" Anthony'ego do Mello dopiero w ubiegłym roku. Mam wrażenie, że całe życie go szukałem :) |
|
|
Roman Antoni Misiewicz Racja, kryzys Kościoła jest permanentny. To wynika pewnie ze zmieniających się czasów i ludzi. I to jest prawidłowe. Ale ja myślę bardziej o zmianie środka ciężkości Kościoła. Przesuwaniu się od ducha do materii. Kościół to ludzie, a ludzie to Dusza i ciało. "Ciało rodzi ciało, a Duch rodzi Ducha" Kościół może być żywy fizycznie, ale martwy duchowo. |
|
|
Roman Antoni Misiewicz To co Pani napisała, to dla mnie tylko skutek.To materialny efekt, odchodzenia (długi proces) od tego co duchowe, ku temu co materialne. Musi się więc to jakoś materializować. Moim zdaniem aby to odwrócić, nie należy walczyć ze skutkami. Jak? Piętnując? To jest tak jak z leczeniem w medycynie. |
|
|
danuta Świadomość tego, że jest kryzys - że coś pęka, pada, choć powinno trwać - można misternie zabudować ornamentami, które dla samej konstrukcji i jej trwałości mają takie znaczenie, jak miłosierne spuszczenie zasłony na to, co wstydliwe. Zasygnalizowanie problemu niby odważne, ale jednak ograniczone do spuszczenia misternej koronki słów zupełnie niekompatybilnych z tym, co się naprawdę dzieje. Niekompatybilnych z tragedią, już kosztującą tysiące żyć wiernych Kościoła Katolickiego. Z żałosną afektacją zamiast Pontyfikatu. Z ewidentnymi niedostatkami intelektualnymi, z dyskwalifikującymi niedostatkami intelektualnymi. Z kompletną nieświadomością, kim powinien być Pasterz, czym dla Wiernych powinien być Pasterz w czasach tak niszczących wiarę, katolicyzm, chrześcijaństwo, jak ten czas, w którym przyszło nam żyć. Z wielbieniem bożków zamiast Boga. Możemy oczywiście delikatnie sygnalizować, ale po co? Po co, jeśli wszyscy wiedzą, jaka to tragedia, nawet jeśli się do tego nie przyznają? |