Janusz Palikot zasugerował, że najlepszą reakcją na słowa Baracka Obamy o „polskich obozach śmierci”, byłaby odpowiedź, która zawierałaby odrobinę humoru, dystansu, ale jednocześnie nazywała rzeczy po imieniu.
- Prezydent Komorowski mógł wyjść i powiedzieć, że teraz to nie on, a prezydent Obama robi największe gafy - zaproponował wujek Dobra Rada.
Ponieważ treść wysłanego już przez naszego prezydenta listu jest niedostępna, wyobrażam sobie, że korespondencja do Białego Domu podług rad Przewodniczącego RuPopPal-u mogłaby wyglądać następująco (uwaga – pisownia oryginalna):
Szanowny Panie Prezydencie
Stanów Zjednoczonych Ameryki
Baracku Obamo,
Nie sposób nie odnieść się do słów, jakich użył Pan podczas uroczystości pośmiertnego uhonorowania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności. Słowa te zadały wielki bul narodowi polskiemu.
Jako Amerykanin... Ups, Afroamenrykanin, powinien Pan wiedzieć, jak ważną rolę we współczesnym świecie przykłada się do prawidłowego etykietowania jednostki ludzkiej, zdarzeń oraz całych społeczności.
Jednak ja - tak po ludzku - rozumiem, że zaliczył Pan tzw. gafę. A proszę mi wierzyć, w temacie wpadek jestem znawcą.
Wyobrazi Pan sobie, że swego czasu pomyliłem Karola Wojtyłę ze Stefanem Wyszyńskim. Pan pewnie ich nie zna, ale było to spore „faux-pas” z mojej strony.
Nie wiem, czy kojarzy Pan niejakiego Jana Pawła II? Kiedyś na odczycie dodałem po „Pawle” „trójkę”. Zawsze lepszy byłem z języka polskiego niż z matematyki.
A jak podczas obiadu wydanego na cześć szwedzkiej pary królewskiej - zamiast po swój kieliszek z szampanem, sięgnąłem po kieliszek królowej…Śmiechu było co niemiara.
Do czego zmierzam. Otóż, z jednej strony jestem rozgoryczony Pańskimi słowami. Z drugiej jednak - cieszę się, że w moim kraju to Pan został uznany za większego jełopa ode mnie.
No, rozpisałem się, a tu Anka (moja żona) woła na obiad. Będę powoli kończył.
Pozostaję w nadzieji, że ten niemiły incydent zostanie przez Pańską administrację rozwiązany godnie - w duchu obustronnego zrozumienia. W końcu, jak już wspomniałem podczas naszego ubiegłorocznego spotkania „z Polską i USA to jest jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna”.
Łączę wyrazy najwyższego szacunku
Prezydent RP
/podpis nieczytelny/
P.S.
Pozdrowienia od Janusza, dla całej Ameryki (Północnej, oczywiście ;-)
Twój Bronek